Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

wtorek, 27 kwietnia 2021

Od Nikolai cd. Hyo

Poświęcając chwilę na przetworzenie tego, co się właśnie stało, prawie słyszałem, jak biegi obracają się w mojej głowie. W ustach utrzymywał się słaby smak krwi, a kącik mojej wargi pulsował lekko bólem, kropla krwi powoli spływała mi do brody. W tym momencie byłem zbyt zajęty myślami, żeby na razie zwrócić na to uwagę. Dokuczanie tylko odrobiną krwi, nie pozwalając mi jej wypić, ale tylko posmakować. Sprawiało, że byłem bardziej głodny i coraz bardziej się niecierpliwiłem. Ale wyglądało na to, że chłopak nie zamierzał mi niczego ułatwiać, oczekując czegoś w zamian. Odsunął się ode mnie, ale nie odrywał wzroku od mojej sylwetki, czekając na mój krok, co zrobię dalej. Powoli opadając na łóżku, moje spojrzenie odwrócone teraz od osoby przede mną, zatrzymując się na jednym z kubeczków. W obecnym stanie nie pogardziłbym żadną krwią, wziąłbym cokolwiek byłoby pod ręką lub podane. Krew, którą przyniósł ze sobą chłopak, była wyraźnie dobrej jakości, wystarczyła jedynie kropla, by to stwierdzić.
W chwili, gdy otworzyłem usta, żeby zapytać, czego drugi wampir oczekuje w zamian za jeden z pojemników napoju, kolejny pomysł przyszedł mi do głowy. Byłem przyzwyczajony do picia krwi, która była już zapakowana i “gotowa”, ale nie mogłem sobie przypomnieć, kiedy w ostatnim czasie piłem bezpośrednio od innej osoby. Nie utrzymywałem kontaktu z wieloma ludźmi i bez względu na to, kogo zapytałem, znajomy lub nie, otrzymałem negatywną odpowiedź. Chciałem skorzystać z okazji, ponieważ być może poproszenie innego wampira byłoby o wiele łatwiejsze, i cóż, był tutaj. W chwili, gdy dzisiaj przybył, miał nade mną dużą przewagę, i miałem ochotę zobaczyć, czy była możliwość o choć trochę obrócić sytuację. Czując krew nadal kapiącą z czubka brody, uniosłem rękę i używając rękawa od bluzy, żeby otrzeć świeżą czerwień z twarzy. Przypadkowo ocierając się o dolną wargę, syknąłem z bólu.
To zajmie irytującą chwile czasu, zanim się zagoi... - powiedziałem pod nosem bez przekonania, głównie do siebie, zamiast do towarzystwa po mojej stronie. Spojrzałem na niego i zauważyłem, jak powoli skanuje mój pokój. Małe promienie słońca wpadające przez sztory do ciemnego pokoju, rzucając ostre cienie na rysy chłopaka, a jego włosy płynnie wtapiały się w mrok. Chciałem zawrzeć umowę lub coś w rodzaju małego handlu. Skupiając na nim cala moją uwagę, kąciki moich ust unosząc się lekko w górę.
- Kolego pijawko, dam ci coś w zamian. - powiedziałem, przyciągając jego uwagę. Przebiegły uśmiech naśladujący mój pokazał się na jego twarzy.
- Prawie owinąłeś mnie wokół swojego palca, ale ale, czy wziąłeś pod uwagę że może wolę coś innego? Nie to, żebym gardził tą krwią, tymczasem rzadko mam takie okoliczności. - wyciągając ręce do przodu, użyłem ich do podparcia górnej części ciała, patrząc na niego wielkimi oczami w oczekiwaniu.
- Pozwolę ci napić się moją krwią, jeśli chcesz, mała obietnica. Ale ja też chcę twojej, zamiast tej co przyniosłeś, hm? - przechylając trochę głowę w prawo, dodałem - Nieczęsto mam okazję napić się świeżej krwi od kogoś innego. Próbowałem zrobić przekonujący argument, licząc, że ten decyduje się na spełnienie mojej propozycji.
Słysząc moje słowa, jego uśmiech przypominający ten kota z Cheshire, jakby wiedział coś, o czym ja nie miałem pojęcia. Wyglądał na zaintrygowanego, oblizując wargi.
- Zgoda, koteczku. - w chwili, gdy to usłyszałem, rzuciłem się w kierunku jego szyi, gotowy do ugryzienia.

Hyo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow