Gdy wyszedłem z jego domu poszedłem przed siebie do miasta. Nie wiedziałem co ze sobą podziać. Zastanawiałem się nad pytaniami, które padły od strony wuja. Jedno mnie zastanawiało.. Mimo iż skaza zniknęła z brzucha Hyo on dalej zachowywał się ... jakby miał uczucia. Ten bezuczuciowy chłopak dał się zawładnąć emocją. Eh.. Czy był idiotą by tak robić? Nie wiem. Średnio mnie inni obchodzili, a nawet sam ja. Jak dla mnie mogłem zdechnąć w każdej chwili, liczyła się dla mnie zabawa i przyjemności nic więcej. Kierowałem się w stronę baru, nie zwróciłem wtedy uwagi, że na drodze nie ma nikogo i jest zaskakująco cicho. Wszedłem do Baru by zamówić sobie trunek, lecz ujrzałem, że nie ma nikogo. Jakby był bar zamknięty to bym nie wszedł tu. Wtedy zorientowałem się, że coś tu nie gra. Nie było ludzi.. Było zbyt cicho.
- Halo ?! - krzyknąłem - by upewnić się, że nikogo nie ma na pewno
Nikt nie odpowiedział jednak, nic z tego nie rozumiałem.
- Halo !? - powtórzyłem by się upewnić i to był mój błąd. Usłyszałem jak drzwi od karczmy się otwierają. W pierwszej myśli, pomyślałem o kimś, lecz nie wiedziałem, czy jest nastawiony przyjaźnie. Szybko schowałem się za barem. Gdy owy osobnik był w barze wtedy zobaczyłem, że to nie był, żadny człowiek czy inna rasa. Był to ogromnych rozmiarów (1.70m) potwór. Miał kolce od czapka pyska po sam koniec ogona, ogon był cały w kolcach. Pysk, wydawał się być podobny do orła ub jastrzębia, który może rozerwać ciała przeciwników mig. Lecz później wewnątrz pyska ujrzałem kły, ostre jak diabli. Jego pazury u nóg były również ostro zakończone, stał na czterech. Nie zauważyłem u niego uszu, czyli musiał mieć inne instynkty.
- Halo ?! - krzyknąłem - by upewnić się, że nikogo nie ma na pewno
Nikt nie odpowiedział jednak, nic z tego nie rozumiałem.
- Halo !? - powtórzyłem by się upewnić i to był mój błąd. Usłyszałem jak drzwi od karczmy się otwierają. W pierwszej myśli, pomyślałem o kimś, lecz nie wiedziałem, czy jest nastawiony przyjaźnie. Szybko schowałem się za barem. Gdy owy osobnik był w barze wtedy zobaczyłem, że to nie był, żadny człowiek czy inna rasa. Był to ogromnych rozmiarów (1.70m) potwór. Miał kolce od czapka pyska po sam koniec ogona, ogon był cały w kolcach. Pysk, wydawał się być podobny do orła ub jastrzębia, który może rozerwać ciała przeciwników mig. Lecz później wewnątrz pyska ujrzałem kły, ostre jak diabli. Jego pazury u nóg były również ostro zakończone, stał na czterech. Nie zauważyłem u niego uszu, czyli musiał mieć inne instynkty.
Otworzył pysk i wydał z siebie przeraźliwy dźwięk, instynktownie zakryłem swoje wrażliwe uszy lecz i to nie podziałało i krzyczałem z bólu. Stwór odwrócił się w stronę w którą byłem. Wiedziałem, że nie mam wyboru jak wyjść z nim walczyć. Wyskoczyłem zza baru i uśmiechnąłem się.
- Spale cię na popiół - powiedziałem i próbowałem zapalić dłoń, lecz nie mogłem
Moja moc?.. nie działała!?.. Czułem się bezsilny nie wiedziałem co robić. Lecz w tym momencie najlepszym sposobem było wydostanie się z tego budynku. Potwór zaczął szarżować na mnie i w ostatnim momencie odbił się od podłogi i skoczył prost na mnie. Ja szybkim ruchem kucnałem by uniknąć jego, niestety jego pazury na przedniej łapy zdążyły mnie podrapać po lewym barku. Potwór z wielkim impetem wpadł w bar. Nie miałem czasu sie zastanawiać czy wstanie czy nie wybiegłem i szukałem schronienia, wszystkie budynki były pozamykane. Usłyszałem jak ten wstrętny potwór wyje z niezadowolenia. Zauważyłem przed sobą Hyo. Złapałem za jego dłoń i pociągnąłem go do zaułku. Widziałem jak ten stwór przechodzi koło zaułku szukając mnie. Gdy odszedł dość daleko chłopak zajął zadawać pytania. Wiedziałem jedno potwór reaguje na głośne dźwięki, nie wiedziałem czy normalne słowa można wypowiadać, zatkałem usta chłopak a położyłem palec na swoich ustach wskazując by był cicho. Kiwnął głową, wychyliłem się i zobaczyłem czy nie ma tego przerośniętego stwora. Rana na barku bolała jak diabli, czułem jak wypala mi skórę, lecz próbowałem ukryć ból dla samego siebie. Złapałem ponownie chłopaka za rękę i pociągnąłem za sobą. Szukałem ponownie jakiejś otwartej chaty, lecz nie znalazłem. Nagle drzwi od kuźni okazały się otwarte, weszliśmy tam i zamknąłem drzwi po cichu by potwór nie usłyszał. Wzdychnąłem i poszedłem rozpalić ogień, z jakiegoś powodu było mi zimno, może to przez tą ranę. Usiadłem koło komina i próbowałem zebrać myśli by odpowiedzieć chłopakowi na pytania.
- Wole byśmy mówili szeptem - odparłem szepcząc - Nie wiem na jakie dźwięki to coś reaguje - dodałem
Chłopak usiadł koło mnie, patrząc na mnie.
- Nie wiem co się dzieje, gdy od Ciebie wyszedłem nie było nikogo w mieście jakby wszyscy znikli.. - powiedziałem dalej szepcząc - Wydaje mi się, że ktoś nas uwięził jakby w drugiej rzeczywistości czy coś podobnego i wsadził tu tego stwora by się nas pozbyć, lecz nie wiem dla czego.. - dodałem
Patrzyłem na swoja dłoń, nie czułem już swojej magii, jakby uleciała ze mnie. Czułem się beznadziejnie. Lecz wiedziałem, że nawet bez magii mogłem walczyć, bardzo dobrze umiałem się posługiwać sztyletami jak to robili zabójcy.
- Na dodatek - wyksztusiłem z siebie - nie mogę używać magii jakby coś ją zablokowało - odpałem
Hyo ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz