- Spróbuj. Dziwnie pachnie. Twój brat mi to przyniósł. - powiedziałem krótkie zdania i słowa. Wręczyłem kubek z krwią Enie, który usiadł na łóżku. Wpakowałem się na jego łóżko i przyglądałem się, co znajduje się w jego pokoju. W końcu jednak ułożyłem głowę na kolanach Eny i przymknąłem oczy. Ten zapach był dziwny, tak jakby w środku było coś jeszcze dodane.
- Wszystko jest dobrze. Chociaż zapach jest dziwny. Poczekaj, zaraz wrócę. - powiedział. Zanim odszedł, złapałem za jego skrawek szaty.
- Ena, dasz mi swojej krwi? - spytałem, nie patrzyłem na jego twarz. Nie umiałem i obawiałem się spojrzeć. Chciałem go puścić. Powinienem się cofnąć. Gdy już miałem się zbierać. Poczułem dotyk na głowie. Spojrzałem na chłopaka, a moje policzki poczerwieniały.
- Zostań tutaj. Czekaj. - powiedział. Puściłem jego szatę, po czym wyszedł. Zacząłem więc badać jego pokój, by się dowiedzieć i zapisać, każdy szczegół. Ziewnąłem i zmęczony, choć nie bywam zmęczony ani senny. Zbyt długie udawane staje się prawdą. Odetchnąłem, gdyż akurat, gdy wygodnie się położyłem w łóżku chłopaka pod kocem. Znalazłem książkę, album. Przeglądałem go sobie, aż w końcu zasnąłem. Skoro nie mogę się napić krwi, muszę przynajmniej odpocząć choć trochę.
Czekanie na Ene się dłużyło, dlatego też nawet nie wiem, kiedy udało mi się zasnąć. Wtuliłem twarz w koc i poduszkę i wygodnie mogłem spać. Nie miałem żadnego koszmaru, co było bardzo dobre, ale też pewnie dlatego, że nawet jeśli piłem przed wyjazdem, to zapomniałem spakować termosów, których sobie przyszykowałem. Potrzebowałem się napić, choć trochę, dlatego też musiałem coś wykombinować, ale sen był mi potrzebny. Gdyż w łóżku chłopaka czuje się jakoś tak lżej niż sam. Mam dziwne wrażenie, że jego bracia chcą mnie zabić, by Ena się ode mnie uwolnił.
***
Obudziłem się, gdyż głód dawał mi siwe znaki. Byłem przykryty, zapach Eny unosi się w powietrzu. Spojrzałem na boki, czy coś się zmieniło w pomieszczeniu. Znalazłem butelkę. Gdy ją wziąłem i odkręciłem, poczułem słodką woń krwi Eny. Czyli jednak mi ją dał. Wypiłem niemalże połowę. Łapczywie, spragniony i po wszystkim oblizałem wargi i zakręciłem butelkę. Podniosłem się z łóżka i poskładałem koc. Usłyszałem hałas, dlatego też zabrałem butelkę i wyszedłem przez okno w pokoju chłopaka. Wielokrotnie już tak wychodziłem, więc można rzec, że tak jest wygodniej. Wydawało się dosyć wysoko, ale nie aż tak. Znalazłem sposób na zejście.Gdy już stałem na ziemi, powędrowałem do ogrodu. Chciałem pozwiedzać, skoro już tu jestem. Ciekawiło mnie co, się tutaj znajduje.. W międzyczasie też upijałem po małych łyczkach krwi z butelki. Oglądałem ogród oraz to, co się w nim znajdowało. Kucałem, by się przyjrzeć dokładnie piwonią. Ena często nimi pachnie, dlatego też ciekawiły mnie.
- Piwonia jedyny rodzaj należący do rodziny piwoniowatych. Obejmuje 32–35 gatunków. Pochodzą głównie z obszarów o umiarkowanym klimacie. - powiedziałem do siebie. Tak mi się przypomniało z tego, co czytałem z nudów. Każda książka o roślinach, ich historia, uprawa, gatunek, pielęgnacja. Wszystko pamiętam. Gdyż lepiej mieć tę wiedzę na wszelki wypadek, gdyby mogły się one do czegoś przydać. Zapach kwiatu unosił się w powietrzu. Przy piwoniach zasiedziałem się, a gdy wstałem, nogi trochę mnie bolały. Dlatego, by je rozchodzić, ruszyłem obejrzeć inne gatunki kwiatów, które się tu znajdowały. Były też takie, które lubię. W szczególności jeden, najrzadszy i przepiękny. Choć dla innych może okazać się on brzydki i chwast. Jest to rodzaj martwego podziemnego kwiatu, który niekiedy pojawia się wśród tych pięknych. Gdy akurat chciałem go dotknąć, ktoś krzyknął. Odwróciłem się szybko, by spojrzeć, skąd dobiega hałas. Jakiś osobnik patrzył na mnie. Nie chciałem narobić kłopotów Enie, dlatego też zwiałem dzięki szybkości za domek. Gdzieś się ukryłem wśród drzew. Idąc dalej, ujrzałem jeziorko z białym pomostem. Naprawdę pięknie tutaj było.
Przysiadłem na poręczy pomostu. Jeden ruch i wskoczę do jeziorka. Wyciągnąłem ukrytą butelkę krwi, po czym powoli ją odkręciłem. Zatrzymałem się jednak, by posłuchać, czy nikt się nie zbliża. Nikogo nie słyszałem, jedynie dużo dalej było słychać, jak ktoś rozmawia. Dlatego też mogłem wrócić do swojej czynności i napić się swojego napoju. Plus był taki, że ciepło odbijających promieni słońca, oraz wilgoć jeziorka współgrała ze sobą. Wygodnie sobie siedziałem albo też spacerowałem po tym też miejscu. Mała wysepka na środku była. Otoczona wodą. Tak jakby można było się tu ukryć. Czyli znalazłem miejsce do ukrycia się przed światem.
Nie myślałem o nudzie ani o niczym innym. Gdyż zapachy i widoki, zapewniały mi wszystko, czego potrzebowałem. Moja skóra była odkryta, ale jedynie błyszczała się delikatnie. Jednakże, gdy słońce dawało o sobie znać. Ukryłem się w cieniu i czekałem jedynie na deszcz. Takie zwieńczenie mogłoby być świetne. Słońce świeci, ale też kapią krople z nieba. Świeże aromatyczne zapachy, by się pojawiły.
Przeciągnąłem się, gdyż wypiłem już całą butelkę krwi. Znalazłem miejsce w cieniu drzewa, gdy wygodnie sobie przysiadłem, mogłem po prostu patrzeć przed siebie albo na boki. Jak woda płynie, czy kołysze się na boki, wywołując pierścienie. Znalazłem także kamyki, które rzucałem "puszczając kaczki" kilka razy odbijały się od tafli wody.
Ena?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz