***
Musiałem być ostrożny, jednocześnie pilnować ognia wokół rannych bestii. Nie mając innego wyboru, musiałem wezwać Horaizon. Nie za bardzo się lubimy, ale jest uzdrowicielką, dlatego też musiała się stawić. Promień światła, który dzięki ogniu wyglądał, jak ten znak, którego używam, by ją przyzwać. Zjawiła się akurat w momencie, gdy padły na ziemie wszystkie. Zabrałem ogień, a uzdrowicielka mogła robić swoje. Najpierw zajęła się rannymi stworzeniami, później chłopakiem. Gdy reszta ciał się spaliła, przysłała ona sprzątaczy, a portal się otworzył, by nas zabrać na jej bezpieczny teren.***
Brałem kąpiel, gdyż tutaj wszyscy są, kąpią tuż przy albo pod wodospadem, a gdzie indziej zdobywają wodę pitną. Nie byłem tu sam, znajdowały się tu także inne rasy. Pracowały, zdrowiały, albo też mieszkały. Teren Horaizon jest rozległy, nikt nieproszony nie ma wstępu. Powinienem odwiedzić Nikolaia, ale był pod dobrą opieką, a nie chciałem spotkać jej. Nasz kontakt ni był najlepszy, lepiej było, gdy się unikamy, chyba że sytuacja wymaga współpracy. Wówczas oboje mamy z tego zysk. Jeden z uczniów uzdrowicielki, przyszła po mnie.Wstałem, wytarłem się i ubrałem. Westchnąłem, nie do końca wiedziałem, po mnie szukają, ale to zapewne jest coś warte i męczące. Może też to być coś lekkiego i dziwnego. Nigdy tak naprawdę nie wiesz co, się szykuje. To może być wszystko, nawet chce sprawdzić jak tam moje zdrowie czy będę mógł używać trzech mocy na raz. Co jest raczej wątpliwe, ale to zawsze coś użyteczne.
***
Horaizon sprawdzała, jak się czują mantikory. Stałem w odległości od niej, jak i od stworzeń, gdyż tak jest lepiej dla mnie i dla nich. Nigdy nie będę dogadywać się z nią ani ona ze mną. Nie wiem też, po co chciała mnie widzieć. Akurat, gdy zaczęła się do mnie zbliżać, zobaczyłem Nikolaia, był w towarzystwie jakiegoś stworzenia. Najwyraźniej rozmawiali o czymś.- Hyo, zawrzyjmy rozejm. Musisz mi pomóc. - powiedziała dziewczyna.
- Jak mam ci pomóc? Zawrzyjmy rozejm. - spytałem, zerkałem na chłopaka, który się zbliżał.
- Od jakiegoś tygodnia stworzenia polują na siebie. Przed tym jednak słyszą jakiś sygnał, wówczas ich instynkt się budzi i polują na siebie. Podobnie było z Ghulami. Tamte ciała już tam były, nie wiadomo skąd się wzięły. Jednakże od jakiegoś czasu pojawiają się dziwne incydenty w mieście, jak i poza nim. - wyjaśniła.
- I jak ja mam ci niby w tym pomóc. - rzekłem, wzruszając ramionami.
- Pomóż mi to rozgryźć, co to za sygnał oraz uratować te stworzenia. Będę ci dłużna. - skończyła, w momencie, w którym Nikolai dołączył do nas. Spojrzał i uśmiechnął się, choć wydawał się dziwnie radosny, mogło to nie zaniepokoić, jednakże zapewne słyszał kilka ostatnich słów Horaizon.
- Nikolai to Horaizon. Horaizon to Nikolai. - przedstawiłem ich sobie.
- Miło mi Nikolai. Dziękuje, że pomogłeś mantikorom, uratowałeś je. - powiedziała i podała dłoń.
- Mnie także miło cię poznać Horaizon. - najwyraźniej polubili się, bo ujął jej dłoń.
- Dobra skoro już się znacie to Horaizon, przejdźmy do interesów. - powiedziałem.
- Chodźmy za ten do wyroczni. - powiedziała. Gdy ruszyła przodem, dołączyłem do niej, najróżniejsze stworzenia towarzyszy nam przez kawałek drogi.
Nikolai?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz