Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

sobota, 18 kwietnia 2020

Od Beverly cd. Nix’a & Carmen

Dzień minął tak jak zwykle. Nie miałam żadnych zarzutów. Jedynie co wiedziałam, że jutro pewnie znowu będzie schematycznie. Co się odwlecze, to nie uciecze, aczkolwiek dochodziły późne godziny wieczorne. Niebo całkowicie się zaciemniło, a gwiazdy rozświetlały budynek akademii. Podeszłam do szafy i wyciągnęłam niezbędne przedmioty łazienkowe. Szybko postanowiłam się umyć i przebrać w piżamę. Po zakończonych czynnościach położyłam się na łóżku i próbowałam czytać książkę. Doczytałam się blisko dwudziestu stron, jednakże myśli nie dawały mi spokoju. Moje samopoczucie też nie należało do najlepszych. Nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Zdrzemnęłam się. Liczyłam jednak, że popadłam w objęcia Morfeusza i pełna entuzjazmu wstanę rano i zdam sobie sprawę, że nic się nie zmieniło. Los chciał inaczej. Nie umiem od tak zasnąć, jak dopiero co wstałam. Ogarnęłam trochę siebie i po krótkim przemyśleniu stwierdziłam, że pójdę do brata. Miałam w głowie kilka osób, bądź zwierząt do rozmowy, ale on jest chyba najlepszą obecną opcją.
- A co, jeżeli on już śpi? – pomyślałam, po czym pomysł wypadł mi z głowy. – Pójdę to się przekonam.
Wyszłam ze swojego pokoju i szybkim krokiem skierowałam się ku znanemu mi pokojowi. Gdy znalazłam się przy drzwiach, nieśmiało zapukałam. Widziałam w jego oczach niechęć moich odwiedzin, ale wiem, że mi tego nie przekaże. Serio uważa, że jestem na tyle głupia, żeby tego nie widzieć? To pytanie odeszło natychmiastowo w niepamięć jak usiadłam na jego łóżku. 
- Czego Ci potrzeba o tej godzinie, Beverly? -  spytał chłopak.
- Tak szczerze? – zaczęłam. – Nie mogę zasnąć i stwierdziłam, że pewnie dotrzymasz mi towarzystwa.
- Naprawdę, tylko po to tu przyszłaś? – odparł lekko zirytowany, sądząc po jego mimice twarzy.
- No.. w sumie to tak. – odpowiedziałam. – Przeszkadzam?
- Jestem dość zmęczony, ale zjawiłaś się Ty. – powiedział. – Możesz na razie zostać, jeżeli czujesz taką potrzebę.
Wymieniliśmy się zdaniami, minęło pewnie około pół godziny. Spostrzegłam, że Nix chyba nie chce mi o czymś powiedzieć. Był całkiem ostrożny w tym co mówił. Dodatkowo bywał czasami zamyślony, jakby zagubiony w swoich myślach. Po tym wszystkim postanowiłam zostawić brata w spokoju i spróbować zasnąć u siebie, bo przecież były już godziny nocne.
- To ja już będę spadać. Dobranoc. – odrzekłam kierując się w stronę drzwi.
- Śpij dobrze młoda. – odparł brat i jedyne co dostrzegłam to jego lekko zadowoloną minę. Tak szczerze, to dziwie się, że dalej wytrzymuje z dość upierdliwą jak na mnie siostrą. Czasem dobrze, że go mam. Doszłam do swojego pokoju. Otworzyłam swoje drzwi i jedyne co mi zostało to zasnąć. Muszę być przecież w miarę wypoczęta, jak na kolejny dzień nauki. 
Wstałam dość późno jak na mnie. Byłam trochę temu zdziwiona. Leniwym krokiem podeszłam do zegara, aby wiedzieć jak jestem wyrobiona w czasie. Zostało jakoś piętnaście minut do zajęć. Nim się obejrzałam, zorientowałam się, że mogę spóźnić się na lekcje. Weszłam do łazienki i wykonałam codzienną rutynę poranną. Jak zawsze musiałam zadbać o swoje długie jasne włosy. Potem podeszłam do szafy. Ubrałam jakiś pierwszy lepszy strój skomponowany przeze. Do tego jakaś wiosenna odzież na dwór owinięta w pasie. Sięgnęłam jeszcze po typową dla mnie biżuterię z niebieskimi akcentami. W między czasie zdałam sobie sprawę, że muszę spakować jeszcze potrzebne książki do torby. Gdy byłam gotowa skierowałam się ku sali lekcyjnej. 
Dzień jak co dzień, nic szczególnego. Miałam wewnętrzną potrzebę rozmowy z kimś. Tak, doczekałam się dzisiejszej dłuższej przerwy. Postanowiłam, że wyjdę do lasu. Zdałam sobie niedawno sprawę, że te cudowne istoty leśne wiedzą o mnie więcej niż momentami ja sama. Po dotarciu na miejsce, gdzie wiedziałam, że raczej nikt mnie nie zauważy zawołałam cicho zwierzęta. Podbiegła do mnie jedna z wiewiórek, z którą wiem, że się dogadam. Przeprowadziłyśmy niedługą konwersację, aż stworzenie odbiegło ode mnie. Chwilę później usłyszałam kroki i uginanie się patyków. Natychmiastowo wstałam z miejsca i przeszłam się kawałek. Za jednym z drzew ujrzałam sylwetkę prawdopodobnie kobiety. Początkowo przestraszyłam się, że mogła widzieć moją rozmowę ze zwierzęciem. Pewnie wzięłaby mnie za jakąś idiotkę, która wolny czas wykorzystuje na rozmowę z mieszkańcami lasu. Chciałam już kierować się ku szkole, aczkolwiek usłyszałam najpewniej jej głos. Odwróciłam się i ujrzałam jasnowłosą, wysportowaną dziewczynę. Pierwszy raz ją spotkałam. Czysto teoretycznie myśląc raczej nie z naszej szkoły. Po przejechaniu jej wzrokiem, mogłam sądzić, że jest starsza ode mnie. Jednak nie była to raczej duża różnica wieku między nami.
- Co tu robisz teraz? – zapytała nieznajoma, możliwe, że zdziwiona. 

Carmen?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow