Wyłoniłem łebek z ogonów i spojrzałem na chłopaka. Zmieniłem się w człowieka i usiadłem również po turecku. Nie wiedziałem co mu powiedzieć. Nie chciałem, by się obwiniał, że to jego wina.
- Nie przestraszyłeś mnie - odparłem cicho, znów poczułem jak moje policzki lekko pieką- po prostu w nocy, gdy Cię odstawiłem do łóżka, nie chciałeś puścić mojej łapy i byłem zmuszony do spania obok Ciebie..
- Najmocniej wybacz Shain - zaczał mnie przepraszać
- Nic się nie stało - odpałem i zawstydziłem się - Po prostu nie spałem z nikim w jednym łóżku...
- Nie wiem czy Cię to pocieszy lecz dla mnie to też był pierwszy raz - odparł
Ulżyło mi poniekąd, wzdychnąłem ciężko.
- Czyli nie jestem w tym sam - odpałem - Może jesteś głodny ?
Tym pytaniem obudziłem potwora, który drzemał w brzuchu Eny. Co spowodowało, że odezwał się w swoim dziwnym języku.
- Em.. Może troche - powiedział zawstydzony lekko chłopak
- Więc zapraszam Cię na uroczysty obiad w moim rodzinnym domu - wsałem i otrzepałem trawę i liście z szaty swojej. Podałem rękę chłopakowi i pomogłem mu wstać.
- Dziękuje, ale nie chcę się narzucać - odparł
- Powiedzmy, że pójdziesz ze mną na obiad za twoje zachowanie po trunku - zachichotałem
- No dobrze - odparł
Ruszyliśmy w stronę miasta, wiedziałem, że dziś była uroczysty obiad księżyca. Może nie cała rodzina, ale ta najbliższa z tego miasta siadała do stołu razem. Nasz dom niby nie różnił się od wielu, lecz musiała się tam zmieścić cała nasza rodzina. W sumie 9 pokoji z czego 2 gościnne. Gdy weszliśmy do domu, przywitał nas pyszny zapach mochi. Moja babka sama je robiła, zaprosiłem Ene, by poszedł za mną. Przeszliśmy przez wielką jadalnie, gdzie był wielki stół. Był już nakryty, były na nim ozdobna piękna serwetka, uchaftowana przez babcie, oraz piękne i ozdobne sztućce. Gdy weszliśmy do kuchni, ujrzałem nieprzyjazna mi postać. Był to Yeu, mimo, że go nie lubiłem. Nie mogłem tego pokazać przy babce. Podbiegła do mnie babcia i uściskała mnie.
- Shain miałeś być wczesniej - odparła babka
- Wybacz coś mnie zatrzymało - nie chciałem pokazywać co to było - Przedstawiam ci mojego kolegę Ene - odsunąłem się by ukazać jej chłopaka.
Babka jak zwykle z swą mądrością przyglądała sie chłopakowi.
- Czystokrwisty demon - odparła po chwili
Ena był lekko zdziwiony, skąd mogła to zgadnąć, mnie to już nie dziwiło, zawsze czymś mnie zaskakiwała, a to znajomością języków, które już znikły z tego świata, a to znajomością rodzin z wyższych sfer. Babka odwróciła się i wzięła malutki talerzyk z Mochi. Podesłała w go w stronę Eny.
- Częstuj się młodzieńcze - uśmeichneła się
Jej wypieki, jak i wszystkie dania, które robiła zawsze były tak pyszne, że chciało ich się więcej. Wiele razu mówiłem jej by otworzyła własną restauracje, lecz dla niej przepisy na nie, są i maja pozostać w rodzinie. Babcia dużo podróżowała jako młoda panna, dzięki czemu doskonaliła swoja sztukę gotowania i pieczenia w wielu krajach, ostatecznie i tak została krawcową, gdyż taka tradycja.
Ena wziął talerzyk w ręce.
-My pójdziemy na chwile na góre - odparłęm do babci
- Tylko zejdźcie na duł później - odparła i wróciła do pichcenia razem z Yeu
Kiwnąłem głową do Eny i ruszyliśmy schodami na górę, weszliśmy do mojego pokoju, który... Był już zniszczony, pewnie Yeu sobie zrobił z niego rozładowanie emocji. Usiadłem na łóżku, które trochę już zaskrzypiało.
- Wybacz za pokój... Yeu pewnie zrobił sobie tutaj imprezę..
Ena ?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz