Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 25 kwietnia 2021

Od Eny cd. Hyo

Wrzuciłem do torby podarowaną przez Hyo karteczkę. Właściwie nie uśmiechało mi się go nigdzie odwiedzać. Nie miałem najmniejszego zamiaru ponownie pakować się w podobne kłopoty. 
Kiedy chłopak zniknął bibliotekę ogarnęła cisza. Upewniłem się, że opuścił budynek, więc w końcu mogłem odpocząć. Chociaż spanie na gołej ziemi wcale mi się nie podobało, oparłem się ponownie o regał. Zdjąłem też wierzchnią szatę, którą się przykryłem. Chwilę później zasnąłem. 
***
Obudziło mnie szturchnięcie w bok. Zerwałem się nagle z miejsca, gotowy do obrony. Dłoń instynktownie zacisnąłem na rękojeści miecza. Uspokoiłem się dopiero na widok skulonej staruszki, która najwyraźniej przestraszyła się mojej obecności i reakcji.
- N-naprawdę panią przepraszam! - jęknąłem, podając kobiecie dłoń i pomagając wstać. 
- Co tutaj robisz, młodzieńcze? - zapytała, nie kryjąc swojego zaskoczenia. 
- Wychodzi na to, że wczoraj zostałem tutaj zamknięty na noc - wyjaśniłem, lekko się uśmiechając. - Mam nadzieję, że mój pobyt tutaj nie sprawił żadnego problemu - dodałem pośpieszenie. 
- To raczej moja nieuwaga narobiła problemów tobie, młodzieńcze - westchnęła staruszka. - Muszę dokładniej sprawdzać wszystkie zakamarki następnym razem.
- Nic się nie stało - zapewniłem. Po krótkiej rozmowie, jak minęła mi noc, pożegnałem się z kobietą i skierowałem swoje kroki w stronę wyjścia. Po Hyo nie było miejsca. Najpewniej wczoraj udało mu się wydostać. 
- Poczekaj chwilkę! - Usłyszałem za sobą zmartwiony głos kobiety. - Czy przypadkiem nie ruszałeś niczego z tej szafki? 
Spojrzałem zaskoczony na staruszkę. Oprócz jednej książki, nie dotykałem niczego. Szybko więc odpowiedziałem zgodnie z prawdą. 
- To dziwne - przyznała pracownica biblioteki. - Ta szuflada została zamknięta. Przechowywaliśmy w niej pewniej rzadki kamień. Był niezwykle niebezpieczny - dodała, ponownie zanurzając dłoń w poszukiwaniu zaginionej rzeczy. - Naprawdę go nie wziąłeś? Powiedz prawdę dla własnego dobra. Nie wyciągnę żadnych konsekwencji. 
Poczułem nieprzyjemne ukłucie. Nigdy nie posunąłbym się do kradzieży. 
- Nie wziąłbym niczyjej własności bez zgody - odparłem spokojnie. - Nie mam z tym nic wspólnego. Może pani przeszukać moją torbę.
Pracownica niepewnie zajrzała do torebki. Oprócz przyborów pisarskich i arkuszy papieru nie znalazła zaginionego kamienia. 
- Czy wczoraj byłeś tutaj sam? - zapytała po chwili. Wstrzymałem oddech. Wcześniej przemilczałem obecność Hyo w obawie, że ktokolwiek mógłby dowiedzieć się o naszej interakcji
- Właściwie to nie - odpowiedziałem wymijająco. - Nieznajomy chłopak towarzyszył mi na samym początku. Później stwierdził, że znalazł wyjście. Nie poszedłem za nim, ponieważ nie wiedziałem, gdzie prowadzi tajemnicze przejście, na które natrafił. Nie wiem, co stało się z nim później. - Ostatnie słowa wypowiedziałem zgodnie z prawdą. Nie miałem pojęcia, gdzie aktualnie przebywa Hyo. 
- To bardzo źle! - Kobieta wydawała się roztrzęsiona. - Jeśli ma dalej kamień ze sobą, może stać się coś złego. Przedmiot ten jest przeklęty. Osoba lub osoby, które go trzymają, niekontrolowanie przenoszą się w inne miejsce. Nie wiadomo, kiedy i dlaczego następuje taka teleportacja - objaśniła szybko. - Dzieje się to nagle, a miejsce jest całkowicie przypadkowe. Może to być łąka, las lub środek oceanu. Wielu śmiałków, którzy zdecydowali się okiełznać utonęło w morskich falach czy spadło z wysokiego klifu. Trzymając przy sobie kamień, nigdy nie wiadomo, gdzie znajdzie się za chwilę. Z każdą kolejną teleportacją tylko gorzej. 
Przełknąłem ślinę wsłuchując się w słowa staruszki. To brzmiało naprawdę źle. Czy tego chciałem, czy też nie, powinienem ostrzec Hyo. 
- Jeśli spotkam tę osobę, poproszę ją o zwrot tego przedmiotu - obiecałem, a na moją twarz powrócił delikatny uśmiech.
Ostatni raz pożegnałem się z kobietą i opuściłem bibliotekę. Miałem nadzieję, że nie będę musiał tam szybko wracać. Wyciągnąłem z torby karteczkę z adresem Hyo. Westchnąłem spoglądając na nią. Czy naprawdę muszę go odwiedzać?
Wstąpiłem na chwilę do akademika. Zostawiłem w swoim pokoju wszystkie niepotrzebne rzeczy i w biegu ogarnąłem splątane włosy. Miałem ochotę wziąć prysznic, ale obawiałem się, że chłopak może niedługo wpaść w duże kłopoty. Z tego też powodu chwyciłem jedynie zimną bułkę na parze, którą przygotowałem jeszcze podczas pobytu w domu. 
Do początku zajęć pozostała mi jeszcze z godzina. Jakimś cudem udało mi się trafić pod adres Hyo, a w czasie drogi skończyłem jeść zimną bułkę. Dom chłopaka wyglądał dziwnie i nieprzyjaźnie. Biła od niego nadzwyczajnie duża ilość złej energii. Przez chwilę zastanawiałem się, czy aby na pewno chcę tam wchodzić. Ostatecznie zebrałem się na odwagę i zapukałem do drzwi. 
Otworzyła mi staruszka. Kobieta zlustrowała mnie wzrokiem i skrzywiła się nieznacznie. Nie wiedząc jak zareagować na jej minę, uśmiechnąłem się lekko.
- Dzień dobry. Czy Hyo jest w domu? - zapytałem uprzejmie. Nie zdążyłem odpowiedzieć, kiedy poczułem obok siebie obecność. Dziwna postać stanęła obok mnie, nie odrywając wzroku nawet na sekundę. Do niej również się uśmiechnąłem, licząc, że nie ma złych zamiarów. Wtedy też usłyszałem kroki i zobaczyłem schodzącego z piętra Hyo. Chłopak nie powiedział nic, ponieważ staruszka uciszyła go gestem dłoni. Widać, kto w tym domu ma władzę. 
Kobieta poprosiła o rozmowę na osobności. Dziwna postać zniknęła tak szybko, jak się pojawiła, nie pozostawiając po sobie niczego. Hyo został w drugim pokoju, popijając herbatę. 
Nie miałem bladego pojęcia, dlaczego staruszka chciała ze mną porozmawiać. Nie znałem jej. Nie odmówiłem, ponieważ uznałem to za niekulturalne. 
- Twój towarzysz, nie może skrzywdzić Hyo. Nawet jeśli pił twoją krew. Nie jest pierwszym lepszym wampirem. Jednakże będziesz musiał tutaj zostać przez kilka dni. Ze względu na to, co zrobiłeś. Nawet jeśli Hyo nie potrzebuje pić twojej krwi, to i tak musisz mu ją dawać.
Nastała cisza. Słysząc jej słowa, otworzyłem usta i zamknąłem je równie szybko. Nie miałem pojęcia, co odpowiedzieć. Hyo powiedział komuś o tym, że pozwoliłem napić mu się mojej krwi. Niemal czułem, jak moje policzki robią się czerwone. Nie chciałem, aby ktokolwiek o tym wiedział. Nie mogłem się też ponownie zgodzić. Miałem szkołę i własne problemy. Dodatkowo to miejsce nie należało do najprzyjemniejszych. Hyo na własne życzenie postanowił się napić mojej krwi. Jeśli wiążą się z tym jakiekolwiek konsekwencje, mnie już one nie dotyczą. Ja spełniłem część umowy i nie zgadzałem się na nic więcej.
- Przykro mi, ale nie mogę tego zrobić - odpowiedziałem poważnie, prostując się. - Nie zrobiłem niczego złego i nie widzę powodu, aby mnie tutaj zatrzymywać. Mam własne problemy, którymi muszę się zająć.  
Kobieta zmarszczyła brwi, ale nie powiedziała nic więcej. Wzruszyła jednak ramionami, uśmiechnęła się (chociaż ten wyraz twarzy wzbudził we mnie jeszcze większy niepokój) i wskazała mi dłonią pokój, w którym siedział Hyo. Ukłoniłem się delikatnie i ruszyłem na spotkanie z chłopakiem. 
Młody wampir siedział z zamkniętymi oczami przy stole. Nie chciałem mu przerywać, więc bez słowa dosiadłem się. W milczeniu czekałem, aż Hyo skończy medytację. Kiedy w końcu się ocknął, od razu zasypał mnie krzyżowym ogniem pytań. 
- Co cię tu sprowadza oraz o co tu chodzi? Kim była ta istota, obok ciebie oraz o czym rozmawiałeś z moją babcią? 
Rzuciłem mu niepewne spojrzenie, zastanawiając się od czego zacząć.
- Nie wiem, co to była za istota - odpowiedziałem spokojnie i zgodnie z prawdą. - A z twoją babcią rozmawiałem o czymś już nieistotnym. - Wypowiadając te słowa spostrzegłem, jak Hyo intensywnie się we mnie wpatruje. Nie skomentował jednak mojej wypowiedzi, lekko mrużąc oczy.
- Więc po co przyszedłeś? 
- Ostrzec cię - powiedziałem pośpiesznie, poprawiając włosy. - Nie podejrzewam cię o kradzież, jednak jeśli zabrałeś pewien kamień z biblioteki, najbezpieczniej będzie, jak się go pozbędziesz lub oddasz. Pracownica mówiła mi, że jest on niebezpiecznym narzędziem, a noszenie go ze sobą sprowadza jedynie nieszczęście. 
Hyo uniósł brwi. Nie odzywał się przez chwilę, a jedynie wsunął dłoń w kieszeń swoich spodni. Wyjął z nich niewielki obiekt. Doskonale wiedziałem, że właśnie o ten kamień chodziło.
- Masz na myśli to? - Wampir zaczął obracać przedmiot w palcach, przyglądając mu się. - Nie wygląda groźnie. Zresztą, gdyby taki był, nikt nie trzymałby go w bibliotece - zaśmiał się, podrzucając rzecz do góry.
- Proszę, odłóż go - naciskałem. - Zabawa nim nie jest bezpieczna.
Hyo, jakby złośliwie, oczywiście tego nie zrobił. Podrzucał kamień i obracał w placach dalej. Nie mogłem dłużej na to patrzeć. Westchnąłem ciężko i wyciągnąłem rękę, aby złapać kamień w locie. Chłopak chyba zauważył, co chcę zrobić i również sięgnął po przedmiot. Nasze dłonie lekko musnęły się, kiedy kamień na nie opadł. W tamtym też momencie oślepiło mnie światło. 
Wylądowałem twardo na ziemi. Odzyskanie wzroku zajęło mi kilka sekund. Rozejrzałem się niepewnie. Znajdowałem się w głębokim, ciemnym lesie. Hyo leżał płasko na trawie kawałek dalej, równie zaskoczony. Pomiędzy nami wylądował kamyk - sprawdza całego zdarzenia. Bez słowa podniosłem go z ziemi i wyrzuciłem, jak najdalej mogłem. Nigdy więcej nie chciałem go widzieć na oczy.
- Gdzie jesteśmy? - zapytał Hyo, podnosząc się do siadu. Westchnąłem i wyjaśniłem mu, jak się tutaj znaleźliśmy, powtarzając słowa pracownicy biblioteki.
- Pierwsza teleportacja nie powinna być daleka - stwierdziłem, rozglądając się i próbując określić nasze położenie. - Od Kernow niestety jednak dzieli nas najpewniej kilka dni drogi. 
Nienawidziłem tego, że po raz kolejny wpakowałem się w takie kłopoty. Drugi dzień z dala od rodziców i nawet nie wiem, gdzie mnie przeniosło. Musiałem wyglądać równie okropnie, co się czułem. Z bólem spojrzałem na białą szatę, która po upadku lekko zabrudziła się błotem. Przejechałem dłonią po splątanych włosach. Chciałem jak najszybciej wrócić do akademika i wziąć kąpiel. Długą i gorącą. 
Nie patrząc nawet na Hyo, ruszyłem na północ. Kierunek określiłem dzięki słońcu i mchu. W pierwszej kolejności muszę się dostać do jakiejkolwiek wioski. Stamtąd na pewno trafię do Kernow i wrócę do szkoły. Mam nadzieję, że nie będę mieć kłopotów za opuszczenie kilku dni edukacji. Po powrocie wszystko im wyjaśnię.

Hyo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow