Siedziałem na zimne ziemi, nie wiedziałem co się ze mną dzieje. Chwyciłem za obrożę, którą miałem na swojej szyi i pociągnąłem. Przez moje ręce przeszedł jakiś prąd, patrzyłem na nie. Nagle usłyszałem, że ktoś wchodzi, był to Hyo z jedzeniem. Wszedł do środka i postawił mi talerz z jedzeniem.
- Hyo.. wypuść mnie - odparłem
- Nie mogę, aż nie wyzdrowiejesz nie wyjdziesz - odparł
- Jestem zdrowy do cholery - walnąłem ręką w ziemie
Kucnął przede mną i spojrzał mi w oczy, były one normalne. Zastanawiał się przez chwile i wyszedł nie mówiąc słowa. Ja ze złości kopnąłem talerz z jedzeniem. Jakim prawem śmie mnie przetrzymywać w tym paskudnym miejscu. Wstałem i próbowałem nadal zdjąć obrożę, mimo bólu, który mi zadawał prądem nie przestawałem. Z jakiegoś powodu nagle rozpadłą się w drobny mak. Wyleciała z niej dusza, złapałem ją.
- Pomóż mi się wydostać - odparłem
Dusza kiwnęła na zgodę i przeniosła mnie poza cele. W mgnieniu oka usłyszałem jakieś straszliwe głosy, były to jakieś stwory. Spojrzałem przez małe okienko, co się dzieje na zewnątrz. Hyo i jego matka walczyli z jakimiś bestiami, ale czemu one tu sie znajdowały? Spojrzałem na duszę.
- Jeszcze musisz mi w jednym pomoc, przejść niezauwarzenie - odparłem.
Dusza wleciała we mnie i podpowiadała mi, gdzie iść. Szedłem jakimiś starymi tunelami. Gdy nareszcie z nich wyszedłem byłem w lesie. Podziękowałem duszy i puściłem ją wolno. Znajdowałem się poza miastem, w lesie, lecz nie wiedziałem, gdzie dokładnie. Znalazłem kamień i usiadłem a nim, próbowałem wszystko sobie poukładać w głowie i oszacować czy coś mi jest. W końcu sam Hyo nie miał pewności, że nic mi nie jest. Nagle usłyszałem trzask gałęzi, wstałem, a moja dłoń podpaliła się czarnym ogniem. Nie ukrywałem zdziwienia, że mój ogień jest czarny. Przede mną wyłoniła się postać, był to o kilka centymetrów niższy ode mnie Elf.
- Hyo.. wypuść mnie - odparłem
- Nie mogę, aż nie wyzdrowiejesz nie wyjdziesz - odparł
- Jestem zdrowy do cholery - walnąłem ręką w ziemie
Kucnął przede mną i spojrzał mi w oczy, były one normalne. Zastanawiał się przez chwile i wyszedł nie mówiąc słowa. Ja ze złości kopnąłem talerz z jedzeniem. Jakim prawem śmie mnie przetrzymywać w tym paskudnym miejscu. Wstałem i próbowałem nadal zdjąć obrożę, mimo bólu, który mi zadawał prądem nie przestawałem. Z jakiegoś powodu nagle rozpadłą się w drobny mak. Wyleciała z niej dusza, złapałem ją.
- Pomóż mi się wydostać - odparłem
Dusza kiwnęła na zgodę i przeniosła mnie poza cele. W mgnieniu oka usłyszałem jakieś straszliwe głosy, były to jakieś stwory. Spojrzałem przez małe okienko, co się dzieje na zewnątrz. Hyo i jego matka walczyli z jakimiś bestiami, ale czemu one tu sie znajdowały? Spojrzałem na duszę.
- Jeszcze musisz mi w jednym pomoc, przejść niezauwarzenie - odparłem.
Dusza wleciała we mnie i podpowiadała mi, gdzie iść. Szedłem jakimiś starymi tunelami. Gdy nareszcie z nich wyszedłem byłem w lesie. Podziękowałem duszy i puściłem ją wolno. Znajdowałem się poza miastem, w lesie, lecz nie wiedziałem, gdzie dokładnie. Znalazłem kamień i usiadłem a nim, próbowałem wszystko sobie poukładać w głowie i oszacować czy coś mi jest. W końcu sam Hyo nie miał pewności, że nic mi nie jest. Nagle usłyszałem trzask gałęzi, wstałem, a moja dłoń podpaliła się czarnym ogniem. Nie ukrywałem zdziwienia, że mój ogień jest czarny. Przede mną wyłoniła się postać, był to o kilka centymetrów niższy ode mnie Elf.
- Stój albo Cię usmażę - warkłem i wyciągnąłem płonąca rękę w jego strone
Facet podniósł ręce do góry. Spokojnym głosem odparł.
- Spokojnie nie jestem twoim wrogiem, zwe sie Omu - odparł - Wiem co ci się stało - dodał po chwili
Ja już sam nie wiedziałem, czy mam mu wierzyć.
- Twoje oczy robią się czarno czerwone, gdy przestajesz nad sobą panować i później nic nie pamiętasz co robiłeś prawda ?- zapytał
Miał racje tak się działo. Lecz to nie powód by mu ufać. Mimo tego miał coś w sobie co, zawsze mnei brzydziło. Dobroć... Moja dłoń zgasła.
- Dobra co to jest - odparłem
- Nie możemy tu rozmawiać, chodźmy do mojego domku.
Wskazał mi ręką drogę.
- Tędy - uśmeichnął się
Ja lekko uniosłem swoje kąciki ust i ruszyłem w tamtym kierunku, chłopak poklepał mnie po plecach.
- Spokojnie wyluzuj się będzie dobrze - odparł i ruszył przedemnie by prowadzić.
Nie wiedziałem jeszcze wtedy, że naznaczył mnie by nas nikt nie wytropił, ani zapachu, śladów czy innym sposobem.
Hyo ? xD
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz