Siedziałem na jednej ze skał w jaskini, słuchając, jak chłopak mówił o tym, co zobaczył i co się stało, gdy poszedł sam. Moje oczy wbiły się w torbę z instrumentami na podłodze, gdy Wyrocznia je oglądała. Przynajmniej wiedzieliśmy teraz, skąd pochodziły te sygnały, ale to nie był koniec. Dziwne potwory, które zamieniły się w kamień, jak i ktokolwiek za tym wszystkim stał, nadal pozostawało tajemnicą. Wiedziałem, że pozostała trójka będzie wiedziała lepiej, więc po prostu siedziałem cicho, decydując się na razie tylko dołączyć i słuchać ich rozmowy. To była poważna sytuacja, więc wszystkie moje uwagi i jakiekolwiek niewłaściwe rzeczy do powiedzenia które powstały w mojej głowie zatrzymywałem dla siebie. Zwykle zachowywałem się bardziej dziecinnie i złośliwie, ale nie byłem aż taki głupi.
Wciąż wpatrywałem się w instrumenty trzymane przez kobietę. Były w kształtach, których nigdy wcześniej nie widziałem, wyglądały bardzo nietypowo. Miałem ochotę podejść, podnieść i wypróbować któreś z nich, ale na pewno nie miałoby to dobrej reakcji. Z tego, co wiedziałem, te rzeczy były niebezpieczne.
Mój wzrok przeniósł się na Wyrocznię, która ostrożnie rzucała na jednego z instrumentów jakieś zaklęcie. Gdy skończyła, odłożyła przedmiot z powrotem do torby, podnosząc głowę i patrząc na nas.
- Mam podejrzenie, do kogo mogą te instrumenty należeć. Ale chcę się upewnić, zanim wyciągnę ostateczne wnioski. Wygląda na to, że to nie tylko są to magiczne instrumenty, ale rzucono na nie kolejne zaklęcie. Może żeby coś ukryć. Sprawdzę proszek, który też przyniosłeś, Hyo. Myślę, że to wiele pomoże, ale potrzebuję czasu, żeby się przyjrzeć. Wyślę po was wszystkich z powrotem, kiedy skończę. - wzięła próbkę w dłonie i odwróciła się w stronę swojego zadania. Domyślałem się, że to sygnalizowało, że rozmowa na razie była zakończona.
Kiedy zobaczyłem kątem oka, że Horaizon wstała i odeszła w kierunku wejścia, po minucie zrobiłem to samo. Wychodząc na zewnątrz, widocznie nie usłyszała, że szłem za nią, odchodziła, nie czekając ani chwili, i również nie oglądając się za siebie. W chodzie dziewczyny było coś zagadkowego, na tyle, że mój wzrok się utrzymał i cały czas patrzyłem, jak odchodzi. Jej chód przypominał mi tak, jakby coś ją ciążyło z jednej strony, a jej mięśnie starały się zrekompensować jej brak równowagi. Może dlatego, że zwykle chodziła pewnie, nawet gdy prowokowała mnie podczas treningu. Teraz jej postawa wyglądała na bardziej zdenerwowaną i najwyraźniej bardzo podobną do pośpiechu.
Wciąż wpatrywałem się w instrumenty trzymane przez kobietę. Były w kształtach, których nigdy wcześniej nie widziałem, wyglądały bardzo nietypowo. Miałem ochotę podejść, podnieść i wypróbować któreś z nich, ale na pewno nie miałoby to dobrej reakcji. Z tego, co wiedziałem, te rzeczy były niebezpieczne.
Mój wzrok przeniósł się na Wyrocznię, która ostrożnie rzucała na jednego z instrumentów jakieś zaklęcie. Gdy skończyła, odłożyła przedmiot z powrotem do torby, podnosząc głowę i patrząc na nas.
- Mam podejrzenie, do kogo mogą te instrumenty należeć. Ale chcę się upewnić, zanim wyciągnę ostateczne wnioski. Wygląda na to, że to nie tylko są to magiczne instrumenty, ale rzucono na nie kolejne zaklęcie. Może żeby coś ukryć. Sprawdzę proszek, który też przyniosłeś, Hyo. Myślę, że to wiele pomoże, ale potrzebuję czasu, żeby się przyjrzeć. Wyślę po was wszystkich z powrotem, kiedy skończę. - wzięła próbkę w dłonie i odwróciła się w stronę swojego zadania. Domyślałem się, że to sygnalizowało, że rozmowa na razie była zakończona.
Kiedy zobaczyłem kątem oka, że Horaizon wstała i odeszła w kierunku wejścia, po minucie zrobiłem to samo. Wychodząc na zewnątrz, widocznie nie usłyszała, że szłem za nią, odchodziła, nie czekając ani chwili, i również nie oglądając się za siebie. W chodzie dziewczyny było coś zagadkowego, na tyle, że mój wzrok się utrzymał i cały czas patrzyłem, jak odchodzi. Jej chód przypominał mi tak, jakby coś ją ciążyło z jednej strony, a jej mięśnie starały się zrekompensować jej brak równowagi. Może dlatego, że zwykle chodziła pewnie, nawet gdy prowokowała mnie podczas treningu. Teraz jej postawa wyglądała na bardziej zdenerwowaną i najwyraźniej bardzo podobną do pośpiechu.
Zaciekawiony, zrobiłem kilka kroków za nią. Podążając ostrożnie, aż skręciła za róg. Kiedy tam dotarłem, nie było nikogo i nie miałem pojęcia, dokąd poszła. Nie było mowy, żeby mogła usłyszeć moje kroki, chyba że była o wiele bardziej zdolna niż ja pomyślałem. Żadnego widocznego śladu, żadnego ruchu czy cienia. Przez chwilę myślałem, że może podążyłem za duchem lub iluzją. Tak szybko, jak wymyśliłem swoją małą grę, jej centrum postanowiło zniknąć i ją zakończyć.Nie mając nic innego do roboty, wróciłem w pobliże jaskini.
Myślałem, że chciałaby dokończyć trening, który został przerwany wcześniej, ale oznaki pokazywały, że to się dzisiaj ju nie miało wydarzyć. Nie chcąc spędzać reszty czasu na włóczeniu się po okolicy bez niczego do roboty, postanowiłem zaczekać przed jaskinią, aż drugi wampir wyjdzie.
Myślałem, że chciałaby dokończyć trening, który został przerwany wcześniej, ale oznaki pokazywały, że to się dzisiaj ju nie miało wydarzyć. Nie chcąc spędzać reszty czasu na włóczeniu się po okolicy bez niczego do roboty, postanowiłem zaczekać przed jaskinią, aż drugi wampir wyjdzie.
Hyo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz