Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 12 stycznia 2020

Od Sylvy do Darumy

Jak zawsze, już na początku nowego roku musieliśmy przygotować się na wizytację z innych akademii. Pierwszoklasiści odwiedzali inne budynki by zobaczyć jak prosperują inne placówki. Każdy z nas przez to przechodził, ale nie spodobało mi się to, że to właśnie ja zostałam wybrana na osobę, która miała ich oprowadzić. Chciałam na ten czas zaszyć się w pokoju, udają, że mnie nie ma bądź przeczytać jakąś książkę. Ale gdy mój wychowawca położył dłoń na moim ramieniu i powiedział, że ma do mnie sprawę, wiedziałam o co chodzi. 
Westchnęłam i wróciłam do przerwanej pracy. Musiałam sprawdzić wszystkie zabezpieczenia w szkole, by podczas wizytacji nic złego się nie stało. Była to męcząca robota, ale prawdę mówią, nikt nie chciał by się później męczyć z rodzicami uczniów, którzy wysyłali by skargę za skargą. Oczywiście, kilku uczniów obiecało mi pomóc, ale odwaliwszy robotę, o którą poprosiłam, od razu się zmyli. 
- I jak ci idzie? - usłyszałam znajomy głos. Dyrektorka stała kilka kroków ode mnie, przyglądając się mojej pracy. Widać było zmęczenie na jej twarz. Prowadzenie akademii z wieloma nieprzewidywalnymi stworzeniami nie może być proste.
- W porządku, wszystko sprawdziłam i sądzę, że nie stanie się nic złego.
Kobieta kiwnęła głową, odchodząc w swoją stronę. Podniosłam się z kolan, otrzepując czarny płaszcz. Lista rzeczy do zrobienia ciążyła mi w kieszeni, kazać ciągle myśleć. Czy wszytsko zrobiłam? Czy nie przyniosę wstydu mojej szkole?
Potrząsnęłam głową, próbując zatrzymać natłok myśli. Muszę się uspokoić, przecież uczniowie będą tutaj lada chwila. Więc wypadałoby by już na nich czekać. Ruszyłam do wyjścia, ogrzewając swoje ciało małym przepływem energii. Gdy tylko otworzyłam wrota, uderzyła mnie fala zimnego powietrza. Uczniowie biegali przed wejściem, bawiąc się ze swoimi demonami. Zagwizdałam cicho, chcąc zwrócić ich uwagę.
- Wracajcie już na zajęcia. Niedługo będziemy mieli gości, więc się pilnujcie - mruknęłam na tyle głośno by wszyscy mnie usłyszeli. Po chwili plac zionął pustką. Ruszyłam schodami w dół, wpatrując się w ostre zbocza gór, próbując w głowie ułożyć sobie cały plan. Kolejni, którzy będą marudzić na ilość schodów już na początku spotkania.
- Spokojnie, dam radę. Muszę.
Już z daleka widziałam grupkę ludzi, rozsypanych wszędzie gdzie się stało. Oni sobie żartują jeśli myślą, że będą tak łazić przez cały dzień. Stanęłam na przedostatnim schodku, omiatając ich wzrokiem. Ich rozmowy odbijały się echem, zakłócając naturalnie tu będącą ciszę. Czekałam aż sami zauważą, że przyszłam i się uciszą, ale miałam chyba zbyt duże wymagania. Dzieci bogatych rodzin przecież nie będą nikogo słuchać. Zacisnęłam opuszki palców na nasadzie nosa, czując ciepło rozchodzące się po moim ciele. Po chwili stał obok mnie Lars, wpatrując się we wszystkich jak w ofiary. Gdy już chciałam coś powiedzieć, z jego gardła rozległ się niesamowity ryk, dzięki któremu wszyscy z przestrachem spojrzeli w moją stronę. Zwierzę położyło łeb na moim ramieniu, a ja poczułam pochodzącą z jego umysłu dumę. Nastała chwila ciszy, przerywana pojedynczymi szeptami.
- Nie będę was zanudzać jakimiś powitaniami, bo jak każdy tutaj, zdajemy sobie sprawę, że nie ma to sensu - zaczęłam mówić, nie przejmując się tym czy wszyscy słyszą moje słowa - Ale muszę wam wytłumaczyć zasady panujące w naszej szkole. Po pierwsze, nie będę krzyczeć. W naszej szkole nie wydajemy głośnych dźwięków jeśli nie jest to potrzebne. Niektóre demony reagują agresywnie na hałas, więc radzę wam nie sprawdzać jak to wygląda. Po drugie, nie zaglądacie do miejsc, do których nie pozwolę wam wejść. W większości z tych sal znajdują się cząstki Eteru. I po trzecie - tu pokazałam na mojego demona - jak już widzieliście, nie lubi was. Więc radzę się słuchać.
Kilka osób prychnęło z wyższością. Wiem, że rozmawiam z przyszłą elitą magiczną, ale nie chciałam by od początków czuli się lepsi. Być może moje słowa brzmiały jakbym sama się wywyższała, ale moje ostrzeżenia miały ich wystraszyć na tyle, by nie próbowali złamać żadnej z zasad.
- Zrozumiano?
Cisza.
- Ktoś ma jakieś pytania?
Po chwili na środek wystąpił wysoki chłopak, z mocno zielonymi oczami. Elf.
- Dlaczego niby mamy cię słuchać?
- Dlatego, bo dziś to ona właśnie jest moją prawą ręką - dyrektora niczym cień pojawiła się za mną, z delikatnym uśmiechem na twarzy. Blizna na jej twarzy zakłócała ogólny wygląd. - Kto jest waszym opiekunem?
Tłum powoli rozstąpił się, a centaur stojący niedaleko, zaczął powoli iść w naszą stronę. Lars oblizał się, omiatając go wzrokiem.

Daruma?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow