Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

sobota, 22 stycznia 2022

Od Hyo CD. Ena

Koń ruszał się w swoim tempie, bez żadnego pośpiechu, gdyż to i tak będzie długa droga, dlatego lepiej, by przeszła ona spokojnie, a nie szybko i problematycznie. Słońce, które ogrzewało i padało na moją skórę, drażniło ją i sprawiało dyskomfort. Otworzyłem sobie parasol, by móc się od niego uwolnić i spoglądać na eleganckiego chłopaka. To jak się poruszał i to jak płynnie bez problemów ujeżdżał swojego wierzchowca. Sprawiało, że mógłbym gapić się na niego godzinami. Nastawiałem uszu, w razie jakichkolwiek problemów, które mogą, ale nie muszą nadejść. 
Dawno temu, wraz z resztą klanu, szukaliśmy odpowiedniego miejsca, by się osiedlić. Podróżowanie i zwiedzanie świata, było na porządku dziennym, sprawiało ono frajdę i czystą przyjemność. Więcej zabawy, nauki o świecie oraz pożywienia. Jakiejś pobliskie wioski, były nam dłużne, a inne zwyczajnie wybite. Krwiożercze wampiry, krwiopijcy i potwory.. Takie miana słyszałem, gdy babcia opowiadała historię, które słyszałem tak wiele razy. Choć wszystkie były różne, te przydomki się nie zmieniły. Może raz czy dwa byśmy wybawicielami, strażnikami i czcicielami. Jednak to i tak za mało. Wypiłem kilka łyków krwi, której ze sobą zabrałem. Oczywiście, gdy ona się skończy, skorzystam z Eny, albo zwyczajnie zapoluje. Od czasu do czasu i to powinienem robić, by nie wypaść z obiegu. Nie polujący wampir, to żaden wampir. Ena też musi jeść, dlatego trzeba będzie coś dla niego wyszykować no, chyba że będzie wolał spać w jakiejś wiosce.
Pogładziłem wierzchowca po grzywie, po czym, gdy akurat miałem wyciągnąć książkę do poczytania, Ena gdzieś mi przepadł wraz z koniem. Zatrzymałem konia, po czym zacząłem przeszukiwać otoczenie. Nim się obejrzałem, byliśmy już daleko za Kernow. Możliwe, że chłopak do mnie mówił, ale byłem pogrążony we własnych myślach i zwyczajnie coś przegapiłem. Rozkojarzyłem się, przez co taka sytuacja mogła się wydarzyć.
Zamknąłem oczy, by przypomnieć, co działo się kilka minut temu.
~Kilka minut temu~

 - Myślisz, że droga, którą wybrałem, będzie na tyle bezpieczna i prosta, że nic się nie wydarzy? - spytał chłopak.
 - Wybrałeś odpowiednią drogę, jednak nie możesz przewidzieć, co się wydarzy, podczas niej. - odpowiedziałem.
 - Poczekaj tutaj, muszę coś sprawdzić. Zaraz wrócę. - powiedział.
Właśnie wtedy gdzieś wraz z koniem ruszył.
~Teraz~

Odwróciłem się, by spojrzeć za siebie. Pojawił się i Ena o jego wierzchowiec. Zmarszczyłem brwi, gdyż powinnyśmy się trzymać razem, jednakże się zamyśliłem. Może gdybym miał smycz, łatwiej byłoby się nie zgubić.
 - Miałeś poczekać. - wyraz twarzy Eny był zmartwiony, zły i zmęczony. Najwyraźniej coś sknociłem.
 - Zamyśliłem się i popsułem spokój. - powiedziałem, po czym zsiadłem z konia i podszedłem do chłopaka, by go z niego ściągnąć. Lepiej zrobić sobie krótką przerwę oraz dać odpocząć koniom, na dalszą część drogi. Chłopak wziął konie za lejce. Pociągnąłem go za rękę, na pobliską polano strumyk. Jeśli można określić to miejsce. Jego zaludnienie i zagęszczenie powoli się zmieniało na bardziej piaszczyste i z brakiem roślinności. Zabawa w piasku jest przyjemna, ale...
 - Coś znalazłeś? - spytałem, gdy przysiadłem sobie w cieniu drzew, mogłem złożyć parasolkę, która nie była jedynie przyjemnym schronieniem, ale i bronią.
Westchnąłem, by chłopak na mnie spojrzał, ale on jedynie podszedł napełnić poidło na wodę.
 - Gdy cię nie było, widziałem nas.. - zamilkłem na krótką chwilę, by Ena w końcu na mnie spojrzał. Chciałem też, by powiedział albo zwyczajnie mnie obwinił, że nie słucham i bujam w obłokach.

<Ena?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow