Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

czwartek, 28 maja 2020

Od Morozhenoye do Luciena - Event

Muszę przyznać, że rodzice Nix'a byli całkiem sympatyczni... Oczywiście na swój własny, oryginalny sposób, ale tak czy inaczej byłam im niesamowicie wdzięczna, że postanowili nas przenoconać dzisiaj w swoim domu. W końcu to wszystko wyszło tak niespodziewanie, praktycznie z biegu.
Przez większą część dyskusji między moimi towarzyszami, a gospodarzami domu, siedziałam cicho, nie odzywając się i nie wtrącając w rozmowę. Tak naprawdę nie było nic co mogłabym dodać od siebie. W milczeniu spożywałam posiłek, czując się w jakiś dziwny sposób lekko zaatakowana przez słowa matki Nix'a. Chodziłam do Ardem i chcąc nie chcąc się utożsamiałam z tymi ludźmi i tą akademią.
Po skończonym posiłku poszłam do jednego z wyznaczonych pokoi, chcąc w jakiś sposób odpocząć i zasnąć po tym jakże wyczerpującym dniu. Ale nie mogłam zasnąć. Może dlatego, że byłam w obcym miejscu, a w nieznanych miejscach nigdy nie mogę spać, przynajmniej przez jakiś czas. Jakbym była w ciągłej gotowości, że coś może się wydarzyć, bo nie znam ani ludzi z którymi przebywam w domu, ani nie znam otoczenia, aby pozwolić sobie na chwilę spokoju. A może to po prostu przez wojnę? Wojna wyzwala w ludziach najgorsze możliwe instynkty, które jednak nieważne jak okropne i brutalne by były, są całkowicie normalne
Mając nadzieję, że nikogo nie spotkam, wyszłam z pokoju i zeszłam do pomieszczenia, w którym niedawno jedliśmy posiłek z rodzicami Nix'a. I nie wiem czy byłam bardziej zaskoczona czy może w pewien sposób zniechęcona kiedy zobaczyłam jego matkę siedzącą na jednym z krzeseł. Automatycznie wyczuła, że ktoś się pojawił, bo w mgnieniu oka przeniosła na mnie wzrok. Przez chwilę mierzyła mnie uważnym spojrzeniem, ale potem na jej twarzy pojawił się słaby uśmiech. Czyżby siedziała tutaj przez cały czas?
- Dobry wieczór, chociaż może bardziej powinnam powiedzieć... dzień dobry? - powiedziała zerkając szybko na zegarek, którego wskazówki pokazywały godzinę pierwszą dwadzieścia w nocy. Dla niektórych może to była wczesna pora, ale najlepiej ja bym w normalnych warunkach spała od dłuższego czasu o tej godzinie - Mogę zapytać, czemu nie śpisz...? - zdawała się szukać w pamięci mojego imienia, które najwyraźniej wyleciało jej z głowy. Nie winię jej za to, mało osób potrafi je zapamiętać po tak krótkim czasie.
- Morozhenoye - przedstawiłam się zaciskając palce na framudze drzwi, zastanawiając się czy powinnam ją zostawić i udać się z powrotem do łóżka czy może powinnam zostać - Zasnęłam na jakiś czas, ale był to na tyle płytki sen, że obudziłam się po krótkim czasie... - dodałam po paru sekundach ciszy, podchodząc do stołu i siadając na krześle naprzeciwko kobiety, kiedy zaprosiła mnie do tego ruchem dłoni.
- Powiedz mi, jak sobie radzicie na tej wojnie? To zawsze dosyć straszne jeśli tacy młodzi ludzie zostają zaangażowani w taki konflikt... - zaczęła mówić wpatrując się w jakiś bliżej niezidentyfikowany punkt, a dopiero pod koniec wypowiedzi przenosząc wzrok na mnie.
- Jestem uczennicą z Ardem, więc od początku mnie przygotowują do takich realiów. Ale tak czy inaczej myślę, że Nix i Lucien czasami lepiej sobie radzą niż ja. Że są bardziej na to wszystko odporni... Ale myślę, że całkiem dobrze sobie radzimy. Nie wiem jak inni, ale jak na wojnę to idzie całkiem nieźle - w tym momencie w progu pojawił się Nix, najwyraźniej dogłębnie zdziwiony naszą obecnością tutaj.
- Czemu nie śpicie - spojrzał na zegar, a potem z powrotem na nas - O w pół do drugiej w nocy? - dodał krzyżując ręce na klatce piersiowej.
- Nie mogłam zasnąć na dłużej, więc pomyślałam, że tutaj zejdę. Ale masz rację, jest dosyć późno, trzeba być wypoczętym rano - wstałam z krzesła jeszcze raz patrząc  na matkę chłopaka - Dziękuję za wymianę zdań - skinęłam głową i wyszłam z pomieszczenia, mijając Nix'a. Może chciał jeszcze podyskutować ze swoją matką, nie powinnam im przeszkadzać.
Wróciłam do pokoju, kładąc się w łóżku. Najwyraźniej prawie wszyscy mamy problemy ze snem. Prawie, bo nie wiem nic o Lucienie czy ojcu żywiołaka. A szkoda, najprawdopodobniej czeka nas jutro dosyć wyczerpujący dzień.

Lucien?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow