Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 6 czerwca 2021

Od Hyo cd Ena

Po spotkaniu i rozmowie z kucharzem dowiedziałem się kilku interesujących informacji. Wydawać, by się mogło, że dzięki mojej obecności wyjdzie to na lepsze. Choć zapewne, niektórzy mieli powody sądzić inaczej.Sen dziś mnie opuścił, tak samo zmęczenie. Bijące światło księżyca wdzierało się pokoju, w którym miałem odpoczywać. Otworzyłem okno na oścież, by zaczerpnąć powietrza, oraz usłyszeć dźwięki z dworu. Przeglądałem, także co znajduje się w pokoju. Były tu jakieś książki. Szybkość, z jaką je czytałem, nudziła mnie. Dlatego, gdy pojawia się książka, której jeszcze nie poznałem, decyduje się na powolne ludzkie czytanie.
Znalazłem jedną książkę, która nie została przeze mnie przeczytana. Inne były w szkolnej czy miejskiej bibliotece. Usiadłem wygodnie na parapecie i zabrałem się za lekturę. Każda z ras jest inna i ma swoje unikalne cechy. Dlatego też o innych wiem więcej. Demony to rasa, której nie spotykam często. Z demonicą spałem, ale to było jednorazowe i skończyło się gwałtownie. Jest też Ena, z nim nie spałem. Jednakże mieliśmy zbliżenia, które powodowały u niego zaskakujące reakcje. Nie do końca tego pojmuje, czemu jest taki ułożony, kulturalny i powściągliwy. Jest to coś, z czym się, nie spotykam na co dzień, dlatego też nie wiem jak mam się zachować.
Jego reakcje na mój dotyk są dziwne, niby nie chce, ale mu się podoba. Tak samo wtedy.. Nie pojmuje czemu, tak się zachowuje, jednakże nie mam po co nad tym dumać.
Usłyszałem, jak z korytarza dobiegają żywe nieco spanikowane odgłosy. Zamknąłem oko, odłożyłem książkę i wyszedłem, zobaczyć, o co się rozchodzi. Zanim jednak do nich dołączyłem, zobaczyłem jakiś ruch od siebie. Ruszyłem to sprawdzić. Zobaczyłem postać w kapturze, coś niosła w rękach. Jednakże, nawet gdybym chciał się przyjrzeć, musiałem wrócić do reszty.
Zwróciłem swoją uwagę na Ene. Pomięta szata, odsłonięte ramię, włosy wszędzie gdzie chcą. Najwyraźniej został obudzony. Jednakże mimo wszystko wyglądał oszałamiająco. Słuchałem, co do mnie mówi, kiwałem, że rozumiem. Zadawałem pytana. By nie wyszło, że jedynie się na niego gapię i pożeram Ene wzrokiem.
Gdy wrócił do swojego pokoju, wślizgnąłem się tuż po nim. Bezszelestnie obserwowałem chłopaka. Nie mogąc się powstrzymać, akurat, gdy był odwrócony do mnie tyłem. Objąłem go, przytulając się do jego pleców. Palcami mogłem, wyczuć jak się spina. Jego zapach taki słodki. Przejechałem językiem po jego odkrytym ramieniu i wysunąłem kły. Zrobiły to mimowolnie, nie chciałem się napić, nie potrzebuje, jednakże jego zapach mnie podnieca i chce go dotykać.
- Ena pięknie pachniesz. - mruknąłem. Składałem pocałunki na jego ramieniu, szyi, obojczyku, a nawet delikatnie przygryzłem jego uszko, policzek.
- Hyo puść. Musimy znaleźć dziecko. - powiedział, speszony chłopak.
- Nie chce cię puścić. Jeszcze chwilkę. - mruknąłem cicho. Odwróciłem go do siebie przodem. Jego plecy dotknęły się z zimną ścianą. Ustawiłem się odpowiednie, by nie uciekł. Odgarnąłem kosmyki włosów za ucho i uniosłem jego podbródek. Moje ruchy miały w sobie delikatność, zmysłowość i dbałem, o każdy najmniejszy szczegół. Przejechałem kciukiem po wargach chłopaka. Zbliżyłem się do niego, nasze usta dzieliły milimetry. Jego oddech delikatnie przyśpieszył. Pragnąłem go pocałować, ale on tego nie zrobi pierwszy. Dlatego też po prostu go pokuszę i zostawię.
Przejechałem językiem po wargach chłopaka, najwyraźniej to podziałało, by uchylił swoje. Jednakże jedynie przygryzłem jego dolną wargę i się odsunąłem. Oblizałem wargi i spojrzałem na niego.
- Czerwienisz się Ena. To w takim razie idę zbadać trop. Spotkajmy się na pomoście za godzinę albo za dwie. Powodzenia kotku. - powiedziałem i wyszedłem z jego pokoju. Zostawiłem chłopaka samego z myślami i nie tylko nimi.
***
Trop, a dokładniej zapach zaprowadził mnie w kilka miejsc. Były one w posiadłości oraz poza nią. W końcu poczułem zapach niemowlaka. Jednakże zapach krwi także. Dlatego czym prędzej musiałem, zobaczyć co się dzieje, w jednej chatce na obrzeżach miasta. Im bliżej byłem, tym więcej płaczu i krwi czułem i słyszałem. Było to dziwne doświadczenie. Towarzyszył temu dźwięk. Dziwny, jakiś taki rytualny. Nie podobał mi się on, dlatego też musiałem wejść w swoją wampirzą osobowość, by się skoncentrować, pozbyć dźwięku. Sprowadzić tutaj kogo trzeba oraz przerwać to, co oprawcy próbowali zrobić.
Mimo licznych ran, które zadali, pokonałem ich wszystkich. Dzieci były bezpieczne, było ich kilkoro. Krew była na ich czołach, znak był dobrze mi znany. Ofiarny, złożenie komuś w ofierze. Pamiętam, gdyż miałem taki sam, nie tylko ja..
Kilkoro rodziców udało mi się odnaleźć. Pozbyłem się krwi oraz nałożyłem im swego rodzaju amulety. Nie powinni ich zdejmować przez kilka nocy. Znalazłem niemowlaka zabranego z dworu, w którym mieszka Ena i mieszkańcy. Dlatego też nie ja będę mógł oddać im to dziecko, tylko on to zrobi.
***
Nie wiem, ile czasu minęło, ale znalazłem Ene. Po drodze udało mi się wyjąć jeden czy dwa sztylety z ciała. Musiałem pilnować dziecka, było spało. Tym lepiej dla mnie. Ena wyglądał na zaniepokojonego. Gdy mnie zobaczył, wręczyłem mu dziecko.
- Niech matka nie zdejmuje amuletu. Chyba że chce, by ponownie zostało zabrane. To ty je znalazłeś nie ja. - powiedziałem. Moje oczy nie wróciły do normy, dlatego chciałem na resztę nocy zniknąć. Ena mnie zatrzymał. Chciał coś powiedzieć. Dlatego też pocałunkiem zamknąłem mu usta, po czym jak wiatr zniknąłem.
***
Zajrzałem do domku ofiarnego. Musiałem coś sprawdzić. Szukałem czegoś, po tym, co mi przypomnieli, miałem nadzieję, że to odnajdę. Jednakże nawet przetrzepanie całego domku i ciał, które zabiłem. Mogłem skorzystać z ich ciał, by wyssać z nich całą krew, a potem się ich spali wraz z tym domkiem.
Wykonanie nie zajęło długo. Z oddali patrzyłem, jak domek się rozpada i płonie, pilnowałem ognia, by nie przedostał się dalej. Musiałem zniknąć, gdy ktoś się z wodą pojawił. Nie mogli mnie tam zastać, dlatego też wróciłem nad jeziorko. Mogłem wziąć zwyczajnie prysznic, jednakże przy odbijającym się księżycu w tafli wody do tego świeżości i miłej nocy. Mogłem się wykąpać w jeziorku. Rozebrałem się z poplamionych ubrań i wszedłem powoli do wody. Barwa oczu wracała do normy, kły się pomniejszyły, a ja mogłem podczas pięknej scenerii się wykąpać. W ciszy spokoju oraz przysłuchiwałem się co u matki dziecka, oraz innych w tym Eny.
***
Nim się obejrzałem, nastał poranek. Świeciłem się w blasku słońca. Siedziałem na brzegu, przykryłem się jedynie koszulą, która nie była zbytnio umazana krwią. Niby mogłem wrócić do domu, ale sceneria oraz wschód słońca wydał mi się znacznie lepszy. Obok siebie zauważyłem czystą szatę, jej barwa była ciemna, ale za to zapach miał Eny. Gdy spoglądałem i nasłuchiwałem wokoło siebie, nic i nikogo nie było. Musiał wczoraj się pojawić, gdy brałem kąpiel. Nie spostrzegłem go. Księżyc musiał mnie rozproszyć, mamy długą znajomość. Więc czasem przestaje postrzegać świat i co się wokoło mnie dzieje.
Wstałem z ziemi i okryłem się ciemną szatą. Włosy ułożyły się na swoim miejscu, ale jednocześnie się wydłużyły. Spaliłem magią swoje zakrwawione ubrania, gdy zmieniły się w proch, mogłem wrócić do domku.
Gdy tylko przekroczyłem próg, dziwnie się na mnie patrzyli. Dlatego też skierowałem się do jadalni. Skoro pora na posiłek, to może uda mi się porozmawiać z Ena. Jednakże ich spojrzenia, padały na mnie, inne mnie unikały. Postanowiłem się nad tym nie rozwodzić i zająłem swoje miejsce. Nie czułem głodu, ale po prostu siedziałem i milczałem. Od czasu do czasu patrzyłem, na każdego. Chłopaka dalej nie było. Dlatego też wstałem i skierowałem się do jego pokoju. Zapukałem i wszedłem, ale jego nie było w pokoju. Usiadłem sobie wygodnie na kanapie i wziąłem sobie coś do ręki, by mieć zajęcie, dopóki wybranek nie wróci.

Ena?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow