Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

środa, 20 maja 2020

Od Darumy cd. Sylvy

Odwróciłem się nieznacznie, słysząc padające słowa. Starszy ode mnie wampir, uczęszczający do trzeciej klasy, spoglądał na nas nieprzyjaźnie. 
- Trzymaj się swoich, a nie leziesz do innych - rzucił, wpatrując się we mnie. Na jego twarzy pojawił się szeroki, choć dość niepokojący uśmiech. 
- Dziękuje za uwagę - wymruczałam z udawanym uśmiechem. - Lecz sądzę, że Daruma nie ma nic przeciwko mojej obecność, prawda?
Przełknąłem głośno siłę. Właściwie nie miałem zbyt wielkiego wyboru. Postawiony w sytuacji bez wyjścia, postanowiłem wziąć stronę Sylvy. Tego wampira i tak nie znam, a większych kłopotów w szkole raczej mieć nie będę. Nie jest to możliwe. 
- Czy nie powinieneś zajmować się teraz stoiskiem laboratoryjnym? - przypomniałem, cały czas zachowując kamienną twarz. Zajęcie wampira odgadłem po jego kitlu i wystających z kieszeni probówek. - Spóźnisz się - dodałem, zaplatając ramiona na piersi. 
- Od kiedy jesteś zastępcą dyrektora? - prychnął, podchodząc bliżej. - Nie przypominam sobie, żeby cię nim mianowano. 
Wiedziałem, że dalsza rozmowa z chłopakiem nie ma sensu. Choć wyglądał na zdenerwowanego i posyłał mi wrogie spojrzenie, wezwanie nauczycieli, które nastąpiło chwilę później, sprawiło, że ostatecznie odpuścił. Splunął na ziemię i mrucząc pod nosem, odszedł. 
- Zaraz rozpoczną się pokazy - odparłem spokojnie. - Zaprowadzić cię do sali? Widzę, że twoja grupa już poszła.
Dziewczyna rozejrzała się, szukając potwierdzenia moich słów. Najwyraźniej zauważyła brak uczniów. 
- Chodźmy - westchnęła, najwyraźniej zdegustowana zachowaniem podopiecznych. 
Zaprowadziłem Sylvę do głównej auli. Tam dyrektor wygłaszał przemówienie. Nie uśmiechało mi się uczęszczanie w apelu. Nie mogłem jednak zostawić tutaj dziewczyny samej. Dziwne poczucie odpowiedzialności nie pozwoliło mi na to. Zostanę z nią do czasu aż dotrze do swojej grupy - teraz nie ma sensu przepchać się przed tłum. Dopiero wtedy wrócę do swojego pokoju. Nie marzę o niczym innym niż odpoczynku. 
- Dość ładne miejsce - szepnęła, rozglądając się po sali. Nic dziwnego - jasne, rzeźbione ściany, z których zwisały arrasy zachwyciłyby niejedną osobę. Sufit pokrywały kolorowe freski przedstawiające historię z życia wielu ras - elfów, centaurów czy ludzi. Sylva patrzyła w górę, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. 
Apel trwał dość długo. Dyrektor niezwykle przynudzał. Co rok rozprawiał o tym samym. Mimo zapewnień o sojuszu między szkołami, dalej wyczuwalna była nutka wrogości między poszczególnymi uczniami. Wsłuchiwałem się w szepty. Ciche docinki między pierwszakami stanowiły coś najzwyklejszego. Co roku to samo. Starszaki buntują pierwszaki nakręcając na nowo spiralę nienawiści. 
Dyrektor w końcu zakończył przemowę. Szkoły zostały rozdzielone. Sylva w końcu odzyskała władzę nad swoim zespołem. Pożegnała się ze mną i dołączyła do swoich. podopiecznych. 
Zaprowadziłem Sylvę do głównej auli. Tam dyrektor wygłaszał przemówienie. Nie uśmiechało mi się uczęszczanie w apelu. Nie mogłem jednak zostawić tutaj dziewczyny samej. Dziwne poczucie odpowiedzialności nie pozwoliło mi na to. Zostanę z nią do czasu aż dotrze do swojej grupy - teraz nie ma sensu przepchać się przed tłum. Dopiero wtedy wrócę do swojego pokoju. Nie marzę o niczym innym niż odpoczynku. 
- Dość ładne miejsce - szepnęła, rozglądając się po sali. Nic dziwnego - jasne, rzeźbione ściany, z których zwisały arrasy zachwyciłyby niejedną osobę. Sufit pokrywały kolorowe freski przedstawiające historię z życia wielu ras - elfów, centaurów czy ludzi. Sylva patrzyła w górę, a na jej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. 
Apel trwał dość długo. Dyrektor niezwykle przynudzał. Co rok rozprawiał o tym samym. Mimo zapewnień o sojuszu między szkołami, dalej wyczuwalna była nutka wrogości między poszczególnymi uczniami. Wsłuchiwałem się w szepty. Ciche docinki między pierwszakami stanowiły coś najzwyklejszego. Co roku to samo. Starszaki buntują pierwszaki nakręcając na nowo spiralę nienawiści. 
Dyrektor w końcu zakończył przemowę. Szkoły zostały rozdzielone. Sylva w końcu odzyskała władzę nad swoją ekipą. Rzuciła szybkie "do zobaczenia" i odeszła. Ja zaś skierowałem swoje kroki w kierunku akademika. Wtedy też zatrzymał mnie jeden z nauczycieli. 
- Darumo! Musisz mi pomóc, to pilne! - Jego słowa zbiły mnie z nóg. Naprawdę nie mogę mieć chwili spokoju? 
- Tak? - zapytałem zmarnowany. Profesor wyglądał na przerażonego. 
- Z sali laboratoryjnej zginęła fiolka z wybuchającym eliksirem! - wyjaśnił szybko, wymachując przy tym rękoma. - Musimy ją znaleźć!
Sytuacja zdawała się niezwykle poważna. Jeśli ktoś ukradł probówkę - użyje jej najpewniej na dzisiejszej integracji. Nie mogę pozwolić, aby odwiedzający Corvine ucierpieli!

Sylva?


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow