Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

poniedziałek, 10 maja 2021

Od Hyo cd Lucien

- Nie mogę iść. Nie chce iść. - powiedziałem i podniosłem się, z wygodnej pozycji. Przyjrzałem się Lucienowi, znam każdego imię, gdyż lubię sobie znajdować to nowe cele. Przechyliłem głowę i stanąłem przed nim, ułożyłem dłonie na jego nagiej klatce piersiowej. Jakieś oczy przelotnie na mnie spojrzały, a może na to, co takiego wyprawiam.Dokładnie dłońmi przecedzałem po kaloryferze, który widniał na brzuchu chłopaka. Pod palcami mogłem wyczuć, każdy najmniejszy mięsień. Moje dłonie zawędrowały wyżej, jego tatuaż wydawał się, być przyciągający. Chciałem go dotykać, dlatego też zacząłem kreślić palcami, po liniach, każdy najmniejszy ruch, sprawiał, że chciałem go ugryźć i zasmakować krwi, nowo nabytego obiektu. Oblizałem wargi, czułem cały czas na sobie jego wzrok. Patrzył się, co robię, to jednak mi nie przeszkadza, w żadnym stopniu. Nie przestałem, jednakże się zbliżyłem.
- Daj się ugryźć. - mruknąłem i spojrzałem na niego, odsłaniając ostre kły. Najwyraźniej, upierał się, przy tym, że nie chce. Czyżby jego etyka się z tym nie zgadzała, jednakże i tak ulegnie w końcu.
- Hyo lekcja się nie skończyła, rób po zajęciach. - nauczyciel zwrócił mi uwagę, zresztą jak zwykle.
- Jeśli zmienisz zdanie, będę czekać w lesie, przy złotym pniu. - powiedziałem i westchnąłem znudzony. Wziąłem torbę i ruszyłem za nauczycielem. Ukradkiem spojrzałem na chłopaka. Jednakże oczywiście jak to ja, udało mi się dostać dodatkowe zadania. Zadania zaniosłem do znajomych kujonów, które uwielbiają je robić. Im więcej ich dostaje, tym więcej rozrywki mają mule książkowi. Wróciłem jednak po tym do pokoju, gdyż musiałem odnieść torbę i zabrać, coś innego z pokoju. Było to zaproszenie na po zmrokową zabawę, wokół sadzawki. Została zrobiona, tylko dla zaproszonych, ci bez zaproszeń nie znajdą wejścia. Po prostu nie uda im się wejść.
Wesoło powędrowałem do lasu, by poczekać przy złotym pniu. Jego nazwa wzięła się, że jego pień mimo bycia zwykłym jest też złoty, coś niezwykłego. Można to zawdzięczać Fae. Jednakże mało kto o tym mówi. Opierałem się wygodnie, nudząc przy tym. Kilka minut minęło, ale zjawił się chłopak. Oparłem go plecami o pień, pozbyłem się jego koszulki, by jej nie pobrudzić, oraz by móc go dotyka, przy jedzeniu.
- Nie pobrudzi się, jednak się zdecydowałeś. - mruknąłem. Przejechałem dłońmi po jego ciele, zbliżyłem się i przejechałem językiem po jego ramieniu. Nie chciałem się bawić w żadne podchody, dlatego też wgryzłem się i zacząłem sączyć krew. Była jakaś kwaśna, dlatego się odsunąłem, by obaczyć co za krew. Bujała się od złotej po czerwoną. Zlizałem stróżki krwi i ponownie wbiłem kły, pijąc. Ten kwasek był jednocześnie słodki. Wbiłem pazurki w klatkę piersiową, gdyż smak był tak dobry, że chciałem więcej i więcej.
Łapczywie, ale potem powoli, by napoić się jego krwią. Ktoś się do nas zbliżał, najwyraźniej to zadziałało, by wtopić nas w cień, by nie było nas widać. To z jednej strony jest miłe uczucie, bycie ukrytym, ale jednocześnie ekscytacja tego, że ktoś jest blisko nas przyłapać.
Przesunąłem dłonie na jego plecy, by móc zmienić miejsce wgryzienia się na drugie ramię. Pazurami drapałem chłopaka po plecach, gdyż smak był tak smaczny, że chciałam, aby rozchodził się po całym moim ciele. Wbiłem na nowo kły i piłem. Sączyłem ją, nigdy nie mam dość, mógłbym pić bez przerwy i wypić całą jego krew.
Poczułem dłonie na swoich biodrach, dlatego też usłyszałem, jak Lucien westchnął przez ból. Wysunąłem kły i zlizałem krew, która wypływała. Spojrzałem na chłopaka, oblizałem wargę i obserwowałem, jak się regeneruje jakąś energią. Ślady, które mu zrobiły, zniknęły. Dlatego też uśmiechnąłem się i pocałowałem go. Pogłębiłem pocałunek, włączając język, oraz po to, by zacząć ruszać jego. Pocierałem i badałem wnętrze jego ust. Jego smak był dobry, jednakże to był za mało. Chciałem jeszcze z niego pić, może nawet w czasie picia miło, by było go zaliczyć przy okazji.
Podałem mu zaproszenie, które wyjąłem z kieszeni. Podałem mu bluzkę i zniknąłem, gdy tylko cienie zniknęły. Musiałem się przyszykować na zabawę, która ma się pojawić już za kilka godzin.
***
Zajmowałem zasłużone miejsce dla najwyższego. Który stworzył tę zabawę. Teraz czekałem na swojego nowego seksualnego partnera. Popijałem krew oraz zajadałem owoce, karmiony przez różne rasy kobiet i mężczyzn. Ich dotyk był przyjemny, jednakże nie mam teraz czasu na zabawę z nimi. Ktoś inny na mnie czeka. Dlatego gdy tylko znalazłem Luciena, zjawiłem się obok niego, Szaty, które miałem na sobie, były na tyle wygodne, które pozwalały na szybkie rozebranie, kąpanie się, oraz by móc gryźć i pić z innych.
Miałem się odezwać, jednakże nie były tutaj potrzebne słowa. Ruszyłem się, by zaprowadzić Luciena do naszego wspólnego prywatnego miejsca na naszą "zabawę". Lucien zajął swoje miejsce, a gdy tylko znalazłem się na jego kolanach, poczułem jak, otaczają mnie cienie. Więcej prywatności, to dużo lepsza zabawa. Bluzka Luciana zniknęła, a ja mogłem dorwać się do jego nagiego torsu. Przyjeżdżałem dłońmi po jego nagim ciele, aż w końcu go ponownie ugryzłem, by móc sączyć słodko-kwaśną krew. Moje dłonie, zaczęły dobierać się do spodni chłopaka.
W tym oto miejscu możesz mieć wszystko, czego tylko zapragniesz. Nieopisane rozkosze, zabawy, oraz mnóstwo cudownej rozkoszy w tym i krwi.

Lucien?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow