Minął dzień odkąd spotkałam Louisa Von Chavannie. Musiałam wrócić następnego dnia, po zajęciach, do morza, aby moja skóra nie stała się sucha i twarda, a co najważniejsze, aby nie sprawiała mi bólu. Spotkałam się ze swoimi młodszymi siostrami i opowiedziałam im, jak spędzam czas w akademii. Wiedziałam, że zazdrościły mi tego. Same chciały iść do Corvine, ale mój ojczym im tego zakazywał. Sądził, że miejsce syren jest w morzu. Moje również.
Ja jednak zawsze czułam, że część mojego życia jest na lądzie, a część w wodzie. Miałam szczęście, że nie był moim ojcem, więc nie miał prawa decydować o moim życiu, tak jak mój ojciec, chociaż i temu nie pasowało to, że dostałam się do akademii. Chyba tylko moje siostry i ja sama wydawałyśmy się szczęśliwe z tego powodu. Dzięki temu czułam w pełni, że gdzieś pasuje.
Wróciłam na ląd w miejscu, gdzie moja starsza siostra miała się ze mną spotkać. Niestety, Selina nie była sama, w dodatku nie była też trzeźwa. Zauważyłam przy niej dwoje mężczyzn, którzy byli starsi zarówno ode mnie, jak i od niej o kilka lat. Kojarzyłam ich ze statku mojego ojca. Byli chyba nowi, o ile pamięć mnie nie myliła. Co znaczyło, że robili wszystko, aby popisać się mojemu ojcu lub Selinie.
Jeden z mężczyzn był wysoki z kruczymi włosami, które uciekały spod jego czerwonej chusty na głowie. Jego niebieskie oczy spoglądały wprost w moim kierunku. Uśmiechał się do mnie, chociaż brakowało mu kilku zębów, które stracił pewnie przy jakiś bijatykach. W dodatku jego twarz pokrywał już kilkudniowy zarost. Był dobrze zbudowany. Szeroki w barach i na pewno silny w ręce. Może dla dziewczyn takich jak Selina wydawał się przystojny, ale moim zdaniem to były tylko pozory. Za w miarę przystojnym mężczyzną, krył się tylko pozbawiony wszelkich zasad pirat, który lubi rabunki, zdrady i alkohol.
Drugi z nich był tylko trochę wyższy ode mnie, natomiast był nieźle zbudowany. Miał krótkie włosy o kolorze ciemnego blondu, a oczy zielone. Ubrany był jak prawdziwy pirat, czyli podobnie do mojego ojca. Miał czarne wysokie buty, które dodawały mu kilku centymetrów. Miał czarne workowate spodnie w białe paski, które zwisały na nim, długą białą koszulę, a na to czarną kamizelkę. Do spodni przymocowaną na pasku miał szablę i malutki karabin. Tak naprawdę był przystojniejszy i młodszy niż jego przyjaciel. Jednak nadal to nie był ktoś dla mnie.
Zbliżali się w moim kierunku. Starałam się uśmiechnąć i udawać zadowoloną ich towarzystwem, chociaż w rzeczywistości wcale taka nie byłam. Wiedziałam jednak, że nie ma sensu się z nimi spierać i kłócić. Potrafili być agresywni.
- Ahoj, Rina! - wrzasnęła moja siostra, podchodząc do mnie i obejmując mnie mocno.
- Nasza ulubiona piratka była u swojej rybiej rodziny? - zapytał ten, o kruczych włosach.
- Tak, musiałam wrócić do wody - odpowiedziałam, delikatnie się uśmiechając.
- No, ale teraz jesteś ze mną, Huxley'em i Sly'em - powiedziała moja siostra, obejmując mnie przez ramię.
- Nie mam ochoty na pirackie zabawy - powiedziałam niezwykle spokojnie.
- Oj tam, napij się trochę - powiedział Huxley, czyli ten o blond włosach, podając mi butelkę rumu.
Wiedziałam, że jeśli nie napiję się z nimi, będą cały czas mnie do tego namawiać. Zresztą lubiłam wypić łyka rumu, ale tylko łyka.
- No, dobra dziewczynka! - zawołał Sly.
Uwielbiałam ten słodki smak rumu, ale wiedziałam, że nie mogę sobie pozwolić na więcej, ponieważ kto wie, co wtedy zrobię. Odstawiłam butelkę i spojrzałam na mężczyzn, wyczekująco. Zamiast tego moja siostra rzuciła swój genialny plan, aby rozpalić ognisko i się trochę zabawić, żartując, tańcząc i śpiewając.
Byłam negatywnie nastawiona, ale oni mnie w ogóle nie słuchali. Selina poprosiła mnie, abym została jeszcze trochę zanim wyruszę do akademii. Zgodziłam się po jej namowach. Jednak niekoniecznie wyglądało to, jak chciałam. Sly i Selina trochę dalej ode mnie migdalili się, śmiejąc się radośnie. Ja natomiast siedziałam z Huxley'em. Wiedziałam, że pewnie zaraz pijany mężczyzna zacznie wyobrażać sobie nie wiadomo co.
- Mam ochotę zakotwiczyć w twojej lagunie - powiedział do mnie na ucho.
- Dzięki, ale moja laguna nie skorzysta - odpowiedziałam, odsuwając się do niego.
W tamtym momencie mężczyzna mocno chwycił mnie za rękę i przyciągnął znowu do siebie. Ja złapałam do paska jego spodni po broń.
Nigdy nie myślałam, że będę celować do kogoś z pirackiego pistoletu. Nigdy nie myślałam też, że będzie to pirat.
Huxley od razu odsunął się ode mnie, krzycząc zaskoczony, czym zwrócił uwagę mojej siostry i Sly'a. Ja jednak trzymałam nadal broń wycelowaną w niego. Nie chciałam, aby się do mnie zbliżał. Niech zrozumie, że "nie" oznacza "nie", i że umiem o siebie zadbać. Moja twarz musiała być bardzo stanowcza i zdradzać to, że nie zawaham się go postrzelić, jeśli tylko zmniejszy dystans między nami.
Sly podszedł do młodszego kolegi i zabrał go, mówiąc, że muszą iść już na łajbę. Widocznie wiedział, że oznaczałam kłopoty i lepiej trzymać się ode mnie z daleka.
Selina nie wyglądała na zadowoloną i patrzyła na mnie groźnie, po czym wyraz jej twarzy zmienił się w zaskoczenie. Wzruszyłam tylko ramionami, opuszczając broń.
Usłyszałam za sobą czyjeś powolne kroki i klaskanie. Obróciłam się i ujrzałam przed sobą czyiś brzuch. Podniosłam głowę do góry. Louis.
- Piękne przedstawienie, syrenko - powiedział, uśmiechając się szeroko.
Zignorowałam go, podając broń mojej siostrze, która gapiła się na niego jak na obrazek jakiegoś bóstwa. W sumie trochę ją rozumiałam, chłopak był całkiem całkiem, a do tego był taki wysoki, że trudno było go zignorować. W dodatku wydawał się idealnie w typie Seliny. Dziewczyna szybko jakby zapomniała o mojej obecności i stanęła przy Louisie, cicho wzdychając z zachwycenia.
Był wysoki, umięśniony z widocznymi żyłami na rękach. Czarne włosy wraz z jasną cerą, czyli coś co od razu pociągało Sel. Czerwone oczy, zupełnie jak ona, i wyraźne rysy twarzy. Mieszanka chłopaka z jej snów.
Widziałam, jak próbuje dotknąć jego ręki, a chłopak odsuwa się od niej. To oznaczało, że upolowała dla siebie nową zdobycz - jego.
- Jestem siostrą Neriny. Nazywam się Selina, córka pirata. - Wyciągnęła rękę w jego kierunku.
- Nasza Nerina jest córką pirata? - zapytał lekko zaskoczony i uścisnął jej dłoń, ale zaraz potem na jego twarzy pojawił się uśmieszek. Nienawidzę go.
- Sel, przestań Louisowi o mnie gadać.
- Jest też córką króla i królowej oceanu - dodała.
- Tak, jeszcze mu powiedz cokolwiek innego!
- Jest dziewicą, jeśli jesteś zainteresowany.
- Selina!
Nie wierzyłam w to wszystko, co się dzieje. Moja siostra robiła ze mnie pośmiewisko przed osobą, którą ledwo ledwo znałam. W dodatku musiała mówić takie... Mało smaczne rzeczy. Było mi wstyd za nią. Jeszcze bardziej poczułam się niezręcznie, gdy chłopak się zaśmiał. Naprawdę musiałam być w takiej żenującej sytuacji?
Złapałam ją mocno za ramię i odciągnęłam od Louisa, powoli idąc. Selina jednak odwróciła się i krzyknęła do niego:
- Potowarzysz nam przystojniaku?!
Błagałam w myślach, aby powiedział "nie". Odprowadziłabym wtedy siostrę na statek, aby położyła się spać i trochę się ogarnęła.
- Zawsze i wszędzie ma'am.
Czułam, że jeszcze trochę i wyjdę sama z siebie.
Chłopak po chwili podszedł do nas, dotrzymując nam kroku. Moja siostra odsunęła się ode mnie i złapała się jego ręki, na co on o dziwo pozwolił. Szli szybciej ode mnie, ponieważ byli niżsi. Próbowałam ich dogonić, ale po chwili zabrakło mi tchu, a tak bardzo chciałam wiedzieć o czym gadają. Słyszałam tylko, co jakiś czas ich naprzemienny śmiech. No to tyle z mojej prywatności.
Miałam nadzieję, że zaraz skończą rozmawiać i Louis sobie pójdzie.
<Louis?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz