Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

środa, 16 czerwca 2021

Od Rivailla cd. Shain'a

Podziękowaliśmy dziewczynie i zaczęliśmy jeść, a rozmowa z sprzed kilku sekund zapomniana. Zaczęliśmy jeść w milczeniu, żadne z nas nie próbowało ponownie rozpocząć rozmowy. To nie był komfortowy rodzaj ciszy, czułem, jak wkradała się niezręczność. Domyśliłem się, że sposób, w jaki wyraziłem swoją opinie o jego szkole, też nie pomógł. Jako ktoś, kto lubi gotować sam, mój umysł wędrował, próbując wyśledzić sposób, w jaki ten szef kuchni przygotował danie. Smaki niektórych kęsów były nudne, nieciekawe i przewidywalne, i to właśnie sprawiło, że szturchnęłam widelcem talerz.Ale to była tylko moja opinia, co nie znaczyło, że ktoś inny myślał podobnie. W końcu to miejsce kwitło z klientami.
Po jakimś czasie skończyliśmy jeść. Spojrzałem na chłopaka siedzącego po drugiej stronie, który popijał  powoli swój napój, patrząc gdzieś daleko. Odchrząknąłem i zwracają jego uwagę, odwracając głowę i wzrokiem teraz na stole.
- Gotowy? Chyba czas stąd iść. - zacząłem się rozglądać, próbując dostrzec tę dziewczynę, która podawała nam jedzenie, aby jej powiedzieć, że możemy już zapłacić.
- Tak, skończyłem. - powiedział potwierdzając. Po kilku sekundach kelnerka zauważyła nasz stolik i podeszła, żeby zobaczyć, czego potrzebujemy. Kiedy dotarła do stołu, wcisnąłem się, zanim miała zapytać.
- Skończyliśmy i chcemy zapłacić. - uśmiechnęła się i skinęła głową, mówiąc nam ile mamy dać.
Moje spojrzenie przeniosło się z kobiety na Shaina, który szukał swojego woreczka z pieniędzmi. Jego twarz zaczęła wyglądać na bardziej spanikowaną, gdy przeszukiwał wszystkie kieszenie, żeby niczego nie znaleźć.  
- Ratunku obrabowano mnie! -  powiedział zdenerwowany, przewracając kieszenie i szukając wszędzie na około.
Na początku myśląc, że może po prostu zapomniał zabrać je za sobą, wyciągnąłem rękę, aby znaleźć pieniądze. Ale ku mojemu zdziwieniu też nie czułem sakiewki. Nic, nawet grosza. Zacząłem się denerwować, czując na sobie oczy dziewczyny.
- Gdzie do diabła są moje pieniądze? Miałem go w kieszeni, dlaczego nie ma ich teraz tutaj? - potem spojrzałem na kelnerkę - ktoś nas okradł, możemy to jakoś wyjaśnić? - nie wiedząc, co dokładnie odpowiedzieć na to, co powiedziałem, szybko odwróciła się.
- Idę po mojego szefa, nie waż się odchodzić. - powiedziała, znikając między innymi ludźmi.   
Kiedy już jej nie było, spojrzałem na Shaina, który patrzył na mnie ze strachem w oczach. Nie będąc osobą, która wiedziała, jak zareagować w tej sytuacji w inny sposób niż złość, nie wiedziałem, co powiedzieć, aby złagodzić napięcie. Ta sytuacja wcale nie była ciekawa, a mój nastrój pogarszał się z każdą sekundą czekania.
Wreszcie kobieta wróciła do stołu, z wysokim mężczyzną w średnim wieku u jej boku. Miał na sobie wygodny garnitur i starannie uczesane włosy. Zmierzył nas wzrokiem i od razu zabrał się do pracy.
- Moja pracownica powiedziała mi, że nie jesteście w stanie zapłacić za zamówiony i zjedzony posiłek. Nie jestem osobą, która pozwoli wam odejść i „zapłać następnym razem”. Zbyt wiele razy dałem się oszukać. - jego głos był głęboki, a oczy przeszywające przez nas oboje. Wziąłem głęboki oddech, starając się jak najlepiej podtrzymać emocje i wyjaśnić sytuację w spokojniej, jak tylko mogłem.
Jak ktoś mógłby utonąć do tego stopnia, aby okraść dwoje nastolatków wyraźnie jeszcze w szkole. Jakbyśmy w magiczny sposób mogli po prostu zarobić więcej pieniędzy po tym, jak skończyliśmy jeść. Może wyglądaliśmy na łatwy cel, czego ja nigdy bym sięn nie przyznał głośno , ale tak było. Żadne z nas nie zauważyło aż do teraz, kiedy poproszono nas o zapłatę. Moja wściekłość powoli wrzała, najprawdopodobniej z całego zakłopotania i potrzeby odnalezienia winowajcy. I upewnić się, że odpłaciłbym mu surową odpłatę, na tyle nieprzyjemną, że nigdy więcej nie zrobiłby niczego podobnego.
Wtedy przypomniało mi się co robiliśmy wcześniej, wracając do tego, kiedy wchodziliśmy do środka.
 - Ten śmierdzący staruch, gdzie on jest? Pewnie to był on- nie zdążyłem dokończyć zdania, gdy właściciel mi przerwał. - Nie obchodzi mnie, jak straciliście swoje rzeczy, potrzebuję zapłaty. Jeśli nie możecie dać mi pieniędzy, będziecie musieli na to zapracować. Odpłacić samodzielnie.

 Shain?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow