Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Od Eny cd. Hyo

Z ulgą złapałem powietrze, kiedy Hyo w końcu się ode mnie odsunął. Nie spodziewałem się, że tak nagle postanowi mnie pocałować! Było to zdecydowanie za dużo! Nie mogłem też zapomnieć dotyku błądzących po moich ciele jego dłoni. Moja cała osoba znowu była w bałaganie. Czułem się brudny. Próbowałem sobie tłumaczyć, że chłopak wcale nie miał nic złego na myśli. Pocieszałem się, że może uważa mnie za przyjaciela i dlatego chce być blisko. Czy tak zachowują się przyjaciele? Nie miałem pojęcia, do tej pory nie miałem żadnego. Mieszkając z rodzicami rozmawiałem jedynie z rodziną i wierną służbą. Kontakty międzyludzkie były dla mnie kompletnie obce. Czy przypadkiem nie pozwoliłem Hyo na zbyt wiele? Miałem nadzieję, że nie. 
Kiedy w końcu doszedłem do siebie, poprawiłem szaty i włosy, postanowiłem nigdy więcej nie myśleć na ten temat. Nie chciałem nawet tego wspominać. Unikałem nawet wzroku chłopaka.
- Musimy odejść tę drogę. Zajmie to więcej, ale znacznie szybciej - powiedział, przerywając przyjemną ciszę.
- Zgoda. - Nie czułem się gotów na żadną rozmowę, więc odpowiedziałem krótko. Tak naprawdę wolałbym podróżować w samotności. Byłem szlachcicem, jednym z najwyższych i ważniejszych demonów! Sam potrafię się obronić. Przybrałem nawet swoją oryginalną formę, aby pokazać napotkanym bestiom, kto tutaj rządzi. Czy nawet teraz nie wyglądałem groźnie? 
Ponownie zatonąłem w morzu własnych myśli, kiedy z roztrzepania wyrwał mnie głos Hyo.
- Pójdziesz ze mną do łóżka, Ena?
Otworzyłem usta, w pierwszej chwili sądząc, że po prostu się przesłyszałem. Dlaczego chłopak nagle wyskoczył z czymś takim?! 
- Jesteśmy jeszcze za młodzi - powiedziałem szybciej, niż to przemyślałem. Co chciałem osiągnąć tą odpowiedzią? Nasz wiek nie ma tutaj przecież żadnego znaczenia! - Nie znamy się zbyt dobrze - dodałem pośpiesznie, lekko zaczynając panikować. - Mamy na to jeszcze czas!
Nie miałem pojęcia, dlaczego dodałem ostatnie zdanie. Dlaczego po prostu nie odpowiedziałem "Nie, definitywne nie!"? To nie tak, że nie mogliśmy tego zrobić teraz. Chodziło mi o to, że żeby z kimś się tak zbliżyć, trzeba poznać tę osobę, zaufać jej, pokochać. Nie można iść do łóżka z osobą z ulicy! Nie tak mnie wychowano. Uczono mnie, że aby z kimś sypiać, musi nawiązać się więź. Zdecydowanie nie byłem najlepszy w związkach i uczuciach, bo ledwo umiałem się zachować wśród innych ludzi, ale zachowanie Hyo było moim zdaniem niemoralne. Nie można tak po prostu proponować innym pójście do łóżka! Gdybym się zgodził, straciłbym szacunek nie tylko w oczach swoich, ale i całej rodziny. 
Moja odpowiedź chyba nie przyniosła oczekiwanego skutku, ponieważ chłopak zaśmiał się i ukłonił. Kolejny raz musnął dłonią moje włosy i odszedł. Nie miałem pojęcia, jak to interpretować. Towarzyszyło mi niemiłe wrażenie, że mimo mojego sprzeciwu, chłopak szybko nie odpuści. 
Po trwającym w milczeniu spacerze dotarliśmy do wodospadu. Wśród skłębionej wodzie bawiły się driady. Hyo uśmiechnął się i już skierował się w ich kierunku, kiedy pośpiesznie go zatrzymałem. Posłał mi zaskoczone spojrzenie. Nie mogłem pozwolić, aby chłopak je zaczepił. Poznałem go już na tyle, że obawiałem się jego zachowania wobec tych delikatnych stworzeń. 
- Ja z nimi porozmawiam - odparłem, wyprzedzając go. - Poczekaj tutaj na mnie. 
Chłopak nie wydawał się być zadowolony z mojej decyzji. Kiwnął jednak głową i oparł się o drzewo. Najwyraźniej był ciekawy, co zamierzam zrobić. 
Z uśmiechem na twarzy podszedłem do driad. Chociaż mogłem uznać to za pyszne, doskonale wiedziałem, że mój wygląd może podobać się wielu osobom. Nie inaczej było z kobietami, które od momentu, w którym zdradziłem swoją obecność nie odrywały ode mnie wzroku. Ich oczy błyszczały z podekscytowania, kiedy spokojnym krokiem kierowałem się w ich kierunku.
- Przepraszam, drogie panie, czy mogłybyście mi w czymś pomóc? - Mój głos zabrzmiał melodyjnie i łagodnie, niemal nonszalancko. Lekko ukłoniłem się, kończąc swoją wypowiedź. 
Na policzkach driad pojawiły się rumieńce. Nie mając odwagi pojrzeć mi w twarz, odwróciły wzrok. 
- Co tutaj robisz, paniczu? - zapytały nieśmiało. - Zgubiłeś drogę?
- Niestety - westchnąłem, delikatnie kręcąc głową. - Wraz z moim towarzyszem zabłądziliśmy wśród drzew. Czy drogie panie mogły wskazać nam drogę do najbliższej osady? 
Driady wymieniły się spojrzeniami. Zaczęły szeptać pomiędzy sobą, aż w końcu jedna z nich podpłynęła bliżej.
- Kieruj się na północ, mój panie - poleciła, wskazując dłonią kierunek. - W przeciągu jednej doby dotrzecie do podnóża góry. Po jej drugiej stronie leży wioska. Cała podróż zajmie z trzy dni. 
Uśmiechnąłem się serdecznie i klasnąłem w dłonie.
- Wspaniale! Wasza pomoc jest nieoceniona! - podziękowałem, kłaniając się. - Życzę, drogim paniom, wszystkiego, co najlepsze. Dziękujemy!
Odwróciłem się i pomachałem dłonią do driad. One odwzajemniły gest. Spokojnym krokiem powróciłem do Hyo.
- Idziemy w dobrym kierunku - powiedziałem w jego stronę, nie przerywając marszu. 
- Dla mnie nie jesteś taki miły - mruknął, komentując moją rozmowę z driadami. 
- Żadna z nich nie chciała mnie do niczego zmusić - odpowiedziałem spokojnie, posyłając chłopakowi uśmiech. 
Przez chwilę mruczał coś niezrozumiałego pod nosem, aż w końcu zamilkł. Spacer aż do podnóża góry trwał w ciszy. 
Kiedy w końcu dotarliśmy na miejsce, okazało się, że wśród zalegających tutaj kamieni znajdowały się gorące źródła. Najprawdziwsze, dzikie gorące źródła! Mimowolnie wspomniałem rodzinne wycieczki w podobne miejsca. Z bólem serca zdałem sobie sprawę, że tym razem nie będę mógł skorzystać z dobrodziejstw natury. Chociaż pragnąłem ciepłej kąpieli, wolałem nie brać jej w pobliżu Hyo. Kto wie, co mogło mu przyjść do głowy. Podszedłem jednak do wody i przemyłem twarz oraz dłonie. To było naprawdę przyjemne. 
- Zostańmy tutaj na noc - zaproponowałem. Okolica wydawała się być bezpieczna. Nie wyczuwałem żadnych złych intencji czy obecności agresywnych bestii. Wyglądało, że jest tutaj bezpiecznie. 
Hyo przytaknął i usiał, opierając się o pobliski kamień. Zająłem miejsce niedaleko. Rozwiązałem pas, uwalniając się od zewnętrznej szaty, którą chciałem użyć jako koc. 
Spojrzałem na wpatrującego się w niebo chłopaka. Zastanawiałem się, co może powodować jego zachowanie. Czułem potrzebę usprawiedliwienia go za każdą rzecz, jaką do tej pory zrobił. Może w przeszłości spotkał się z czymś nieprzyjemnym, co poskutkowało jego aktualną niestałością w uczuciach? Może ktoś go skrzywdził? Postać Hyo intrygowała mnie. Chciałem poznać jego sposób myślenia. Nie były to jednak sprawy, o które wypadało pytać. Postanowiłem więc spróbować go poznać małymi krokami. Powoli, a do celu.
- Hyo. - Zwróciłem na siebie uwagę. - Możesz mi opowiedzieć o działaniu demonicznej krwi na wampiry? 

Hyo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow