Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

poniedziałek, 28 lutego 2022

Od Hyo CD. Ena

Dostrzegłem, jak Ena stara się ukrywać swój stan, jednakże coraz bardziej się mu to wyślizgiwało między palcami. 
 - Stop! Nigdzie nie idziesz. Zostajesz tutaj. Odpocznij. Inaczej będziesz ciężarem na dalszą drogę. - rzekłem chłodno. Może to źle zabrzmiało. Chociaż nie chciałem tego powiedzieć. On inaczej, by się nie posłuchał. Dalej, by udawał, że wszystko jest dobrze, że nie czuje się chory i zmęczony. Odłożyłem wszystkie bagaże. Otuliłem chłopaka ciepłem. Zacząłem nawet przyrządzać mu coś do jedzenia. Czułem na sobie jego spojrzenie, to jak mnie przenika. Po czym zwyczajnie wstałem i zabrałem kilka rzeczy, które zabrałem ze sobą na wszelki wypadek. Im szybciej odnajdziemy wyjście, tym szybciej przemkniemy przez mróz.
 - Nigdzie się nie oddalaj. Siedź, jedź i odpoczywaj. - powiedziałem łagodnie. Wstałem i ruszyłem przed siebie, jednakże na krótką chwilę znalazłem się za chłopakiem. Blisko jego ucha.
 - Bądź grzecznym chłopcem. Inaczej czeka cię kara. - nie umknęło mojej uwadze, jak przechodzi go dreszcz i się spiął.
Oczywiście nie chciałem mu nic złego zrobić, a może chciałem.
Zacząłem po kolei oznaczać drogę. Schodziło mi się to sprawnie i szybko. W pewnym jednak momencie się zatrzymałem i dotknąłem dłonią ściany. Wydawało mi się, jakby coś za nią było. Jakby było tam pomieszczenie. Ta cała kopalnia była jak labirynt z tajemnicami. Może ktoś chciał tu coś ukryć. Jest też inna opcja. Mogło ich tu coś zaatakować albo się zawaliła. Po drodze napotkałem kości. Niemalże proch.
Ostrożnie starałem się znaleźć jakiś sposób na przejście tego tajemniczego przejścia. Nic takiego jednak nie znalazłem. Podpowiadało, że znajdę inny sposób. Oczywiście magia mogła to utrudnić, a że ja już nie miałem magii w zapasie. Musiałem poradzić sobie w inny sposób.
Odetchnąłem, po czym użyłem pięści do utorowania sobie drogi. Kilka razy, uderzałem, aż do krwi. Jednakże od razu się zagoiły rany. Torowałem sobie drogę, a co za tym szło więcej krwi i gojenia. W końcu po kilku dłuższych próbach w końcu się udało. Zdziwiło mnie jednak, że zamiast jakiegoś tajemniczego pomieszczenia, pełnego sekretów. Znalazłem schody. Chciałem nimi ruszyć, ale zatrzymałem się, usłyszałem coś. Tak jakby jakaś postać albo zwierzę pędziło w stronę Eny. Musiałem szybko działać, nie było czasu.
Wróciłem szybko po bagaże i ułożyłem na schodach. Gdy wszystko zabrałem, wystarczyło tylko wrócić po śpiącego chłopaka. O dziwo się nie obudził. Gdy wróciłem, nie spał, ale wydawał się inny. Cofnąłem się i obnażyłem kły. Pazury się wydłużyły, po czym szukałem dogodnego momentu na atak.
Jeszcze dziwniejsze było to, że poczułem dotyk i ciężar na plecach. Po czym coś mnie wciągnęło w ciemną wnękę. Chciałem zobaczyć kto to, ale usłyszałem jedynie głos Eny. Ciężki i drżący. Jakby chciał powiedzieć, że chce już stąd się wydostać. Nie słyszałem jego słów. 
Odwróciłem się, by na niego spojrzeć, był ranny, a dokładniej jego szata miała na sobie zapach krwi. Nie czekałem długo, gdyż jak opętany zaatakowałem napastników. 

***

Szczerze to po amoku, dopiero gdy ktoś mnie zaczął odciągać. Wówczas oprzytomniałem. Z przyzwyczajenia oblizałem kły i palce po zadanych ciosach. Spojrzałem na chłopaka po czym, zacząłem dotykać jego ciała, dokładnie je badałem, by znaleźć jakąś ranę albo cokolwiek. Niczego jednak nie było.
 - Słuchaj, jak do ciebie mówię. Nic mi nie zrobili, to była ich krew. Udało mi się odskoczyć. - rzekł. Najwyraźniej chciał coś dodać, ale stanął obok mnie, by się przyjrzeć poszarpanym zwłokom.
 - Znalazłem schody, na powierzchnię chyba.. Powiedź, co się tu wydarzyło, gdy mnie nie było ? - waśniłem i zadałem pytanie, by wiedzieć, co się tu stało. Słyszałem, ale byłem zbyt zajęty robieniem przejścia, by móc tu wrócić wcześniej.

<Ena?>

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow