Tej nocy
dziewczyna nie mogła przez jakiś czas nawet zasnąć. Nie dlatego, że się bała
tej wiewiórki. Ona przecież kocha zwierzęta! Bardziej… no cóż. To było takie
słodkie, co Yeu zrobił! Aż na samą myśl się rumieniła, chociaż
według niej nie powinna. To jest przyjaciel, prawda? Tak powinna uznawać. A
przynajmniej próbowała.
Następnego
dnia Aurora opuściła swój pokój w jak najlepszym humorze. Była to niedziela,
czyli kolejny dzień wolny od lekcji. Prawie że podskakiwała, idąc korytarzem i
trzymając ręce za sobą.
A
przynajmniej do chwili kiedy zauważyła Yeu wychodzącego za mury
akademii. Nie ukrywała tego, była ciekawa, gdzie ten koleszka sobie
wychodzi, dlatego, prawie że podbiegła do niego.
— Gdzie się
wybierasz? — zapytała, mrugając ładnie oczami.
Spojrzała
na taki mały ‘’bagaż’’ który miał przy sobie. Jak widać, raczej to nie było na
pięć minut wyjście. Podniosła po chwili znowu wzrok na białowłosego chłopaka.
— Do
rodziny. — odparł prawie od razu.
Aurora
oczywiście myślała, że chłopak ma dobre relacje z rodziną. Przynajmniej nie tak
jak ona. Ona nie chciałaby za żadną cenę wrócić, choć na chwilę do nich. Jednak
skoro Yeu do nich jedzie, myślała, że ich ludzi.
— To
wspaniale! Prawda? — powiedziała zadowolona. — W takim razie jedź. — dodała po
chwili, odchodząc od niego.
Jedyne co
usłyszała za sobą, odchodząc już nie w podskokach to ciche i raczej bez
szczęścia „Dzięki”. Jednak aniołek już na to nie zareagowała.
Aurora
wróciła do pokoju, może trochę zawiedziona, że nie mogła z nim spędzić czasu,
jednak teraz to nieistotne. Rozejrzała się po pokoju. Nie był jakiś
przestronny. W tym pokoju mało rzeczy się znajdowało, chociaż i tak Aurora go
lubiła. Jasnoniebieskie ściany. Pod dużym oknem stało nawet duże białe biurko,
na którym Aurora często tworzyła tę swoją sztukę. Duże łóżko, postawione w
cieniu pokoju, aby Aurora mogła się wyspać, a nie, że budzą ją promienie
słońca. Ciemnobrązowa szafa ustawiona w kącie pokoju, jednak ją oświetla już
światło. Jednak i tak, w dzień dzięki dużemu oknu pokój jest naświetlony.
Jedynie w godzinach nocnych trzeba włączać lampy. Mały jasny dywanik na środku
pokoju. Naprzeciwko drzwi od wejścia znajdują się drzwi do łazienki. Mimo tego,
iż jest tutaj tak mało rzeczy i tak utrzymuje się tutaj, jak to Aurora nazywa,
artystyczny nieład. Czasami coś wystaje z szuflad, najczęściej są to jakieś
pędzle z biurka, w szafie często jest ‘’burdel’’, a pod łóżkiem można znaleźć
nawet kapcie, które Aurora tam zostawiła tydzień temu. Jednak spokojnie, nie
śmierdzą, na szczęście, w innym wypadku anielica udusiła się tu. Nic w jej
pokoju nie wydaje takiego brzydkiego zapachu.
Po chwili
namysłu co ma robić w tym wolnym czasie, postanowiła — rysowanie. Oczywiście,
lubi to, jednak przecież nie będzie tego cały czas robiła. Tak czy siak,
przysiadła do biurka. Na samym początku zaczęła lekko robić zarys szczeniaka,
bo właśnie to postanowiła narysować. Zawsze ją uczono, najpierw kółka, a potem
się łączy je i taka, jest forma. Tak też zrobiła, narysowała formę na łeb, jak
i ciałko. Połączyła je kreskami i było już ciało. Zaczęła dorysowywać lekko
sierść. Jak to? Szczeniak bez sierści? No właśnie. Wyglądałby okropnie. Tak czy
siak, wychodziło jej to coraz lepiej. Oczywiście, aniołek nie jest jakimś
wielkim artystą, a na pewno w jeden dzień nie zrobi jakiegoś arcydzieła. Jednak
przez kilka minut już udało jej się coś stworzyć. Trzeba też wspomnieć, Aurora
nienawidzi kolorowania. Jej styl to bardziej się opiera na czarno-białych
dziełach. Według niej kolory wszystko zabijają, dlatego tego nie robiła.
W
międzyczasie zdążyło jej się znudzić rysowanie, dlatego też wzięła z jakiejś
szuflady książkę z tytułem ,,Wojownicy’’. Położyła się na łóżku i zaczęła
czytać.
Po całym
dniu, gdzie był już wieczór, ktoś zapukał do jej drzwi. Od razu podskoczyła
otworzyć, a jej oczom ukazał się sam Yeu. Uśmiechnęła się do niego.
— Jak było?
— zapytała szybko.
— Nieważne.
— odpowiedział bez chwili zawahania się.
Aurora
kiwnęła głową, przecież nie będzie go wypytywać.
Zaprosiła
go do środka. Przecież nie będzie stać w drzwiach. A jak już zapytała, to było
trochę wstyd odmówić, nieprawdaż?
Yeu rozejrzał
się po pokoju, za to Aurora usiadła na łóżku, już miała mówić, kiedy chłopak
wziął do ręki jej rysunek.
— Sama narysowałaś?
— zapytał, spoglądając na nią kontem oka.
Dziewczyna
od razu wstała i podeszła do niego. Spojrzała na rysunek, który w jego rękach…
no wyglądał na mniejszy.
—
Oczywiście. — odparła Aurora — Podoba Ci się? Oczywiście, nie jest dokończony jeszcze. Trzeba dużo poprawić, jak cieniowanie, jednak według mnie prezentuje się na chwilę obecną dobrze.
Yeu?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz