Starałem się być "przyzwoity", ale szczerze nudziła już mnie ta dziwna jednostronna rozmowa. Do tego doszli jeszcze jacyś "nauczyciele", tak można ich nazwać. Gdyż podzielenie na grupy było zwyczajne, jakbyśmy mieli zajęcia w klasie. Nawet niedawno mieliśmy zajęcia w grupach, co za głupota.
***
Moja grupa składała się z samych dziewczyn, no oczywiście jeszcze Taridan jeden z niższych elfów. Przysłuchiwałem się i przyglądałem się dziewczynom po kolei. Najpierw Lyanna. Zaklinaczka. Dwa demony. Jeden elektryczności. Drugi wodny. Została liderka. Jej odpowiedzi były takie, jakby się tym chwaliła, że została liderką. "Świetnie skoro już nią byłam, jestem najodpowiedniejsza do tej roli" ~takie słowa można było od niej usłyszeć. Wywróciłem jedynie oczami i spojrzałem na drugą osobę, w kolejności.
Sarli. Najwyraźniej nie miała ochoty nic więcej o sobie mówić. Jednakże elfik chciał wiedzieć więcej. Nacisnął i wydusiła z siebie coś, przez co zamilkł. Krwawa wiedźma, coś o niej opowiadano. Ciekawa jak dla mnie osoba. Ciekawy byłem czy rzeczywiście to, co o nich mówią, jest prawdą.
- Hyo. Wampir czysto-krwisty wyższy. - powiedziałem zwięźle i na temat. Najwyraźniej elf nic więcej nie powiedział. Wzruszyłem ramionami i zrobiłem kilka kroków, by stanąć obok niego. Skoro i tak jest naszym przewodnikiem po tych też stajenko zwierzęcych bojach, to przecież czym prędzej zacznie się coś ciekawego dziać. Tym lepiej.
- To Taridanie, co dalej nam pokażesz? - zapytałem. Nie cackałem się z żadnym "Per Pan" czy innego tego typu, gdyż to bez sensu. Tak i też skoro mamy za sobą uprzejmości to możemy zacząć ciekawszą część, jeśli ogóle tak może być.
Colette?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz