Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 25 kwietnia 2021

Od Nikolai do Shain'a

Wędrując po niezwykle cichych korytarzach akademii podczas zajęć zaczynało stawać się moim nowym hobby. Mimo, że były to już ostatnie godziny tego dnia, nie polepszyło mi to nastroju, dobrze wiedząc, że nadal muszę gdzieś być, no cóż, gdzieś w klasie. I tak prawdopodobnie zapomnieli, że byłem jej częścią. Nie byłem pewny, kiedy pomijanie i spóźnianie się na zajęcia stało się dla mnie codziennością. Od początku byłem całkiem obojętny na to, że tu jestem i nie starałem się być dobrym uczniem. Zacząłem chodzić w slalomie, odbijając się od ściany do ściany, patrząc na koniec korytarza, który wydawał się dłuższy niż w rzeczywistości, nieskończony i nudny labirynt cegieł, w którym znajdowało się tak wielu ludzi. Myślę, że sposób, w jaki wszystkie korytarze wyglądały tak samo i miały podobne odczucie, sprawiło, że szybko znudziłem się chodzeniem w kółko. Ta rutyna było dla mnie rzeczą naturalną i jak zwykle liczyłem na to, że znajdę innego wagarowicza. Może nawet nie pogardziłbym nauczycielem, który będzie próbował wciągnąć mnie za uszy do swojej klasy. Przechodząc za rogiem, zauważyłem chłopaka idącego na górę po schodach. Jego głowa była gniazdem czerwonych włosów, a także parę dużych, puszystych uszu. Czując natychmiastową chęć, aby podejść do niego i potarmosić tę głowę, postanowiłem pójść za chłopcem i zobaczyć, dokąd zmierza. Po chwili chodzenia moje oczy powędrowały po nim, aż ogon przykul moja uwagę, kołysząc się tam i z powrotem za nim. Wygląda też tak puszysto, jak jego uszy, bez problemu i z chęcią mógłby wykorzystać jako poduszkę do drzemki. Zawsze myślałem o kitsune w bardzo podobny sposób jak o dużych kotach, ale za każdym razem, gdy próbuję nawiązać z jakimś interakcję, przy pytaniu się o dotknięcie ich uszu lub ogona, ich twarze nie wyglądały na szczęśliwe, albo i nie byli zainteresowani rozmową ze mną. Meh, nieważne, nie sprawiło to, że byłem mniej ciekawy i nadal chciałem podejść do chłopaka przede mną. Zatrzymałem się natychmiast, gdy nagle zatrzymał się przed małym pokojem, który nie wyglądał na lekcyjny. Korzystając z okazji, zdecydowałem, że czas skierować się w stronę tego stojącego z przodu. Dwoma susami znalazłem się koło niego i z uśmiechem na twarzy klepnąłem go w ramię. Czułem, jak podskoczył pod moim dotykiem.
- Aha, mam cię teraz, puchata kulko! Hej, mogę dotknąć twoich uszu? Tylko trochę! - chłopak spojrzał na mnie zaskoczony, otwierając usta, żeby coś powiedzieć. Wyciągnęłam do niego rękę, ale wzdrygnął się i cofnął o krok dalej od mojej dłoni. Wziął oddech, by spróbować coś powiedzieć po raz drugi, nie zdążył jednak wydusić słowa, zanim mu przerwałem.
- W porządku, w porządku, a co z twoim ogonem? Jesteś jak duży kot i po prostu chcę cię pogłaskać~- kąciki moich ust idące jeszcze bardziej do góry. Jednak stojący przede mną kitsune wyglądał na trochę spiętego. Bez chwili zastanowienia ponownie wyciągnąłem rękę do kolejnej próby, co tylko spowodowało, że nieznajomy zrobił kolejny krok w tył, tym razem od razu potrząsając głową.
- Przepraszam, ale nie, muszę już iść. - powiedział cichym głosem, po czym bez czekania ani chwili dłużej ruszył przed siebie. Wciąż upierając się chciałem natychmiast ruszyć za puchatym chłopakiem. W momencie, kiedy zrobiłem pierwszy krok, usłyszałem za sobą głos nauczyciela. Profesor zawsze potrafił zaciągnąć mnie na zajęcia i tym razem nie było inaczej.
Przyłapany, nie było dużego wyboru jak iść za nim wolnym krokiem, jak więzień na skazanie. Zabrał mnie do klasy, w której miałem być więcej niż trzydzieści minut temu. Nawet jeśli udałoby mi się wyślizgnąć z powrotem, nie miałem pojęcia gdzie poniosło tamtego ucznia, więc zostałabym z niczym więcej do roboty, a odechciało mi się wrócić do wędrowania.
Niestety, nie dostałem żadnej szansy, żeby coś skomentować, kiedy profesor mówił non-stop, więc musiałem znaleźć inne sposoby na rozrywkę. Po półtora godziny, które czuły się jak wieki, nareszcie nadszedł koniec dnia, i przyznam się, że nie pamiętałem ani słowa z całej lektury. Ziewając przeciągnąłem ramiona na biurku, podnosząc się z krzesła w kierunku drzwi. Jednak zanim mogłem ruszyć w drogę powrotną do pokoju, stary i chrapliwy głos profesora zatrzymał mnie. Nie podnosząc wzroku z papierów, nad którymi pracował, oznajmił:
- Skoro przegapiłeś wiele materiału, znalazłem kogoś z innej klasy, żeby cię korepetytował.

Shain? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow