Nieznana mi ilość czasu upłynęła od czasu wyjścia Kala. Każda minuta spędzona na medytacji zlewała się, sprawiając, że właściwie nie mam pojęcia, która aktualnie jest godzina. To aż niesamowite, jak szybko straciłem rachubę. Moje myśli przez ostatnie kilka dni zaprzątało zbyt wiele poważnych spraw, aby przejmować się czymś tak trywialnym jak pojęcie czasu.
Z podobnego do letargu zamyślenia wyrwał mnie znajomy odgłos otwierania drzwi. Uniosłem spojrzenie na wchodzącego do pomieszczenia Hyo. Chłopak wyglądał, jakby przez cały dzień nie usiadł nawet na chwilę. Tak zmęczonego i zmarnowanego życiem jeszcze go nie widziałem. Jego wzrok zmienił się, kiedy tylko przestąpił próg pokoju. Musiał wyczuć unoszący się jeszcze zapach drugiego wampira.
- Ena. - Jego głos brzmiał spokojnie, chociaż nietrudno było dosłyszeć w nim wrogą nutę. Domyślałem się, że owa złość nie jest skierowana w moim kierunku.
- Kal, tu był - rzuciłem, lekko wzruszając ramionami. - Szuka cię - dodałem zgodnie ze złożoną obietnicą.
- Czy próbował cię ugryźć? - zapytał, marszcząc brwi. Zastanawiałem się, czy w świecie wampirów gryzienie przypadkowych osób jest czymś normalnym. Wyglądało na to, że tak.
- Zachował się dość odważnie wobec mnie - odpowiedziałem. Słowa "Tak, dopierał się do mnie, przecież inaczej się to kończyć nie mogło!" nie potrafiły mi przejść przez gardło.
Hyo nie wydawał się być zadowolony. Wyprostował się i westchnął.
- Nie wiem, czy ci zostało przekazane, ale możesz wychodzić z pokoju - zmienił temat, najwyraźniej nie chcąc kontynuować rozmowy o Kalu. Ja również nie miałem ochoty mówić o nim cokolwiek więcej.
Ucieszyłem się na wiadomość, że mogę w końcu opuścić pokój. Miałem dość siedzenia w jednym pomieszczeniu, czekając na cud. Może dzięki poznaniu posiadłości dowiem się, gdzie się znajduję. Póki co nie miałem nawet pojęcia, na terenie którego Dworu jestem.
Niespodziewanie Hyo podszedł do mnie i wręczył mi nieznany przedmiot.
- To dla ciebie - powiedział. Zerknąłem niepewnie na pudełeczko. Otworzyłem je, a moim oczom ukazał się delikatny, biały amulet. Nie zdążyłem nawet podziękować, ponieważ Hyo już opuścił pomieszczenie, zostawiając mnie samego.
Poświęciłem całą swoją uwagę podarowanej biżuterii. Jasny kryształ wisiał na srebrnym łańcuszku. Moim zdaniem, mógłby zachwycić oko niejednego konesera błyskotek. Chociaż nie wiedziałem, czym sobie zasłużyłem na prezent, postanowiłem go przyjąć. Zapiąłem naszyjnik na szyi. Kolejna drogocenna rzecz na moim ciele. Właściwie, gdzie nie spojrzeć, miałem założone błyszczące ozdoby. Nadgarstki, kostki, palce, szyja czy uszy - biżuterii nigdy za mało. Od dziecka pałałem ogromną sympatią do błyskotek. Także, niespodziewany prezent przypadł mi do gustu.
Hyo ostatecznie wrócił do pokoju. Nie odezwał się jednak słowem, a od razu zajął łóżko. Materac ugiął się pod jego ciężarem, wydając charakterystyczny dźwięk.
Ciągle siedziałem na ziemi, nie wiedząc, jak się zachować. Spojrzałem na wisiorek i kilkukrotnie obróciłem go w palcach. Z cichym westchnięciem zająłem miejsce obok wampira. Położyłem się na brzuchu, kawałek dalej od Hyo. Nie lubiłem zasypiać na plecach czy boku. Miałem wrażenie, że w ten sposób odsłania się wszystkie najdelikatniejsze miejsca, będąc podatnym na możliwy atak. Oczywiście nie było tak, że obawiałem się wrogości ze strony wampira. Spałem na brzuchu z czystego, najzwyklejszego przyzwyczajenia.
- Hyo, śpisz? - szepnąłem. Odpowiedziało mi jedynie ciche mruknięcie. Jeszcze nie zasnął. - Dziękuję za prezent.
Nic nie powiedział. Nie ciągnąłem więc rozmowy dalej, a jedynie mocnej wtuliłem się w leżący pode mną koc. Pominąłem przykrycie się. Wierzchnia szata, której nie zdążyłem ściągnąć idealnie sprawdzała się jako ciepłe okrycie.
***
Nastał nowy dzień. Ku mojemu zdziwieniu, Hyo dalej zajmował miejsce obok. Sądziłem, że podobnie, jak wczoraj, opuści pomieszczenie o poranku. Teraz wampir dopiero zaczynał kontaktować i przeciągał się. Ja podniosłem się do siadu. Materiał szaty spłynął po moich ramionach. Podobnie poplątane włosy bezładu przysłaniały moją twarz i klatkę piersiową. Odrzuciłem je do tyłu.
Po krótkim przywitaniu z Hyo udaliśmy się na śniadanie. W trakcie posiłku młody wampir opowiedział mi o planach odesłania mnie do domu. Pomysł powrotu oczywiście przypadł mi do gustu. Wprawdzie martwiłem się trochę o chłopaka. Znając jego porywczość, najpewniej prędzej czy później wpadnie w kłopoty. Oczywiście, szczerze mu tego nie życzyłem. Miałem nadzieję, że jego problemy skończą się szybko.
- Ciągle szukam sposobu, aby jak najszybciej i najbezpieczniej cię odesłać - powiedział wampir w przerwie od przeżuwania. - To jednak nie jest tak proste, jak myślałem, przepraszam.
Przegryzłem ostatni kęs śniadania. Do tej pory milczałem. Zgodnie z moimi naukami, niekulturalnie mówić podczas posiłku.
- Jeśli nie masz czasu, ja mogę się tym zająć - zaoferowałem. - Sądzę, że jest to coś, z czym sobie poradzę.
Szukanie informacji w księgach nie stanowiło dla mnie najmniejszego problemu. Uwielbiałem książki. Praca z nimi to czysta przyjemność. Hyo przystał na moją propozycję i zaprowadził mnie do przestronnej biblioteki. Tam mnie pozostawił, samemu udając się, aby załatwić jakieś niecierpiące zwłoki sprawy. Nie dopytywałem.
Pochłonąłem całą swoją uwagę w książkach. Na początku podzieliłem je na przydatne i te mniej ważne. Zajęło mi to dłuższą chwilę. Przepatrzenie wszystkich tomisk w celu klasyfikacji to żmudna praca. Kiedy w końcu je oddzieliłem, mogłem zacząć poszukiwania. Wyjrzałem za okno. Robiło się ciemno. Kolejny dzień uciekł mi niezwykle szybko.
Bez większego pośpiechu, strona po stronie przeglądałem księgi. Nie chciałem niczego przegapić. Czytałem linijki, nie pomijając nawet najdrobniejszego druczku. Dokładność zdecydowanie była moim atutem.
Pracę przerwał mi powrót Hyo.
- Jak ci idzie? - zapytał, dosiadając się obok mnie. Spojrzałem na księgę. To była połowa pierwszego tomu.
- Efektownie? - Mój głos zabrzmiał niepewnie. Hyo zauważył mój marny postęp i zaśmiał się. - Niedługo skończę - zapewniłem, posyłając mu łagodny uśmiech.
Hyo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz