Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

czwartek, 16 stycznia 2020

Od Darumy cd. Axela

Słowa wychowawcy nie zadowoliły mnie. Byłem przyzwyczajony do mieszkania w pokoju samemu. Informacja, że zostałem przeniesiony i został przydzielony mi współlokator, całkowicie zbiła mnie z nóg. Dodatkowo, nie miałem pojęcia, kto uraczy mnie swoją obecnością do końca roku.
Ruszyłem więc w stronę swojego nowego pokoju. Zatrzymałem się przed prowadzącymi do niego drzwiami. Co jeśli mój współlokator już tam będzie? Jak mam się zachować? Minęła chwila, nim zebrałem się na odwagę. Złapałem za klamkę. Zamknięte. Na szczęście.
Wszedłem do pomieszczenia. Zarówno po prawej, jak i po lewej stronie znajdowało się łóżko. Rzuciłem okiem na dwie średniej wielkości szafy. Zajrzałem również do małej łazienki. Skrzywiłem się na ten widok. Będę zmuszony dzielić ją z kimś innym.
Zadowoliło mnie jedynie posłanie. Utworzone zostało z wielu poduszek przeróżnych wielkości. Idealne dla centaura! Nim jednak je wypróbowałem, rozpakowałem się do jednej z szaf. Nie wziąłem ze sobą zbyt wielu rzeczy. Rogi całkowicie uniemożliwiały mi zakładanie zwykłych ubrań. Zapakowałem więc ze sobą tylko kilka płaszczy i pelerynek oraz całą szkatułkę z biżuterią. Na niższej półce w równym rządku ułożyłem wszystkie niezbędne do nauki książki. Jedną z nich wziąłem do ręki i usiadłem na swoim "łóżku".
Zdążyłem przeczytać zaledwie kilka stron, kiedy z niemałym rabanem do pomieszczenia wszedł młody elf. Zaszczycił mnie jedynie przelotnym spojrzeniem. Za nim do pokoju wmaszerowała służba niosąca walizki. Nigdy nie widziałem na oczy swojego współlokatora wcześniej, jednak czułem, że będzie problematyczny.
Do pierwszej niesnaski doszło, kiedy spróbował przywłaszczyć sobie moją szafę. Absolutnie mu na to nie pozwoliłem. Kolejno, jak dowiedziałem się z toczonej rozmowy, Enberg wszczął awanturę ze swoją służbą w związku z rozpakowywaniem bagaży. Ostatecznie wyrzucił wszystkich mężczyzn z pokoju i samotnie zabrał się za przegląd walizek. Postanowiłem więc go nie krępować i zabrałem z szafy wszystkie niezbędne do kąpieli rzeczy - między innymi ręcznik czy mydło. Elf, kiedy uświadomiłem go, że idę się umyć, natychmiastowo wybłagał swoje pierwszeństwo. Wzruszyłem ramionami - było mi doskonale wszystko jedno.
- Nazywam się Daruma, jakbyś chciał wiedzieć - rzuciłem w kierunku chłopaka.
- Nie pamiętam pytania. - Enberg zatrzasnął się w łazience. Westchnąłem cicho. Zapowiada się długi rok w upierdliwym towarzystwie.
Minęły niemal wieki, nim elf łaskawie opuścił toaletę. Wyglądał dosyć żałośnie, jakby cały jego świat rozpadł się. Bez słowa wstałem z miejsca i sam, ponownie zabierając wszystkie akcesoria, udałem się do łazienki. Po długiej podróży jedyne czego pragnąłem to właśnie kąpiel.
Nastał wieczór. Elf uporczywie zajmował się składaniem toaletki, kiedy ja prawie kończyłem czytać. Wtedy niepostrzeżenie zgasło światło. Enberg musiał najwyraźniej skończyć swoją pracę i próbować usnąć. Niekoniecznie podobał mi się ten pomysł. Pragnąłem dokończyć lekturę. Wstałem więc z posłania i podszedłem do świecznika, ponownie zapalając lampy.
Elf prychnął niezadowolony i również poniósł się z łóżka. Zgasił ogień. Wtedy rozpętała się cicha bitwa. Ja zapalałem świecę, on ją gasił. Mój współlokator prawdopodobnie myślał, że wygrał, kiedy zalał knot wodą. Powróciłem więc na swoje poduszki i przywołałem Płomyk. Mała kulka światła rozświetliła pomieszczenie. Usłyszałem jedynie głośny pomruk Enberg'a, jednak ten nie pofatygował się, by do mnie podejść.
***
Nastał ranek. Wstałem z posłania, przeciągając się. Przeszedłem przez pokój, by odwiedzić łazienkę. Po porannej toalecie powróciłem do pokoju i spojrzałem na leżącego jeszcze w łóżku elfa.
- Co ty robisz o tak wczesnej porze? - jęknął cicho.
- Za trzydzieści minut zaczynamy lekcje - wyjaśniłem, przysiadając przy własnej szafie. Wybrałem potrzebne książki i rzuciłem je do torby. Współlokator nie odpowiedział. Kiedy na niego spojrzałem, nakrył głowę poduszką, najwyraźniej niechętny do opuszczenia ciepłego lokum. Jego sprawa. Chwilę później opuściłem pokój, by udać się na lekcje.
Siadając przy swojej ławce w klasie, zastanawiałem się, czy mojego współlokatora nie powinno tutaj być. Wychowawca mówił, że jesteśmy rówieśnikami. Początek zajęć, Enberg'a nie ma.
Nie raczył się również pojawić na żadnej innej lekcji. Kiedy nastała oczekiwana przez wszystkich przerwa obiadowa, udałem się na stołówkę. Wyszukałem szybko coś apetycznego i pozbawionego mięsa. Chwała naszej szkole, że nie wszystkie potrawy tutaj są z nim.
Skończyłem właśnie wybierać sałatkę, kiedy usłyszałem podniesione głosy. Spojrzałem w kierunku hałasu, gdzie zobaczyłem znajomego mi elfa. Był w trakcie kłótni z kucharzem. Trafił swój na swego. Nie miałem pojęcia, o co poszło, ale niekoniecznie mnie to obchodziło. Znalazłem wolne miejsce przy stoliku i w akompaniamencie narastającej awantury, zacząłem swój posiłek.

Axel?
Liczba słów: 684

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow