Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

środa, 27 kwietnia 2022

Od Jina do Sekhmet

Z dnia na dzień Jin czuł się coraz gorzej. Było to spowodowane tym, że musiał brać coraz mniejsze dawki eliksiru z ziół oraz mniej stosować maści, ponieważ posiadał ich bardzo mało, od kiedy zaczął się uczyć w Akademii Sarlok. Kolejna dostawa była przewidziana dopiero za kolejne dwa tygodnie. Nocą coraz częściej miewał zawroty głowy, przez które nie mógł się ruszyć z łóżka. Rankiem pojawiał się natomiast ból mięśni, przez który nie miał ochoty się zwlekać z posłania w pokoju.
Jednak i to nie potrafiło sprawić, że był smutny. Wręcz przeciwnie, coraz bardziej czerpał radość z małych rzeczy, takich jak promienie słoneczne wpadające do jego pokoju, mimo chłodu na zewnątrz. Wiedział, że należy się cieszyć z tego, co daje życie, nawet w złych chwilach. Sądził, że i tak ból niedługo zniknie, tak jak zawsze się to działo. Poza tym był w swoim pokoju, gdzie nie groziło mu żadne niebezpieczeństwo. Sądził, że to i tak wielkie szczęście, że złapało go to w takiej chwili, a nie innej. Jakby na to nie patrzeć, to leżał w końcu na miękkim łóżeczku i mógł leżeć, ile chciał, ponieważ większość jego nauczycieli rozumiała, z czym chłopak się zmagał. Skoro i tak nie mógł nic zrobić, pozwalał sobie na dłuższy sen, który z czasem polepszył jego stan.
Jin był szczęśliwy, gdy tylko ból i zawroty głowy minęły na tyle, że mógł się zwlec z łóżka. Od razu postanowił wyjść do ludzi, bo miał dosyć samotności przez całe życie. Większość swojego życia spędził przecież w domu, a jego nauczycielką była jego matka, która okropnie się o niego martwiła. To ona najbardziej przeciwstawiała się decyzji chłopaka, żeby iść do Sarlok. Sądziła, że jej syn nie poradzi sobie bez niej. Jednak zaklinacz radził sobie dość dobrze bez niej. Miał dosyć samotności, którą wypełniała tylko jego rodzina i służba. Cieszyło się, że nauka w Akademii oznaczała także poznanie nowych osób. Miał jednak nadzieje, że pozna też kogoś z innych szkół.
W dzień jednak wszyscy byli zajęci zajęciami, a wieczorami Jin nie wychodził przeważnie ze swojego pokoju. Czy bał się nocy? Nie, raczej chodziło o to, że gdy słońce zachodziło, chłopak automatycznie stawał się zmęczony. W przerażenie wpędzała go tylko jedna myśl, a mianowicie to, że mógłby zemdleć, szczególnie, gdy czuł się gorzej, i nikt by go nie znalazł, a może nawet ktoś by go znalazł, ale nie chciał się czuć dla kogokolwiek ciężarem. Dodatkową wadą nocy dla chłopaka było to, że jego wzrok wieczorną porą był o wiele gorszy.
Nie pamiętał już, kiedy wybrał się na dłuższy spacer. Postanowił, że zabierze ze sobą Silvanę, która prawdopodobnie będzie ucieszona tym, że może trochę poskakać po śniegu i rzeczywiście tak było. Kiedy demon tylko się pojawił, zaczął szczęśliwy skakać po śnieżnych zaspach, na co Jin reagował śmiechem. Postanowił, że sam do niej dołączy i poczuje się jak dziecko. Śnieg, który brał do rąk, idealnie kontrastował i chłodził jego ciepłe palce, dając chwilową przyjemność, która na dłuższą metę stawała się jednak cierpieniem dla paluszków.
Na dworze wydawało się Jinowi dość pusto, gdzieś w oddali widział tylko jakieś osoby, które jednak nie zwracały na niego uwagi i szybko szły w swoim kierunku. Rozglądał się, szukając kogoś, kogo mógłby zaczepić. Jednak, co zauważył jakąś osobę, to była ona w czyimś towarzystwie, a raczej nie był tak śmiały, aby od razu zagadywać do grupy.
Postanowił, że wróci jednak do Sarlok. Ku jego zaskoczeniu zauważył dziewczynę, która wyglądała tam na zagubioną. Miała długie blond włosy, które były ładnie spięte. Ubrana była prosto, ale jednak miało to w sobie coś eleganckiego. Była wysoka, prawdopodobnie wyższa na niego i wyglądała na silną. Jej oczy były pomalowane ciemniejszymi cieniami żółto-pomarańczowe oczy, które trochę przypominały mu oczy jak u kota. Gdy podszedł bliżej, zauważył, że na szyi ma naszyjnik z zawieszką miecza. Nie uszły jego uwadze też długie paznokcie, które trochę przypominały szpony.
— Przepraszam, zgubiłaś się? — zapytał uprzejmie, uśmiechając się.
— Nie, w porządku — odpowiedziała po krótce.
— Ja sądzę, że jednak się zgubiłaś — odpowiedział Jin. — Gdybyś była stąd, nie rozglądałabyś się tak, więc albo jesteś nowa, albo z innej Akademii. Powiedz tylko, jakiego miejsca szukasz, a wytłumaczę ci drogę.

<Sekhmet?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow