- Masz talent - odparłem i uśmiechnąłem się nonszalandzko.
- Dziękuje - zarumieniłą się lekko
Odłożyłem na miejsce rysunek i przerzedłem się po pokoju, schowałem ręce do kieszeni i odwróciłem się a pięcie do dziewczyny.
- Co robisz jutro ? Chyba to poniedziałek jeżeli się nie mylę... - powiedziałem
- Tak, tak. Poniedziałek, są lekcje... więc wiesz, bardziej nauka, chociaż będą najpewniej powtórki i trochę nie warto. A coś się stało?
- Wiesz - przewróciłem oczami - Jest jutro jarmark.. Jedzenie, muzyka, tańce i różne inne. Chciałabyś pójść? Lepiej byśmy się poznali - uśmiechnąłem się szarmancko
- Jarmark powiadasz? - zaiskrzyły się lekko oczy dziewczynie - Nigdy nie byłam na takim, jednak skoro proponujesz, czemu nie? Nie posyłałbyś mnie na pewno na śmierć - zaśmiała się cicho pod nosem.
Przez chwile zabolała mnie głowa, złapałem się za nią. Wróciły stare obrazy z przed kilku lat.
- Wszystko w porządku ?- zapytała niepewnie
- Tak tak.. - odpowiedziałem - To przyjdę po ciebie o 16, powinno być po lekcjach - wysłałem jej usmiech
- Dobrze, w takim razie będę czekać. - odesłała mi lekki uśmiech.
Skinąłem głową, pożegnałem się i wróciłem do swojego pokoju. Migrena nie ustawała, dalej miałem przed oczami urywki zdarzenia... o którym nie chciałem pamiętać. Było już późno więc i tak położyłem się do łóżka. Męczyły mnie tą noc koszmary. Następnego dnia, wcześnie rano założyłem jakieś luźny strój do biegania i ćwiczeń i poszedłem ćwiczyć. Po rutynowych ćwiczeniach, poszedłęm do łaźni. Umyłem się by pachnieć. Ubrałem zwykłe ciuchy i poszedłem na lekcje. Nie byłem nimi kompletnie zainteresowany, słuchałem tylko i postanowiłem pisać piosenkę. Słowa nie szły mi. Gdy nauczyciel zadał mi pytanie, odpowiedziałem na nie prawidłowo. Mam bardzo dobrą pamięć dzięki czemu samo słuchanie lub pisanie, rzeczy wpada mi w głowę. Gdy była przerwa, przechadzałem się korytarzem. Znudziły mi się lekcje. Postanowiłem poszukać anielicy. Nie miałem ochoty już się uczyć, zanudził bym się na śmierć. Chciałem przejść się z nią, i zapoznać bliżej. Znalazłem sale, gdzie dziewczyna powinna mieć lekcje. Siedziała na ławce i czytała książkę. Przysiadłem się do niej i patrzyłem w książkę.
- Ciekawa jest ? - zapytałem - O czym ? - dodałem
Aurora podniosła wzrok na mnie.
- Tak, ciekawa. - powiedziała, po czym zamknęła książkę - Apokalipsa zombie. - powiedziała, po czym wstała - Zawsze tutaj można spotkać zombie, są tam pokazane sprawy między ludźmi... no ogólnie taka trochę inna książka niż ja zwykle czytam. - zamilkła na chwilę, po czym jednak dodaje - No są tam opisywane różne krwawe rzeczy, czy coś takiego. Jednak pomijając tą część, książka jest bardzo dobra.
- Krwawe? Hmm - uśmiechnałem się i wstałem - Na pewno przeczytam, a teraz zabieram cie na przechadzkę zapoznawczą - dodałem
- Ale przecież zaraz będzie kolejna lekcja - odpowiedziała dziewczyna
- Ah nic się nie stanie jak nie pójdziesz na nią, chodź - odparłem i ruszyłem w stronę terenów zielonych Akademii.
Dziewczyna potruchtała do mnie i szła koło mnie. Doszliśmy do miejsca docelowego i położyłem się na trawie w cieniu.
- To powiedz mi Auroro co lubisz robić, hobby oraz czego nie lubisz - zapytałem.
- Co lubię? O jejciu... Pewnie jak zauważyłeś, rysować, tworzyć sztukę, czytanie... ogólnie literatura jest wspaniała. Muzyka, instrumenty... - po chwili zastanowiła się. - Opieka nad zwierzętami się liczy jako hobby? - zaśmiała się cicho, chowając książkę.
- Hah a czego nie lubisz mała? - zapytałem
Zamilkła na chwilę zastanawiając się.
- Mięsa. - powiedziała szybko oraz twardo, jednak po chwili już wróciła do swojego tonu - Z czynności... nie potrafię wymienić. - wzruszyła lekko ramionami - A Ty duży?
- Interesuję się astronomią oraz archeologią. Jako hobby i czasem prace dorywczą traktuje kaligrafię. Również ma zainteresowanie do anatomii i psycholigoii - zaśmiałęm sie trochę - Jestem molem książkowym, chodź nie widać - zastanowiłem się chwile - czasem coś pisze, chodzi mi tu o tekst piosenek, czasem coś próbuje podśpiewywać... Ale to rzadkość - dodałem
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.
- Nie lubię dzieci - moja mina na chwile spoważniała
- W takim razie wiem, że nie nadajesz się na niańkę. - powiedziała uśmiechając się i przewracając oczami - Astronomia powiadasz? Może coś mi opowiesz?
Zastanowiłem się chwile patrząc w niebo. Ciekawostkę? Fakt? Nie wiedziałem co jej przedstawić by było ciekawe.
- Kosmos ma zapach - z uśmiechem oznajmiłem i spojrzałem na jej minę.
- Zapach? - zapytała zdziwiona - Czyli można zrobić teoretycznie perfumy z kosmosu? - powiedziała śmiejąc się
Zaśmiałem się, dziewczyna była tym trochę zdezorientowana.
- Nie wiem czy chciałabyś się psikać zapachem rozgrzanego metalu lub zapachu grilla czy elektryczności statycznej - wycierałem łzy z oczu
- Dobra, jednak nie chcę się tym psikać. - powiedziała, aż ją lekko przeszły dreszcze na myśl, że pachniałaby... no brzydko - Sama bym się udusiła. - dodała po chwili. - A to prawda, że gwiazdy nie świecą cały czas, tylko wybuchają i pojawiają się na niebie na sekundę? W sensie... nie wiem jak to ująć... że my widzimy wybuch gwiazdy, a nie samą gwiazdę, przez co nie da się patrzeć na jedną z nich... to prawda Yeu?
- Dziękuje - zarumieniłą się lekko
Odłożyłem na miejsce rysunek i przerzedłem się po pokoju, schowałem ręce do kieszeni i odwróciłem się a pięcie do dziewczyny.
- Co robisz jutro ? Chyba to poniedziałek jeżeli się nie mylę... - powiedziałem
- Tak, tak. Poniedziałek, są lekcje... więc wiesz, bardziej nauka, chociaż będą najpewniej powtórki i trochę nie warto. A coś się stało?
- Wiesz - przewróciłem oczami - Jest jutro jarmark.. Jedzenie, muzyka, tańce i różne inne. Chciałabyś pójść? Lepiej byśmy się poznali - uśmiechnąłem się szarmancko
- Jarmark powiadasz? - zaiskrzyły się lekko oczy dziewczynie - Nigdy nie byłam na takim, jednak skoro proponujesz, czemu nie? Nie posyłałbyś mnie na pewno na śmierć - zaśmiała się cicho pod nosem.
Przez chwile zabolała mnie głowa, złapałem się za nią. Wróciły stare obrazy z przed kilku lat.
- Wszystko w porządku ?- zapytała niepewnie
- Tak tak.. - odpowiedziałem - To przyjdę po ciebie o 16, powinno być po lekcjach - wysłałem jej usmiech
- Dobrze, w takim razie będę czekać. - odesłała mi lekki uśmiech.
Skinąłem głową, pożegnałem się i wróciłem do swojego pokoju. Migrena nie ustawała, dalej miałem przed oczami urywki zdarzenia... o którym nie chciałem pamiętać. Było już późno więc i tak położyłem się do łóżka. Męczyły mnie tą noc koszmary. Następnego dnia, wcześnie rano założyłem jakieś luźny strój do biegania i ćwiczeń i poszedłem ćwiczyć. Po rutynowych ćwiczeniach, poszedłęm do łaźni. Umyłem się by pachnieć. Ubrałem zwykłe ciuchy i poszedłem na lekcje. Nie byłem nimi kompletnie zainteresowany, słuchałem tylko i postanowiłem pisać piosenkę. Słowa nie szły mi. Gdy nauczyciel zadał mi pytanie, odpowiedziałem na nie prawidłowo. Mam bardzo dobrą pamięć dzięki czemu samo słuchanie lub pisanie, rzeczy wpada mi w głowę. Gdy była przerwa, przechadzałem się korytarzem. Znudziły mi się lekcje. Postanowiłem poszukać anielicy. Nie miałem ochoty już się uczyć, zanudził bym się na śmierć. Chciałem przejść się z nią, i zapoznać bliżej. Znalazłem sale, gdzie dziewczyna powinna mieć lekcje. Siedziała na ławce i czytała książkę. Przysiadłem się do niej i patrzyłem w książkę.
- Ciekawa jest ? - zapytałem - O czym ? - dodałem
Aurora podniosła wzrok na mnie.
- Tak, ciekawa. - powiedziała, po czym zamknęła książkę - Apokalipsa zombie. - powiedziała, po czym wstała - Zawsze tutaj można spotkać zombie, są tam pokazane sprawy między ludźmi... no ogólnie taka trochę inna książka niż ja zwykle czytam. - zamilkła na chwilę, po czym jednak dodaje - No są tam opisywane różne krwawe rzeczy, czy coś takiego. Jednak pomijając tą część, książka jest bardzo dobra.
- Krwawe? Hmm - uśmiechnałem się i wstałem - Na pewno przeczytam, a teraz zabieram cie na przechadzkę zapoznawczą - dodałem
- Ale przecież zaraz będzie kolejna lekcja - odpowiedziała dziewczyna
- Ah nic się nie stanie jak nie pójdziesz na nią, chodź - odparłem i ruszyłem w stronę terenów zielonych Akademii.
Dziewczyna potruchtała do mnie i szła koło mnie. Doszliśmy do miejsca docelowego i położyłem się na trawie w cieniu.
- To powiedz mi Auroro co lubisz robić, hobby oraz czego nie lubisz - zapytałem.
- Co lubię? O jejciu... Pewnie jak zauważyłeś, rysować, tworzyć sztukę, czytanie... ogólnie literatura jest wspaniała. Muzyka, instrumenty... - po chwili zastanowiła się. - Opieka nad zwierzętami się liczy jako hobby? - zaśmiała się cicho, chowając książkę.
- Hah a czego nie lubisz mała? - zapytałem
Zamilkła na chwilę zastanawiając się.
- Mięsa. - powiedziała szybko oraz twardo, jednak po chwili już wróciła do swojego tonu - Z czynności... nie potrafię wymienić. - wzruszyła lekko ramionami - A Ty duży?
- Interesuję się astronomią oraz archeologią. Jako hobby i czasem prace dorywczą traktuje kaligrafię. Również ma zainteresowanie do anatomii i psycholigoii - zaśmiałęm sie trochę - Jestem molem książkowym, chodź nie widać - zastanowiłem się chwile - czasem coś pisze, chodzi mi tu o tekst piosenek, czasem coś próbuje podśpiewywać... Ale to rzadkość - dodałem
Spojrzałem na nią i uśmiechnąłem się.
- Nie lubię dzieci - moja mina na chwile spoważniała
- W takim razie wiem, że nie nadajesz się na niańkę. - powiedziała uśmiechając się i przewracając oczami - Astronomia powiadasz? Może coś mi opowiesz?
Zastanowiłem się chwile patrząc w niebo. Ciekawostkę? Fakt? Nie wiedziałem co jej przedstawić by było ciekawe.
- Kosmos ma zapach - z uśmiechem oznajmiłem i spojrzałem na jej minę.
- Zapach? - zapytała zdziwiona - Czyli można zrobić teoretycznie perfumy z kosmosu? - powiedziała śmiejąc się
Zaśmiałem się, dziewczyna była tym trochę zdezorientowana.
- Nie wiem czy chciałabyś się psikać zapachem rozgrzanego metalu lub zapachu grilla czy elektryczności statycznej - wycierałem łzy z oczu
- Dobra, jednak nie chcę się tym psikać. - powiedziała, aż ją lekko przeszły dreszcze na myśl, że pachniałaby... no brzydko - Sama bym się udusiła. - dodała po chwili. - A to prawda, że gwiazdy nie świecą cały czas, tylko wybuchają i pojawiają się na niebie na sekundę? W sensie... nie wiem jak to ująć... że my widzimy wybuch gwiazdy, a nie samą gwiazdę, przez co nie da się patrzeć na jedną z nich... to prawda Yeu?
- Tak widzimy wybuch, który może być setki mil stąd. Dlatego niektóre słabo świecą. - odpowiedziałem - ah nie ma jak świeże powietrze
Wziąłem porządny wdech i wydech.
- Ah no tak, jesteś aniołem. Dotykał, ktoś twoich skrzydeł kiedyś? - zapytałem
- Moich? Jeśli liczymy rodziców, no to oczywiście, a tak poza nimi, to raczej nie chciałabym aby były dotykane. To jest jak z ptakami, nigdy sam by Ci przecież nie dał ich dotknąć... no, chyba że udomowiłeś sobie ptaka. Jednak myślę, że nie byłby zadowolony z tego powodu.
- Rozumiem - odpowiedziałem - Jeżeli chcesz możesz dotknąć moich uszów i ogona - podniosłem się do pozycji siedzącej
Popatrzyła na niego trochę niepewnie. Jakby nie była pewna czy może, jednak jej ciekawość trochę przewyższyła sprawę i sięgnęła, delikatnie drapiąc mnie za uszkiem.
- Jeziu jaki Ty puchaty jesteś! - powiedziała, jakby ją już zalała fala słodkości.
- Nikomu nie pozwalam dotykać moich uszów, Kitsune mają to do tego, że uszy są najbardziej wrażliwsze na rany - powiedziałem, spojrzałem na niebo, było już po południu - trzeba się zbierać i szykować na jarmark - dodałem i wstałem, otrzepałem się z trawy.
- Mam się czuć wyjątkowa? - powiedziała trochę zaszokowana, ale i tak po chwili, jak otrzepałem się z trawy kiwnęła głową będąc gotowa, aby iść na jarmark.
- Idź się przebrać do pokoju, będę czekał przed akademikiem - powiedziałem i wyciągnąłem jej trawę z włosów.
Kiwnęła szybko głową, po czym ruszyła prawie podskakując do pokoju się przebrać. Ruszyłem do swojego pokoju i przebrałem sie w jakiś ładniejszy strój, założyłem naszyjnik, który miał mi pomagać z agresją, wiedziałem, że na jarmarkach mogą być aspekty, które mogą mnie zdenerwować. Chciałem zapowiedź rozlewu krwi. Użyłem kwiatów by ładnie pachnieć i czekałem na dziewczynę przed akademikiem. Gdy przyszła ruszyliśmy do miasta. Już na progu kamiennej ścieżki w mieście słychać było skoczną muzykę, czuć było pyszności. Szum głosów był dość głośny. Weszliśmy w tłum jaki był na rynku. Stałą tam zbudowany drewniany podest, tańczyli tam chętne osoby.
Ukłoniłem się przed Aurorą i wystawiłem rękę.
- Zatańczysz ze mną ?- zapytałem
- Oczywiście - powiedziała podając mi swoją drobną rękę.
Pociągnąłem ją na parkiet i od razu zacząłem tańczyć i obracać dziewczynę by robiła piruety. Tańczyliśmy jak szaleni, niektórzy dołączyli na parkiet. Gdy muzyka miała już się kończyć, pochyliłem Aurorę. Oboje byliśmy zdyszani, wziąłem ją za rękę i zrzedliśmy z parkietu.
- Oh idę po coś do picia, chcesz sok lub coś innego ? - zapytałem dziewczyny
- Wodę, lub sok owocowy poproszę. - powiedziała chowając ręce za sobą.
- Dobrze -spojrzałem i zobaczyłem stoisko z jabłkami w karmelu, była dość spora kolejka - stań w kolejce po jabłka w karmelu, zjemy sobie - dodałem i ruszyłem po picie. W stoisku, były świeżo wyciskane owoce, był to sok wieloowocowy. Zapłaciłem za dwa kubki i ruszyłem w stronę Aurory. Zobaczyłem, że jakiś koleś klei się do niej, wyglądało to ohydnie. Uśmiechnąłem się szelmowsko i podszedłem od tyłu do dziewczyny. Objąłem ją ramieniem i schyliłem się do jej ucha, patrząc na kolegę.
- Ta młoda panna jest ze mną, jeżeli coś ci nie pasuje mogę cię wyjaśnić - mój wzrok nie był normalny, uśmiech znikł, a w oczach była mordercza aura. Facet wycofał się powoli, ja się wyprostowałem i podałem kubek aniołkowi.
Aurora?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz