Ktoś ukradł cenną książkę, ciekawe co musiało w niej być. Zapewne coś ważnego dla Alastair'a. Kto mógł ją ukraść...? Wstałem z krzesła i spojrzałem na Nikolaia.
- Nauka może poczekać, mam nadzieje, że nauczyciel nam wybaczy - odparłem
Nikolai się uśmiechnął, pewnie był zadowolony, że nie musi się uczyć hah.
- Nikoali mam pomysł jak się tym zająć lecz musze wyjść na zwenatrz by pozyskać pewny proszek - odparłem
- Dobrze zaprowadzę cię
Chciałem wyhodować kwiat Aquatic był bardzo popularnym w śledztwach wielu spraw w królestwie. Hodowali go dzięki specyficznym regułą. Rosną one bowiem na książkach. Wyszliśmy na zewnątrz do małego ogrodu, Nikolai mnie obserwował. Ukląkłem na ziemi i wyciągnąłem moją, książkę, którą miałem nadzieje przeczytać. Przejechałem ręką po jej okładce, to jest ważniejsze. Położyłem ją i otworzyłem na losowej stronie. Wampir bacznie mnie obserwował. Przeciąłem pazurami sobie rękę, zobaczyłem, że już zielona krew znika i jest jej mało. Mieszała się ze zwykłą. Było mało czasu. Polałem krew na książkę, niestety tylko jedna kropla zielonej krwi spadła na kartkę. Uleczyłem od razu ranę i wystawiłem uleczoną rękę nad miejsce , gdzie zielona krew dalej była w postaci płynnej, nie jak normalna wsiąkła w kartki.
Wypowiedziałem jakieś dziwne słowa.
-Beati flos, quaeso oriri usque ad summitatem - odparłem z zamkniętymi oczami.
Wokoło mnie postały małe zielone iskierki, przelatywały przez całe moje ciało, aż do ręki. Wtedy uwolniły coś podobnego do słonecznego promienia, tylko zielonego. Z krwi zaczął kiełkować kwiat, który od razu zakwitł.
- Nauka może poczekać, mam nadzieje, że nauczyciel nam wybaczy - odparłem
Nikolai się uśmiechnął, pewnie był zadowolony, że nie musi się uczyć hah.
- Nikoali mam pomysł jak się tym zająć lecz musze wyjść na zwenatrz by pozyskać pewny proszek - odparłem
- Dobrze zaprowadzę cię
Chciałem wyhodować kwiat Aquatic był bardzo popularnym w śledztwach wielu spraw w królestwie. Hodowali go dzięki specyficznym regułą. Rosną one bowiem na książkach. Wyszliśmy na zewnątrz do małego ogrodu, Nikolai mnie obserwował. Ukląkłem na ziemi i wyciągnąłem moją, książkę, którą miałem nadzieje przeczytać. Przejechałem ręką po jej okładce, to jest ważniejsze. Położyłem ją i otworzyłem na losowej stronie. Wampir bacznie mnie obserwował. Przeciąłem pazurami sobie rękę, zobaczyłem, że już zielona krew znika i jest jej mało. Mieszała się ze zwykłą. Było mało czasu. Polałem krew na książkę, niestety tylko jedna kropla zielonej krwi spadła na kartkę. Uleczyłem od razu ranę i wystawiłem uleczoną rękę nad miejsce , gdzie zielona krew dalej była w postaci płynnej, nie jak normalna wsiąkła w kartki.
Wypowiedziałem jakieś dziwne słowa.
-Beati flos, quaeso oriri usque ad summitatem - odparłem z zamkniętymi oczami.
Wokoło mnie postały małe zielone iskierki, przelatywały przez całe moje ciało, aż do ręki. Wtedy uwolniły coś podobnego do słonecznego promienia, tylko zielonego. Z krwi zaczął kiełkować kwiat, który od razu zakwitł.
Korzenie kwiata przejęły całą książkę, wyssały całe kolory jej i zmieniły ją w czarną. Kwiat lśniąc niebieskim światłem i unosił się nad jego pręcikami niebieski pył.
- Masz jakieś opakowanie ? - spytałem
Chłopak miał otwartą buzie i dalej patrzał się na kwiat. Chyba nie uzyskam od niego odpowiedzi na ten moment. Wziąłem w rękę garść pyłu , kwiat zostawiłem by sobie rozstał. Wstałem i złapałem za rękę Nikolaia. Wróciliśmy do jego brata.
- Przepraszam czy mógłbym zobaczyć pomieszczenie, w którym była ta książka ? - zapytałem grzecznie
Spojrzał na mnie i nie był pewny czy mi zaufać.
- Moi pracownicy nic nie znaleźli, a jest to miejsce zamknięte z celem. Ale chyba nie mam wyboru, za mną. Ruszyliśmy za jego bratem. Gdy otworzył wielkie żelazne drzwi z 3 zamkami, miałem złe przeczucia. Wrzeliśmy do małego pomieszczenia, na każdej półce leżała jedna książka, która była dodatkowo zamkniętą kłódką. Pomieszczenie nie miało okien przez co było ciemno, lecz małe latarenki przy każdej z półek oświetlały dostatecznie by wszystko widzieć.
- Pozwoli pan, że rozpylę tu pył, spokojnie później zniknie nie będzie trzeba sprzątać.
- róbcie co chcecie, ale bez dotykania książek - odparł chłodno Alastair
Wyciągnąlem rękę przed soebie w której miałem pył. Otworzyłem i dmuchnąłem z całej siły. Pył rozprzestrzenił się , po całym pomieszczeniu. Gdy osiadł na wszystkim. Zauważyłem ślady 3 ras. Jedne ślady świeciły się na kolor czerwony , oznaczało to wampira z niższych półek, drugie zaś na ciemny czerwony, był to wampir z wyższych ras. Lecz zaciekawił mnie ostatni ślad był czerwono, niebieski.
- Czy ktoś stąd jest pół wampirem pół demonem ? - zapytałem
- Nie powinno tu żadnego być, żaden z moich pracowników nie jest demonem - odparł brat Nikolaia
Spojrzałem na chłopaka, wiedziałem, że trzeba wrócić do akademii. Wiemy jakiej jest rasy to ułatwi nam sprawę.
- No to idziemy ! - odparł w niesamowitym humorze Nikolai.
Zanim wyruszyliśmy wziąłem jeszcze garść pyłu. Ruszyliśmy do Akademii. Szliśmy ścieżka, którą znałem. Nikolai cieszył się z dnia, ja jakoś nie mogłem. Jak odbierzemy temu komuś książkę? Ja nie umiem odmawiać a co dopiero stawiać się komuś. Przed Akademii staneliśmy by omówić wszystko.
- Nikolai pójdziesz do sekretarki i spytasz się kto jest takiej rasy - odparłem - Ja poszukam w pobliżu Akademii śladów
- Dobra, już się za to zabieram! - szybko poszedł do budynku
Ja spacerowałem i używałem pyłu by wytropić złodzieja. Nagle stanąłem, gdyż zauważyłem tego samego kolesia, który ugryzł mnie i spróbował mojej zielonej krwi, nie byłem pewny czy wszystko z nim dobrze, wolałem się upewnić i jakby co zdać raport Takami. Podszedłem do niego od tyłu i poklepałem go po plecach.
- Halo jak się czujesz - zapytaęłm grzecznie
Chłopak powoli odwrócił się, w rękach trzymał łanie w którą wbił sie chyba z 100 razy. Jego oczy były inne. Czarne białka, tęczówki czerwone i wokoło oczów żyły czarne. Przestraszyłem się i cofnąłem.
- Musisz iść do lekarza... znam takiego
- Zielona... krew... - odparł i rzucił ładnie z wielką siłą o drzewo, że jedna połamała sobie kręgosłup.
Chłopak zaczął iść w moją stronę, ja się zacząłem cofać.
- Nie mam już zielonej krwi - odparłem
- KŁAMIESZ !?! - krzyknął i rzucił się na mnie
Przygniótł mnie do ziemi i wbił kły w ramię, zdziwił się gdy zobaczył, że jest to zwykła krew. Spróbował w szyję , w drugą rękę, ale nic...
- Gdzie ona !! DAWAJ MI JĄ ! - odparł
Był strasznie agresywny i bardzo niepoczytalny. Bałem się strasznie, nie chciałem mu też krzywdy zrobić, ale musiałem jakoś uciec. Użyłem magii natury i pnącze złapało go za nogę i zsunęło ze mnie. Ja wstałem i na czworakach starałem się uciec. Chłopak szybko się uwolnił i podbiegł do mnie z szybkością wampira. Kopnął mnie w brzuch tak mocno, że odleciałem na niewielką odległość i poczułem jak zbiera mi się krew w buzi. Wyplułem ją. Próbowałem wstać lecz ten zaczął dalej kopać mnie po brzuchu.
- DAWAJ! DAWAJ! DAWAJ MI JA ! - agresywnie sie zachowywał
Wziął mnie za szmaty i zaczął okładać po twarzy. Zacząłem krwawić z nosa jak i z rozdartej wargi i łuku brwiowego. Rzuci mnie o drzewo. Czułem się bez sił, bardzo silny był, agresja go jeszcze nakręcała. Nie miałem sił nawet rzucić zaklęcia. Modliłem się by niewidzialność zadziałała, lecz na nic to było... Chłopak podchodził do mnie z wzrokiem mordercy.
Nikolai ? Zmęczyłeś mnie :c
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz