Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

wtorek, 21 grudnia 2021

Od Luciena CD. Darumy

 Śnieg wdarł się za mój kołnierz, co sprawiło, że miałem ochotę wrócić jak najszybciej do obozu. Nie wiedziałem ile zajmie nam powrót z powodu tego cholernego lodu o który można było rozwalić sobie głowę w każdym momencie. Byłem tak na tym skupiony, że nie zauważyłem momentu w którym Daruma podszedł do mnie bliżej i zanurzył swoje palce w moich włosach. Nie byłem przyzwyczajony do dotyku innych, często się wzdrygałem, gdy Mor przytulała mnie na siłę sądząc, że zacieśni to nasze więzi. Z Rhysem i Kasjanem było inaczej. Nie zwracałem uwagi kiedy klepali mnie po plecach czy czochrali włosy, jednak nigdy nie czułem się tak jak wtedy. Mój oddech zwolnił a ja wpatrywałem się w niego, nieruchomy i czujny. Miałem ochotę jednocześnie uciec i przytulić się do jego dłoni co sprawiło, że byłem nieźle zagubiony. Delikatnie wytrzepał śnieg z moich włosów, a ja starałem się nie wydać z siebie jakiegoś dziwnego dźwięku. Kasjan by się uśmiał, gdybym zaczął mruczeć jak kot.  

Oczywiście, gdy tylko zabrał dłoń, chciałem by znowu znalazła się na mojej głowie i nawet uczyniłem krok w jego stronę, ale gdy ja ruszyłem do przodu, on wykonał dwa kroki do tyłu. Zmarszczyłem brwi, zastanawiając się dlaczego tak zareagował, jednak po chwili gdy mu się przyjrzałem, zauważyłem, że jego oczy nie były skierowane na moją twarz tylko na coś co znajdowało się nad moją głową. Nie słyszałem by cokolwiek się poruszało, jednak widząc minę chłopaka wiedziałem, że nie jest to jakieś przyjazne i słodkie stworzonko, które chciało, żebyśmy je pogłaskali.

– Daruma, zrobię coś teraz, ale się nie bój, okej? – powiedziałem szeptem, nie ruszając się nawet na milimetr. Centaur bał się ruszyć, ale w jego oczach zobaczyłem ufność. Dlatego też moje cienie ruszyły do niego i wniknąłem do jego umysłu, uważając, by niczego nie uszkodzić. Zaczął szybciej oddychać, najprawdopodobniej nie rozumiejąc co się dzieje. Jednak chciałem tylko spojrzeć jego oczami na to co znajdowało się za mną. W okolicy znajdowało się wiele mistycznych stworzeń, które nie zawsze były pomocne i miłe, ale większość została wybita. Jak widzę kilka jeszcze zostało. Długie cielsko, przypominające te wężowe, chronione było ciemnym pancerzem. Nie posiadało nóg jednak na samej górze znajdowała się dość duża głowa z dwoma kończynami i żuwaczkami, które w słońcu zdawały się błyszczeć. Pewnie był trujący, jednak wolałem na własnej skórze się o tym nie przekonywać. Jednak nie atakował. Nieruchomo stał dwa metry za nami, przypatrując się drzewu. Może nas nie zauważył, jednak wiedziałem, że jak się ruszymy, on ruszy na nas.

– Ej spokojnie. Nie z takimi paskudami walczyłem – starałem się dodać w te słowa nieco otuchy, by chłopak się nie stresował. Nienawidziłem, gdy się bał. Chciałbym sprawić by już nigdy nie doświadczył tej emocji, ale wiedziałem, że to niemożliwe. Świat nie był taki piękny i pewnie by mi na to nie pozwolił. – Zaufaj mi, okej?

Daruma pokiwał głową, tym razem skupiając wzrok na mnie. Mrugnąłem do niego i powolnym ruchem starałem się zanurzyć dłoń, by wyciągnąć sztylet. Wiedziałem, że nic mi nie pomoże, jednak chciałem mieć w dłoni jakąś broń, cokolwiek co doda mi otuchy. Jednak patrząc na centaura, bardziej bałem się o niego niż o siebie. Dlatego też postanowiłem zrobić coś za co pewnie będzie na mnie wściekły. Próbowałem nieco rozprostować skrzydła z niemałym bólem, jednak szybko minął. Czułem, że są jeszcze zziębnięte, ale po chwili machania pewnie dałbym radę na nich polecieć.

– Pamiętaj. Ja zawsze wygrywam – mruknąłem i jednym susłem znalazłem się obok niego. Chwyciłem go za dłoń i teleportowałem do domku, a sam zawirowałem i w ostatniej chwili wykonałem unik. Musiałem to ubić, zapuściło się zbyt blisko obozu, a nie mogłem pozwolić by jakiś żołnierz został zabity przez…to coś. Moje syfony zaświeciły, czując jak zbieram energię. Tak dawno z nikim nie walczyłem naprawdę. Czułem, że się uśmiecham. Jednak zanim ruszyłem do ataku, posłałem do centaura pewne słowa. 

Nie martw się. Zawsze do ciebie wrócę.

<Darumo?>


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow