Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

poniedziałek, 7 sierpnia 2023

Od Hyo CD. Ena

- Zapewne pamiętasz tę wioskę, do której przybyliśmy, byś odpoczął i zostaliśmy tam na kilka dni. - zrobiłem krótką przerwę, po czym, gdy mój towarzysz kiwnął potwierdzająco głową, mogłem kontynuować swoją odpowiedź. Należała się ona Enie.
- Usłyszałem, iż zbliżają się bandyci, nie byli oni jednak sami. Dlatego wolałem cię stamtąd zabrać. Z braćmi byłeś bardziej bezpieczny niż w tamtym momencie ze mną. Mieszkańcy wioski musieli się ukryć. - ponownie przerwałem, gdyż coś przykuło moją uwagę. Był to krab, który akurat wyszedł spod piasku, w którym się ukrywał. Jego barwa była zupełnie odmienna, ale też po części zastanawiało mnie, to jak smakuje jego krew, oraz czy można by z niego zrobić coś ładnego, w czym mojemu przystojnemu partnerowi, by pasowało.
  - Ziemia do Hyo. Co było dalej? - przed moimi oczyma pojawiła się machająca dłoń tego ślicznego chłopaka. Te długie palce, jasna cera, aż chce się ją polizać, a może nawet i ugryźć. Jego słowa dotarły do mnie i zwróciłem swoją uwagę na niego. Złapałem także jego dłoń, po czym polizałem jego palce. Chwilę podroczenia się, spowodowało zabraniem dłoni, speszeniem oraz pociągnięciem za ucho. Jak w zwyczaju miała to moja rodzicielka.
  - Już mówię mój demonku. - rzekłem, po czym przyciągnąłem go do siebie i umieściłem jego lekkie ciałko między swoimi nogami. Łatwiej i lepiej, gdyż wówczas będę mógł go bez przeszkód przytulić, bawić się jego włosami, czy też nikt mi go nie skradnie. Objąłem go jedną ręką, by druga dłoń spoczęła w jego.
  - Gdy wszyscy byli bezpieczni, mogłem zając się bandytami, bestiami i łowcami. Najwyraźniej chcieli zapolować na wampira i zdobyć jego kły. Bandyci byli łatwi, ale po włączeniu się maga i łowcy przedłużył się mój pobyt w tamtejszym miejscu. Kilka razy mnie zranili, ale miałem pożywienia, w postaci bandytów pod dostatkiem. Walka była ciekawą rozrywką, choć gdy straciłem kontrolę o mały włos, bym nie zabił mieszkańców.. - Miałem coś do dodania, ale zostało to przerwane mej osobie. Mój długowłosy partner mnie objął, tak jakby sprawdzał, czy jestem cały.
  - Spokojnie zagoiło się wszystko. Jestem cały. Mieszkańcy żyją. Dobrze, że mój diabełek był przy mnie przez ten cały czas. - moje słowa były dziwne, przez co najwyraźniej Ena chciał zapytać o to, ale nie pozwoliłem mu na to.
Ująłem jego policzki w obie dłonie i musnąłem wargami jego oba policzki, zahaczyłem kłem o jego zgrabny nosek, potem nastąpił buziak w czoło, aż w końcu zatrzymałem się tuż przy jego wargach.
  - Tak się cieszę, że w końcu cię mam. - gdy bezgłośnie wyszeptałem te słowa. Nasze wargi się zetknęły. Długi czuły pocałunek, który nie miał końca.
Jego koniec nastąpił, gdy zdyszany Ena się odsunął. Najwyraźniej zabrakło mu tchu.
  - Hyo poczekaj. - zdyszany wypowiedział ów dwa słowa. Starał się, by jego oddech się uspokoił, oraz walące serce, które dobrze słyszałem. Tak jakby ten galop miałby zaraz się uwolnić.
  - Może chcesz wziąć kąpiel w morzu? Nie martw się o słońce, nie zaszkodzi mnie, w razie czemu się zanurzę. - rzekłem.
  - Tak. - jego oddech najwyraźniej wrócił, gdyż jego odpowiedź była już normalna, ale jego oczy błyszczały. Tak bardzo chciałem spędzić z nim czas, tym razem tylko we dwoje, blisko siebie. Jak połączeni niewidoczna dla nikogo wstążką, czy też nicią.
Skoro już przechodzimy do tego, zacząłem się rozbierać, podobnie jak mój nieco wciąż speszony partner. Tym jak na niego się gapiłem, gdy zdejmował wierzchnią szatę. Zastanawiałem się, co jeszcze zdejmie, skoro i tak jesteśmy tu sami, to może i nago wejść do morza, z chęcią mu potowarzyszę w tym.

< Ena? >
[wchodzisz nago?]

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow