Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 26 września 2021

Od Hyo cd Ena

Tej nocy nie zasnąłem nawet na chwilę. Nie mogłem i nie potrzebowałem tego. Pierwsze pół nocy przesiedziałem, przy książce. Okazała się na tyle ciekawa, że nie musiałem nic więcej robić. Po przeczytaniu jej ruszyłem wziąć prysznic i się w miarę ogarnąć na nowy kolejny dzień. Gdy wyszedłem z łazienki, powoli robiło się jasno. Jednakże to jeszcze nie było to. Dlatego też wyszedłem na balkon, by tam móc poczekać na poranek, oraz spojrzeć czy przypadkiem nie przyjdą kłopoty. Cisza otaczała mnie, jednakże z niektórych pokoi dochodziły rozmowy, chrapania, a nawet szum morza. Olivia się pierwsza przebudziła. Musiała skoczyć do łazienki i chciała poprosić mnie, bym przyniósł jej śniadanie. Od szóstej do ósmej jest dostępne śniadanie.
- Hyo nie spałeś? - spytała, zaspana ziewając po drodze z łazienki. Spojrzałem na nią, a po chwili się do mnie przytuliła.
- Nie muszę sypiać, wiesz o tym. - odpowiedziałem na jej pytania, a może zwyczajnie wyminąłem. Któż to wie. Pogłaskałem dziewczynę po głowie i zaprowadziłem ją do łóżka.
- Przyniesiesz mi śniadanie? Czy przyniosą? - dopytała. Położyła się, przykrywając. Wróciłem się, by przymknąć balkon i przysłonić okna żaluzjami.
- Przywiozą do pokoju, jeśli chcesz. Mogę im powiedzieć. - przeciągnąłem się i przykryłem szczelniej dziewczynę kołdrą.
- Dziękuje. - powiedziała i zamknęła oczy, by zasnąć.
Wyszedłem z pokoju, by zejść na stołówkę i porozmawiać z tamtejszymi kelnerami. Natknąłem się na niektóre poranne ptaszki, inni ziewali i starali się załatwić śniadanie do pokoju, ale najwyraźniej nie mogli się dogadać. Ja przyszedłem jedynie po sok. Na specjalne zamówienie z krwią, miał zostać zrobiony. Gdy zaspani uczniowie mnie zobaczyli, niemalże błagali o pomoc. Rozmowa z obsługą zajęła dłuższą chwilę, ale doszliśmy do porozumienia. Tym samym też zgłosiłem swój pokój, by tam także dostarczyli śniadanie. Ludzie zaczęli się rozchodzić, właśnie wtedy jedna z barmanek mnie zaczepiła w sprawie mojego zamówienia. Coś poszło nie tak i napój jest bez krwi, a do tego nie ten sok i jeszcze jakieś zawirowania. Koniec końców okazało się, że ktoś inny go wypił. Drugiego nie mogą zrobić, gdyż nie mają odpowiednich dodatków. Wywróciłem oczami zły i zrezygnowany skierowałem się z powrotem do swojego pokoju.
Po drodze natknąłem się na Ene. Niespodziewane spotkanie.
- To dla ciebie. - powiedział, podał mi zawiniątko z naszyjnikiem z muszelek. Uśmiechał się wesoło.
- Śliczne. Dziękuje, taki prezent na poprawienie humoru, wypadł doskonale. - powiedziałem i posłałem mu uśmiech. Założyłem wisiorek z muszelek, który dostałem od chłopaka. Zapach morza oraz Eny unosił się nad muszelkowym wisiorkiem.
- Coś się stało? - spytał, podchodząc bliżej.
- Chodź ze mną. - powiedziałem i chwyciłem chłopaka za nadgarstek. Pociągnąłem go i delikatnie wepchnąłem do swojego pokoju. Mimo że była tam Olivia. To ma to do siebie, że nic ją nie obudzi. Zamknąłem za sobą drzwi i oparłem Enę o ścianę tuż przy drzwiach.
- Teraz powiesz, co się stało? - dopytał mnie chłopak.
- Poprzedniego dnia, zamówiłem sok z dodatkiem krwi, miał on wyjątkowe składniki, dzięki którym mógł nawet pół dnia wytrwać bez dodatkowej krwi. Jednakże ktoś inny go dostał, a drugiego nie mogą zrobić. Mój koktajl, który miałem w termosie skończył się, a krew jest jedynie zwierzęca. - urwałem, gdyż nie chciałem pokazać mu, że jest tylko od krwi albo pieszczot. Poradzę sobie jakoś, najwyżej nie będę wychodzić z pokoju przez cały dzień. Olivia jakoś też może mi pomoże. Chyba że zabije przypadkiem kogoś i wrzucę zwłoki do oceanu. To też jest jakiś wybór.
- Hyo spójrz na mnie. - odezwał się w końcu chłopak. Poczułem jego dłoń na swoim policzku. Gdy na niego spojrzałem, rumienił się speszony i dodatkowo, dłoń mu drżała. Nie posuwał się do czegoś takiego, zwykle był nieśmiały i ledwo co się zbliżał, nieświadomy tego, co jest między nami. Teraz jednak mnie zaskoczył. Poczułem, jak zbliża moją głowę do swojej szyi. Zapewne wiedział czego mi potrzeba. Nie potrzebował dodatkowych słów, bym wiedział, że chce tego, choć wciąż był zawstydzony.
Moje kły się wydłużyły. Musnąłem ustami jego szyję i obojczyk, zostawiłem po sobie malinkę, oraz wbiłem kły w odpowiednie miejsce. Syknął i zagryzł najwyraźniej wargi, by nie wydać niepotrzebnego dźwięku. Jedna z jego dłoni, była wplątana w moje włosy. Szarpnął za nie, gdy odczuł ból po ugryzieniu. Druga dłoń trzymała moją rękę, a dokładniej wbijał w nią pazury. Może to była niekontrolowana przemiana w demona, ale jednak się stała. Tym razem to moje plecy dotykały chłodnej ściany. Jedna z moich dłoni zawędrowała na udo chłopaka, a druga na jego plecy. Zlizywałem krew, łapczywiej ją spijając. Usłyszałem westchnięcie, po czym ponownie, to Ena dotykał plecami ściany, po chwili jednak został posadzony na komodzie. Stałem między jego nogami, by móc być znacznie bliżej chłopaka. Wysunąłem kły na drobną chwilę, po czym oblizałem zarówno stróżki krwi ze śladu, jak i własne wargi. Spojrzałem na chłopaka, który starał się uniknąć mojego spojrzenia, po czym ponownie wbiłem swe kły w drugą stronę tego samego miejsca. Pragnienie krwi, jak i bliskość chłopaka sprawiała, że traciłem kontrolę nad sobą.
***
Miałem przebłyski tego, jak wstała Olivia. Jak nas rozdzieliła. Z oczu Eny płynęły łzy, ale także jego czerwone policzki i ślady po ugryzieniach. To jak wymiętosiłem jego szatę. Potem Olivia mi pomogła, chciałem przytulić chłopaka przeprosić go, ale moje kły się nie chowały, czerwona ciecz, spływała mi po wargach i kłach. Zlizywałem ją, aż w końcu najwyraźniej magia dziewczyny mnie ogłuszyła i uśpiła. Leżałem na łóżku, moja głowa była na kolanach chłopaka. Chciałem go dotknąć, ale obawiałem się, że może się mnie bać. Nawet jeśli jest demonem, to jest delikatny pełen gracji, a spotyka się z krwiopijcą, który nie może się powstrzymać od picia krwi. To było coś nowego oraz pierwszy raz, gdy widziałem w oczach Eny łzy. Poczułem odrazę do swojej osoby oraz obawę.
Gdy się podniosłem. Jeden z nauczycieli siedział w naszym pokoju. Ena był obok mnie, Olivia z nim rozmawiała. Gdy się ocknąłem, spojrzeli się na mnie. Gdy moje spojrzenie padło na Ene, szybko zmieniłem kierunek i padło na nauczyciela.
- Olivia wyjaśniła, co zaszło. Powiedziała także, że krew zwierzęca ci nie służy. Postaramy się znaleźć ci krew ludzka, ale proszę o nierobienie krzywdy innym. Jeśli taka sytuacja się powtórzy, będziesz musiał być pod ścisłym nadzorem, bez możliwości spotykania się z innymi. - wyraźnie podkreślił nauczyciel.
- To moja wina. - odezwał się Ena.
- Chciałeś dobrze, ale musisz pamiętać, że głodny wampir, mógłby nawet zabić demona bez mrugnięcia. Musisz mieć to na uwadze. Tak Ena to twoja wina oraz Hyo. Pilnujcie się, Olivia miej ich na oku. - rzekł nauczyciel. Po czym jeszcze chwilę pogadał z Olivią, razem także wyszli z pokoju. Najwyraźniej o czymś musieli porozmawiać jeszcze. Po ich nieobecność starałem się odnaleźć odpowiednie słowa.
- Ena. Przepraszam, że cię skrzywdziłem. - powiedziałem szczerze, nie mogłem spojrzeć w jego twarz, po prostu nie mogłem i się bałem, że wyjdzie.
- Spójrz na mnie. - odezwał się chłopak. Jego dłoń przysunęła się do tej mojej, po czym spojrzałem na chłopaka. Uniosłem dłoń, chciałem go dotknąć. Gdy już miałem wycofać dłoń, coś podpowiadało mi, bym tego nie robił. Dlatego też ułożyłem swoją dłoń na policzku chłopaka i przysunąłem się do niego. Po chwili wtuliłem się w Ene. Zwyczajnie, nie dojść mu odejść.
- Posunąłem się za daleko. - powiedziałem, choć to znowu brzmiało jak wymówka. Część mnie chciała się posunąć nawet dalej, za to druga kazała mi przestać.

<Ena?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow