Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

poniedziałek, 5 lipca 2021

Od Eny cd. Hyo

Randka? Tak naprawdę nie miałem najmniejszego pojęcia, jak ma wyglądać takowe spotkanie. W końcu słyszałem o nich jedynie z opowieści znajomych. Sam osobiście nigdy nie zostałem przez nikogo zaproszony. Słysząc więc propozycję Hyo niemal od razu się zgodziłem. Szczerze to niezbyt wiele o tym myślałem. Po prostu powiedziałem "tak". A teraz panikowałem w swoim pokoju. 
Nie wiedziałem, jak mam się zachować. Niby widziałem się z Hyo codziennie, ale randka to coś innego. Muszę się na to przygotować. 
Dokładnie przyszykowałem swoje hanfu. Właściwie była to ta sama szata, którą założyłem na rozpoczęcie szkoły. W końcu, były to moje najbardziej eleganckie ubrania. W końcu zostały one uszyte na moją miarę i zdobione najdroższymi nićmi czy kryształami. Nie należała do moich najtańszych wydatków, ale było warto, niczego nie żałuję. Chociaż prezentowałem się doskonale.
***
Jarmark był zdecydowanie kolorowym miejscem. Gdzie tylko nie spojrzałem lśniły barwy. Przesuwałem wzrokiem po stoiskach. Oferowały one wiele różności. Nie potrafiłem oderwać od nich swojego wzroku. Czułem się niczym dziecko, które pierwszy raz w życiu opuszcza mury domu. Chociaż właściwie to dosyć trafne porównanie. Nigdy wcześniej nie miałem przyjemności odwiedzać takich uroczystości. Moja rodzina unikała tego typu przyjemności. Siedziałem w domu i jedynie co robiłem, to nauka. Ciągłe treningi i długie rozmowy z nauczycielami stanowiły moją marną codzienność. 
Teraz, kiedy opuściłem rodzinny dworek mogłem w końcu poznać trochę świata. Tego najzwyklejszego, prostego, którym cieszą się przyziemni ludzie. Zatrzymałem się na chwilę, zastanawiając się, czy właśnie nie zacząłem obrażać przypadkowych mieszkańców Kernow. Wprawdzie zazdrościłem im ich życia, nie miałem nic złego na myśli. Ile bym dał, żeby wychowywać się w rodzinie, w której nie musiał dorastać według określonego wzorca. Znaczy się, oczywiście kocham swoich bliskich i zrobiłbym dla nich wszystko, ale czasami to wszystko mnie trochę przytłaczało. Życie, kiedy wszyscy skaczą wokoło i robią wszystko, żebym się nawet nie skaleczył, jest uciążliwe. 
Hyo obudził mnie z zamyślenia lekkim szturchnięciem. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że za mocno odpłynąłem. Ponownie więc skupiłem swoją uwagę na jarmarku. W tym momencie zdałem sobie sprawę, że gdzieś gra muzyka. Mimowolnie skierowałem się w tamtym kierunku. Wampir podążył za mną. 
Zatrzymaliśmy się przy niewielkiej orkiestrze. Spod ich instrumentów wygrywały się rytmiczne dźwięki. Uśmiechałem się na dźwięk wesołej melodii. Polubiłem jarmarki. 
A jeszcze bardziej do gustu przypadły mi serwowane tutaj specjały. Wraz z Hyo wybraliśmy najciekawiej wyglądające rzeczy. Oczywiście chciałem za nie zapłacić, ale młody wampir mi na to nie pozwolił. Nie umiałem się od razu na to zgodzić. W końcu mogłem oddać za swoją część smakołyków. Hyo nie wyraził na to zgody. 
W końcu znaleźliśmy przyjemną łąkę, niedaleko jarmarku. Z tej odległości dalej byliśmy w stanie słyszeć muzykę. Rozłożyliśmy przyniesiony przez Hyo koc, na którym usiedliśmy. 
Słońce powoli zachodziło. Mimo tego pogoda była naprawdę ładna, niemal upalna. Aż dziwne, że tak przypiekało o takiej godzinie. Z uparciem usiłowałem ignorować promienie. Zająłem się więc rozpakowywaniem słodyczy, które kupiliśmy. Podzieliłem je pomiędzy mnie, a Hyo. 
Po krótkich pieszczotach i spróbowaniu słodyczy, zaczęliśmy niezobowiązującą rozmowę. 
- Te mleczne czekoladki moim zdaniem były najlepsze - przyznałem, gestem głowy wskazując na puste pudełko. - Kiedyś muszę je znowu kupić. 
Hyo zaśmiał się w odpowiedzi. 
- Jak podoba ci się jarmark? - zapytał. W międzyczasie przeciągnął się lekko.
- Bardzo! - W odpowiedzi szybko pokiwałem głową. - Nigdy wcześniej nie byłem w takim miejscu! 
- Poczekaj na najlepsze - odparł tajemniczo Hyo. Spojrzałem w jego stronę. Nie miałem pojęcia, co chłopak miał na myśli. Postanowiłem jednak nie dopytywać i po prostu poczekać na to, co miało nadejść. 
Czas mijał, słońce prawie zniknęło z widnokręgu. Zrobiło się ciemno. Nim jednak na niebie zaczęły się iskrzyć gwiazdy, mrok rozwiała burza kolorów. Z początku nie miałem pojęcia, co się dzieje. Dopiero po chwili domyśliłem się, że jest to jeden ze słynnych nocnych pokazów magicznych. 
Nie mogłem oderwać wzroku od tego festiwalu kolorów. To wyglądało naprawdę niesamowicie! Nigdy przedtem nie widziałem czegoś podobnego. 
Slalom barw przebijał nocne niebo, przybierając najróżniejsze kształty, przedstawiając historię. Moje oczy lśniły. Zerknąłem ukradkiem na Hyo, równie wpatrzonego w ten pokaz. Uśmiechnąłem się szeroko. Naprawdę lubię jarmarki. 
- Dziękuję, że mnie tu zabrałeś - powiedziałem po chwili ciszy, wracając wzorkiem to cudownego występu magicznych świateł.


Hyo? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow