Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

poniedziałek, 26 kwietnia 2021

Od Hyo cd. Eny

- Jeśli tęsknisz za domem, to do niego wróć. - rzuciłem. Nie czytam w myślach, ale można się domyślić poprzez samą obserwację, co dana osoba chce. Do moich nozdrzy dotarł paskudny zapach. Było to ziele, którego nie znoszę, oraz zapach dziwnego człowieka, który się zbliżał. Okno i wparowanie na dach było najrozsądniejszym rozwiązaniem.
- Słuchaj, gdy ktoś tu przyjdzie, powiedź, że albo jestem w łazience, albo wyszedłem. - powiedziałem szybko, wychodząc przez okno, by dostać się na dach i tam móc odpocząć. Ułożyłem się wygodnie na dachu i patrzyłem w niebo, słuchając tego, co dzieje się w pokoju.
Do pokoju weszła kobieta z jedzeniem oraz mężczyzna z tym dziwnym zapachem. Pytała się o mnie, jednakże, gdy dowiedziała się tego, najprawdopodobniej wyszła. Za to drugi osobnik został. Usiadł na łóżku, na którym mam spać. Ena się ruszył, usłyszałem też jak je. Skupiłem się, także mogłem usłyszeć najmniejszy hałas. Długo tam został, kobieta przyszła wraz z jakimś chłopem i go wygnali, by nie przeszkadzał gościom. Wówczas dla pewności pozostałem na dachu jeszcze chwilę, zanim wróciłem do środka.
- Kim on był? Czemu zadawał pytania o ciebie? - skierował do mnie swe pytania.
- Łowca, który poluje na mnie, odkąd wydało się, że jego rodzina została zabita przez wampira. Podejrzewa mnie, gdyż w tamtej okolicy, udało mi się zabić prawdziwego mordercę. Do tego jego rodzina została zmieniona w wampiry. Poluje na mnie, choć to nie moja wina. Gdy znajdę sposób, pozbędę się go. - powiedziałem chłodno, bez emocji.
Wziąłem także coś do jedzenia, by zjeść, oraz po prostu móc, choć na chwilę, zastanowić się nad tym, co mam zrobić. Nie powinienem go zostawiać, ale najlepiej będzie mu beze mnie. Ja w tym czasie będę mógł zabić tego, co mnie szuka, oraz udać się do domu. Tak będzie najlepiej, najbezpieczniejsza opcja.
- Lepiej będzie jak każde z nas, pójdzie swoją drogą. Zanim jednak wyjdę, posilę się i nabiorę sił Ena. - kły ujawniły się w uśmiechu, a ja w dosyć szybkim, zwinnym i silnym tempie unieruchomiłem chłopaka oraz odsłoniłem jego blade ciało. Wbiłem kły w szyje oraz ramię. Palcami pieściłem jego ciało. Robiłem co nowe ślady po ugryzieniach. Chciałem tym sposobem go osłabić, by został w tyle oraz zniechęcić do mojej osoby jeszcze bardziej. Był zarumieniony. Wiedziałem, że powinienem przestać, ale musiałem go zmusić, by połknął tabletkę nasadzaną krwią. Pomoże mu ona. Dlatego też złączyłem nasze wargi, by językiem wsunąć mu do ust tabletkę. Wbiłem palce w materac i gdy jego oczy się zamykały, wyszeptałem. - Wybacz, tak jest lepiej. - po tych słowach, wezwałem dwa demony, które odprowadzą w eskorcie Ene do domu. Ja za to musiałem udać się w zupełnie inne miejsce.
---Jakieś dwa tygodnie później---
Po jakichś dwóch tygodniach znalazłem się w domu. Oczywiście przez ten czas udało mi się zabić wroga, trafić jakimś cudem do rodu, a stamtąd zostałem zabrany do domu. Pamiętam wszystko, jednakże są momenty, w których wiem, że zabiłem kogoś. Zrobiłem coś w szale i dlatego pozostałem w domu, a dokładniej swoim pokoju. Znajoma wiedźma, także wpadała. Kąpiele w krwi stały się nałogiem oraz picie błękitnej krwi, by szybciej się zregenerować. Pozostawili mnie w ciemnościach, bym mógł się zregenerować. Szał powracał kilka razy, ale obeszło się bez ofiar. Jeszcze nie wychodziłem. Jedynie przesiadywałem w domu, w różnych miejscach oraz na dworze. Spacerowałem oraz unikałem, każdego jak ognia. Musiałem odzyskać równowagę, która była mi potrzeba, by zachować trzeźwość. Dlatego co jakichś czas pożyczałem mocy innych, by móc się odseparować i skupić na nauce.
Mając wiele wolnego, wziąłem się poważnie za naukę. Gdyż będąc w rodzie, zaledwie kilka dni, ogłoszony, że nadchodzi następca. Dlatego też czas przygotowań jest istotny, skoro i tak nigdzie nie muszę chodzić, to się przygotuje i wrócę do rodu. Nic specjalnie mnie tu nie trzyma.
Siedziałem w gabinecie, czytając historię rodu oraz zapiski, następców. W pewnym momencie do pomieszczenia wparował Ena. Spojrzałem na niego, przechyliłem głowę i wróciłem do czytania.
- Widzę, że bezpiecznie udało ci się wrócić. Gratulacje. - skwitowałem, po czym zadałem pytanie, które miało być zwyczajne: - Co tu robisz? - nie spojrzałem już na niego, jedynie byłem zawalony robotą. Sukkuby przyniosły herbatę, choć mój napój był zupełnie odmienny. Błękitna krew, rzadka i niezwykle cenna. Odłożyłem księgę, by wypić do dna swoje lekarstwo. Oddałem kielich, po czym podarowany został mi napój, tabletki oraz mój dzienny pierścień od czarownic. Ceniłem go bardzo. Uniosłem swój wzrok, który padł na chłopaka w bieli.

Ena?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow