W szkole nie spędziłam nawet tygodnia na zapoznanie się z placówką, a już mnie gdzieś wywieźli. Nie wiedziałam, o co w tym wszystkim chodzi, ponieważ w miejscu, gdzie pochodzę, prawie wszystkie lekcje odbywały się w tym samym miejscu, nie licząc wypadów do lasu. Dlatego też niechętnie przyjechałam do tego wielkiego pałacu, gdzie piękna dama tłumaczyła nam, czemu nas tu zwołała. Tam, gdzie się urodziłam, nie mieliśmy kogoś takiego jak księżna, królowa czy książę, tam najstarszy z rodu najczęściej był tym, którego wszyscy słuchali. Nasz dom znajduje się na innym kontynencie i to dlatego tak trudno było mi zapoznać tutejsze zwyczaje i hierarchię.
Podczas gdy królowa przemawiała do uczniów, ja rozglądałam się po pomieszczeniu, ilustrując zdobienia i kolory, które idealnie współgrały ze słońcem wpadającym przez duże okiennice. Musiałam przyznać, że styl tego miejsca bardzo mi się podobał. Nigdy nie znajdowałam się w tak zdobionym obiekcie, przez co nie mogłam oderwać wzroku. Jednak gdy tylko zostałam wyczytana przez nieznanego mi mężczyznę, wstałam ze swojego miejsca jak reszta mojej grupy i ruszyłam za nim. Nadal nie wiedziałam, co mieliśmy robić, ale ta niepewność bardzo mi się podobała.
~*~
-Sarli - mruknęłam, gdy nasz opiekun kazał się nam przedstawić. Zajęcia leśne wydawały się być ciekawym tematem, jednak przez to, że przez całe życie wychowywałam się wśród wielkich drzew, bałam się, że będzie mnie to nudzić.
Miejsce, w którym mieliśmy zajęcia przynajmniej znajdowało się na zewnątrz, dzięki czemu mogliśmy pooddychać świeżym powietrzem, a nie kisić się w środku jak reszta grup.
-Coś więcej? - gestem dłoni zachęcił mnie do dłuższej wypowiedzi. Widziałam ten ciekawski błysk w jego oku, był osobą, która uwielbiała wiedzieć wszystko o wszystkich.
-Jestem krwawą wiedźmą.
Przymrużył oczy, ilustrując mnie od stóp do głów. Wiedziałam co mówi się o nas na innych kontynentach - że jadamy dzieci, lubujemy się w sprawianiu bólu innym i pijemy ludzką krew. I właśnie dlatego byłam przeciwna, by wysyłać nas do szkoły, gdzie wszyscy sądzą, że jesteśmy potworami. Nie odezwał się ani słowem, przez co zapadła dość niezręczna cisza. Dopiero po dłuższej chwili zwrócił się do chłopaka, który stał obok Lyanny.
-Teraz ty.
Hyo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz