Hyo to dziwna osoba. Czułem bijący od jego osoby chaos. Nie potrafiłem go pojąć, chociaż wielokrotnie próbowałem. Ostatecznie pozostało mi grać w jego gierki. Moje doświadczenie w kontaktach międzyludzkich określałem jako marne. W wielu interakcjach z młodych wampirach kompletnie nie wiedziałem, jak się zachować. Nie miałem pewności, czy pogłębianie pocałunków chłopaka było dobrym pomysłem. Robiłem to po prostu impulsywnie, nawet nie myśląc o skutkach swojego zachowania. Pocieszałem się tym, że Hyo wydawał się zadowolony z postępów jakie czyniła moja osoba. Dopóki między nie dochodziło do niczego niedopuszczalnego moralnie, mogłem to zaakceptować.
Mówiąc o wychowaniu - chociaż lata spędziłem na nauce etykiety i szacunki, nie umiałem zdzierżyć babci Hyo. Nie mogłem pozbyć się wrażenia, że kobieta za mną nie przepada. Nie potrafiłem wyrzucić z głowy rozmowy ze staruszką na temat mojej rodziny. Moi rodzicie byli, jacy byli - surowi i wymagający. Nigdy jednak nie zmusiliby mnie do poślubienia kogoś, kogo sami wybiorą. Pod względem miłości są wyjątkowo elastyczni. Zawsze uważali, że ja i bracia sami powinniśmy odnaleźć naszą drugą połówkę samodzielnie. Nikogo do uczuć nie da się zmusić. Przynajmniej tak nas wychowywali. Postanowiłem więc trzymać się ich naukom i nie wierzyłem w żadne ze słów staruszki. Nie ufałem jej. Od pierwszego poznania oprócz braku sympatii, najwyraźniej starała się coś osiągnąć. Czyżby chodziło jej o połączenie rodów? Zmarszczyłem brwi. Wiele rodzin próbowało się wbić w naszą linę, nieraz proponując związki mnie lub moim braciom. Nie zliczę, ile podobnych ofert otrzymałem w swoim młodym wieku. Oczywiście wszystkie odrzuciłem. Ustawione małżeństwa nie działają dobrze.
- Ena? - Z zamyślenia wyrwał mnie znajomy głos. Pokręciłem głową. Najwyraźniej odleciałem w moich refleksjach. Rozejrzałem się powoli po pomieszczeniu. Przypomniałem sobie, że przed chwilą usiadłem obok wampira na kanapie. Chwilę rozmawialiśmy, a ja odleciałem. Widocznie byłem zbyt zmęczony.
- Przepraszam, Hyo - odparłem szybko, poprawiając szaty, które zsunęły mi się z ramion. - Czy mógłbyś powtórzyć, o czym mówiłeś?
Chłopak zaśmiał się. Nie odpowiedział na moje pytanie, a jedynie pochylił się nade mną. Niemal zawisł nad moją osobą, nie odrywając ode mnie wzroku.
- Coś się stało? - zapytałem niepewnie. Odchyliłem się do tyłu. Moje włosy nieznacznie przysłoniły mi twarz. Bez pośpiechu odgarnąłem niesforne kosmyki. Starałem się zachowywać jak najbardziej naturalnie, choć przychodziło mi to z trudem. Hyo pochylił się nade mną, a z jego ust nie znikał uśmiech.
- Zabawy jesteś - zaśmiał się. Nie mówiąc nic więcej, objął mnie w pasie i położył głowę na brzuchu. Jego ramiona zacisnęły się wokoło moje talii.
- Dziękuję? - Czasami kompletnie nie potrafiłem zrozumieć działań czy komplementów wampira. Postarałem się jednak zaakceptować jego bliskość. Wydawało się, że Hyo jest po prostu zmęczony i chce odpocząć. Idąc jego śladem, oparłem plecy o kanapę, również się kładąc. Postanowiłem skorzystać z oferowanego odpoczynku. Nie było to jednak tak proste. Napływające ciepło, choć początkowo przyjemne, w pewnym momencie zaczęło wywoływać u mnie dyskomfort. Miałem wrażenie, że każdy mój oddech mógłby przeszkodzić chłopakowi w drzemce.
- Na pewno ci tak wygodnie? - zadałem zmartwione pytanie. - Mogę się przesunąć, jest tutaj wystarczająco miejsca.
Chłopak nie odpowiedział. Zamiast tego wtulił się mocniej w mój brzuch, zacieśniając uścisk. Przez kręgosłup przeszedł mnie nieprzyjemny dreszcz. To naprawdę dziwne uczucie, kiedy ktoś na kimś leży. Postanowiłem więc po prostu w milczeniu się na to zgodzić.
Żeby bardziej nie przeszkadzać chłopakowi, podniosłem ręce go góry, zakładając je ponad głowę. Po upływie kilku minut nawet przyczaiłem się do tej pozycji. Czyjeś ciepło, które jeszcze chwilę wcześniej mi przeszkadzało, zaczęło być całkiem przyjemne. To tak działa bliskość innych? W rodzinnym domu, chociaż panujące między nami relacje były naprawdę dobre, nikt nikogo nie przytulał, ani okazywał uczuć w inny sposób. Nasz ród słynął z kamiennych twarzy i bijącego chłodu. Od dziecka przyzwyczajano nas do samotności. Nie, żeby to było złe. Jeśli ktoś od małego jest samodzielny, lepiej poradzi sobie w przyszłości. Chociaż w dużej mierze ucierpiały na tym moje relacje z innymi ludźmi.
Uśmiechnąłem się sam do siebie. Zastanawiałem się, jak wyglądało dzieciństwo Hyo. Może równie spędził je sam? Dlatego teraz tak usilnie szuka bliskości innych? Szczerze, byłem tego ciekaw, ale wiedziałem, że nie są to sprawy, o które mogę zapytać. Jeśli młody wampir będzie chciał mi kiedyś o tym odpowiedzieć, to zrobi to. Nie jestem osobą, która pyta innych o tak intymne sprawy.
Hyo ciągle spał. Przez sen jego ręce zaczęły błądzić ślepo po moich plecach. Jego twarz zanurzyła się w fałdach mojej pomiętej do tej pory szatach. Mruczał coś niezrozumiałego. Nie przeszkadzałem mu, skoro mu tak wygodnie.
Ostatecznie i mnie zmorzył sen. Przez większość czasu miałem nadzieję, że uda mi się utrzymać świadomość do momentu, w którym Hyo w końcu się ocknie. To nie tak, że mu nie ufałem. Przez ostatnie kilka dni udowodnił, że raczej nie ma wobec mnie wrogich zamiarów. W końcu, chce mnie odesłać do domu jak najszybciej. Chroni mnie również przed nieznanym mi zagrożeniem. Nie zapowiadało się więc, by w jakikolwiek sposób był mi wrogi. Zresztą, miał już wystarczająco wiele okazji, aby zrobić mi krzywdę.
Hyo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz