Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

czwartek, 5 sierpnia 2021

Od Eny CD. Hyo

Podążanie za śladami zbrodni oraz mrożącym zapachem krwi doprowadziło mnie pod zdobione drzwi. Były one uchylone, świadcząc o tym, że ktoś niedawno wszedł do pomieszczenia. Przez chwilę wahałem się przez zajrzeniem do środka. Podniosłem z podłogi przypadkowy kawałek deski. Zacisnąłem na nim dłonie, spokojnym krokiem zagłębiając się w mrok pokoju. Zmysły miałem wyostrzone, mając gotowość na nagły atak, którego spodziewałem się z każdej strony. 
Nagłe skrzypnięcie. Natychmiast odwróciłem się w tamtym kierunku. Nim jednak zdążyłem odskoczyć, ktoś zgarnął mnie w niedźwiedzim uścisku. Początkową panikę uspokoiła znajoma woń. Hyo. 
- Mój słodki Ena, ponownie w coś się wpakowałeś. - Ciepły głos zabrzmiał tuż obok mojego ucha. Jabłko Adama chłopaka drżało przy każdym z wypowiadanym przez niego słów. Mimowolnie czerwony rumieniec pojawił się na moich policzkach, a sam zaśmiałem się nerwowo. 
Nie zdążyłem zareagować, kiedy Hyo złożył nasze wargi w pocałunku. Moje usta wypełniła cierpka ciecz. Jej gorzki smak rozlał się wzdłuż mojego języka. Mimowolnie przełknąłem nieznany płyn. Zwykle bywam bardziej podejrzliwy wobec obcych substancji, jednak tą podał mi młody wampir. Musiała mieć jakieś znaczenie. 
- Co to było? - zapytałem. Wolałem upewnić się, co przed chwilą wypiłem. Gestem dłoni też powstrzymałem zmierzającego w nieznanym mi kierunku Hyo. 
- Antidotum na truciznę - odpowiedział. W czasie wymawiana tych słów zbliżył się do mnie, ponownie obejmując w pasie. Zaczął też składać drobne pocałunki wzdłuż mojej szyi. Na sam koniec wbił w nią kły. Zmarszczyłem na ten gest brwi, ale nie rzuciłem żadnej prośby o zaprzestanie. Wprawdzie miałem wrażenie, że chłopak ma wokoło wystarczająco krwi do nacieszenia swojego podniebienia. Postanowiłem jednak zaakceptować aktualne położenie. W końcu, chłopak namęczył się, aby przyjść tutaj specjalnie dla mnie. Ryzykował na to własne zdrowie, a nawet życie. Byłem mu wdzięczny, z tego też powodu nie miałem serca go odepchnąć. Zrobił dla mnie tak wiele. Właściwie nawet nie wiedziałem, jak mogę mu podziękować. Z tego też powodu po prostu bez słowa pozwoliłem mu na dotyk. Każdy delikatny ruch, sprośne muśnięcie i tego typu rzeczy nie mogłem nie nazwać przyjemnymi. Początkowo przeszkadzały mi one, ale z biegiem czasu przywykłem. Hyo był dla mnie ważny. Jeśli zależało mu na cielesnej bliskości, byłem mu gotów na nią pozwolić. To wcale nie takie złe, jak wcześniej sądziłem. 
Przerwałem dopiero w momencie, kiedy ręce chłopaka zaczęły być bardziej frywolne. Dopiero wtedy delikatnie go odepchnąłem, uwalniając się z uścisku. Odgarnąłem włosy do tyłu i odwróciłem się w stronę drzwi. 
- Mamy na głowie wiele przestraszonych uczennic. W pierwszej kolejności pomóżmy im - zarządziłem, a chwilę później skierowałem się w stronę drzwi. 
Hyo nie wydawał się być zadowolony moją decyzją. Mruknął coś typu "to może poczekać", ale ostatecznie ruszył za mną. Skierowaliśmy się tym samym korytarzem w stronę głównej sali. Zaczęliśmy od zbierania wszystkich dziewcząt. Nie zapomniałem o tych uczennicach, które wcześniej zostawiłem w schronie. Na samym początku zaczęły we mnie rzucać przypadkowymi rzeczami, dopóki nie zdały sobie sprawę, że to ja wróciłem. Wtedy zaczęły przepraszać i udały się ze mną do pomieszczenia z ołtarzem.
Dopiero po sprawdzeniu wszystkich pomieszczeń udaliśmy się na zewnątrz. Oczywiście razem z Hyo nie dołączyliśmy do nich w drodze powrotnej i poszukiwaniu pomocy. Ciekawość chłopaka i moja chęć zbadania wszystkiego nie pozwoliły nam jeszcze na opuszczenie tego miejsca. Zgodnie z moimi obliczeniami wezwani przez uczennice strażnicy powinni niedługo dotrzeć, więc mieliśmy jeszcze dobrą chwilę czasu, by rozejrzeć się po budynku. 
Szczególnie interesowała mnie główna sala. Miałem zamiar zbadać wszystkie symbole i runy. Może niektóre z nich rozpoznam? 
Idąc ciemnym korytarzem zwróciłem wcześniej nie zauważoną zmianę w Hyo. Czułem, że chłopaka rozpiera dziwna energia. Nigdy dotąd nie biła od niego aż taka aura. Zdawało się, że młody wampir z trudem panuje nad sobą. Miałem wrażenie, że gdyby mógł pobiegłby przodem, dalej siejąc za sobą zniszczenie. Zastanawiałem się, co stało za taką zmianą. Myśląc o tym, przypomniałem sobie pierwsze spotkanie z Hyo dzisiaj. Chłopak zaskoczył mnie. Nie byłem nawet w stanie odskoczyć, a zwykle charakteryzowałem się nienagannym refleksem.
Spojrzałem w kierunku milczącego wampira, który szedł tuż obok mnie. Jego oczy lśniły w mroku. Biła od nich determinacja i coś, czego odczytać nie potrafiłem. Bałem się jednak zapytać go, co stoi za taką nagłą zmianą. Jeśli będzie chciał zdradzić tajemnice niespokojnej energii, zrobi to. 
Dotarliśmy do przestronnej sali. Nic się nie zmieniło. Bez słowa zacząłem przyglądać się ołtarzowi. Jego boki były bogato zdobione z wyrytymi tajemniczymi znakami. Przejechałem po nich palcami, starając się odczytać ich znaczenie. Próbowałem tez wymówić na głos napisy. Niestety nie znałem sensu tych słów. 
- Sądzisz, że to bezpieczne? - zapytał po chwili Hyo. Właśnie wtedy skończyłem wypowiadać ostatni wyraz. 
- Pewnie i tak mówię to źle. - Wzruszyłem ramionami beztrosko. 
Wtedy nadszedł atak. Był niezwykle szybki. Tym razem jednak zareagowałem w czas. Ostrze jedynie musnęło moje ramię, wyrzucając kilka kropel krwi w powietrze. 
Broń nie była zatruta - to akurat wyczułem bez problemu. Jednak zaraz po szarzy mimowolnie zmieniłem formę. Niekontrolowanie z mojej głowy wyrosły rogi. Poczułem niewielki, dodatkowy ciężar z ich powodu. Dodatkowo, moje paznokcie wydłużyły się, przypominając bardziej szpony. Moje kły również uległy zmianie. W tym stanie wyglądałem niemal jak wampir. Forma ta jednoznacznie oznaczała duże zagrożenie. 
Natychmiast zasłoniłem dłonią usta. Nie chciałem, aby ktokolwiek widział mnie w takim stanie. To nie byłem ja. Spojrzałem na Hyo. W jego oczach lśniło zaskoczenie. Nic dziwnego. Oprócz rodziny niewiele osób wiedziało o tej stronie mnie. 
Dopiero po nawiązaniu kontaktu wzrokowego uspokoiłem się i odsłoniłem twarz, głośno wypuszczając z płuc powietrze. 
- Co to było? - zapytałem, rozglądając się w mroku sali. Już w zwykłej formie całkiem dobrze radziłem sobie w ciemnościach. W tej demonicznej mój wzrok wyostrzył się jeszcze bardziej. Od razu dostrzegłem kuląca się w rogu pomieszczenia sylwetkę. 
Właściwie nie mogłem tego nazwać niczym materialnym. Dymna istota wpatrywała się w nas morderczym spojrzeniem. Jej kończyny zakończone były ostrymi pazurami. Rozpoznałem w tym stworzeniu złośliwego demona. Typ zjawy, która nie posiadała własnego ciała, więc zajmowała się opętywaniem niewinnych ofiar. Szybko wydedukowałem, że miała ona wybrać nową formę spośród zebranych dziewcząt. Teraz wszystkie uciekły, a jedynymi dostępnymi naczyniami byłem ja i Hyo. Oczywiście żaden z nas nie poddałby się bez walki. 
Stwór zaatakował po raz drugi. Szybki unik, istota rozbiła się o ścianę. 
- Do wyjścia - krzyknąłem, łapiąc Hyo za rękę. Pociągnąłem trochę za mono, prawie pozbawiając chłopaka gruntu pod nogami. Zapomniałem, że w tej formie miałem więcej siły. Pośpiesznie przeprosiłem i wraz z chłopakiem dobiegliśmy do wyjścia. 
Demon ruszył za nami, jednak nie mógł opuścić bariery, jaką stanowił budynek. Jedynie syczał i warczał, rzucając się we wszystkie strony. Byliśmy bezpieczni. Odetchnąłem z ulgą. Wraz z przypływem świeżego powietrza, udało mi się powrócić do ludzkiej formy. Wygładziłem włosy, udając, że nic się nie stało. 
- Poczekajmy, aż nadejdzie pomoc, ostrzeżemy ich o zagrożeniu - zdecydowałem, siadając przy drzewie. 
Hyo nie wydawał się być zadowolony z tej decyzji. Nie spuszczał ze mnie wzroku. Ciągle wyczuwałem buzującą pod jego skórą energię. Pod wpływem jego intensywnego spojrzenia przeszedł mnie dreszcz. Musiałem przerwać tę niezręczną atmosferę jak najszybciej!
- Mam pytanie - zacząłem niepewnie, paplając, co mi ślina na język przyniosła. - Według legend wampiry śpią w trumnach. Czy ty też? 
Niemal uderzyłem się dłonią w czoło w momencie, kiedy te słowa opuściły moje usta. Co to za pytanie, Ena?! 

Hyo? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow