Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 30 maja 2021

od Nikolai cd. Shain'a

Po wielu dniach chodzenia i nauki byłem szczęśliwy, że to było to już dzisiaj. Przynajmniej na razie miałem nadzieję, że nauczyciele nie będą musieli mnie ponownie zmuszać. I przestałbym też stresować mojego nowego przyjaciela, jako był a ten dzień bardzo zdenerwowany, nawet bardziej się tym wszystkim przejmował niż ja. Na początku debatowałem, ilekroć chciałem się pojawić, ale nie chciałem mieć większych kłopotów, a Shain prawdopodobnie byłby ze mnie niezadowolony, gdyby się dowiedział.
Siedziałem przy jednej z tylnych ławek w klasie, czekając, aż profesor pozwoli nam zacząć. Kołysałem się do przodu i do tyłu na plastikowym krześle, mój wzrok błądził po klasie. Kiedy moje oczy przemknęły do małego okienka prowadzącego na zewnątrz, odeszły równie szybko. Jak trudno było siedzenie w jednym miejscu? To nie miało sensu. Było biurko, papier, ołówek. Ale nie miałem czasu na zastanowienie się nad tym pytaniem, ponieważ w końcu zaczęliśmy.
Kiedy nas odprawili, odwróciłem się prosto w stronę drzwi. Chciałem znaleźć swojego puchatego towarzysza, żeby upewnić go, że zjawiłem się i jak to wszystko poszło. Nie poszło wspaniałe tak jak przeiwdywałem, ale byłem pełen pozytywu, że przynajmniej skończy się na zdaniu oceny. Otwierając drzwi na zewnątrz, zacząłem się rozglądać. Robiąc kilka kroków dookoła, zauważyłem puszysty ogon za jednym z drzew. Natychmiast podskakiwałem w jego kierunku. Kiedy zbliżyłem się do niego, na tyle aby móc zobaczyć jego twarz zauważyłem, jak był oparty z zamkniętymi oczami, wyglądając, jakby zasnął. Uklęknąłem obok niego, chcąc go szturchnąć po bokach, żeby go obudzić. Ale zanim to zrobiłem, od razu przyszedł mi do głowy inny pomysł.
Moje usta ułożyły się w psotny uśmiech, a moja ręka sięgnęła do tylnej kieszeni, gdzie miałem długopis i kilka markerów, których używałem podczas egzaminu. Wyciągnąłem niebieski marker, otworzyłem go i zabrałem się do pracy. Pochylając się nad wciąż nieprzytomnym chłopakiem, przesunąłem marker do jego twarzy i zacząłem rysować. Starając się uważać, żeby go nie obudzić, zdołałem dokończyć uśmiechniętą buźkę na jego policzku, zanim zaczął się ruszać. Wyglądało na to, że nacisk markera wystarczył, by go obudzić. Szybko cofając się na tyle, by nie wyglądać podejrzanie, zamknąłem i schowałem narzędzie zbrodni z powrotem do kieszeni. Nieco rozczarowany, że nie mogłem zrobić coś więcej, ale przynajmniej miałem wystarczająco dużo czasu, aby mieć szansę na cokolwiek.  
Otworzył oczy i mrugał przez kilka sekund, wciąż na wpół zamglony od snu. Potem zauważył mnie, wciąż się uśmiechającego się i patrzącego na niego. Zastanawiałem się, czy powinienem mu powiedzieć, czy poczekać, aż to zauważy.
- Dzień doberek, puchaczu. Jak była twoja drzemka, śpiąca królewno? - wyciągnąłem do niego język, przechylając nieco głowę w prawo. Zmarszczył trochę brew na ten komentarz.
- Czekałem na ciebie. Jak poszło? - jego uwaga była wyraźnie bardziej skupiona na teście. Więc na razie była pora porozmawiać o tym, zostawiając moje dzieło na później. Tym razem zrobiłem triumfalną minę, zmieniając pozycję siedzącą na wygodniejszą.
- Nie będę kłamać, to było trudne, ale wierzę, że zdam. - słysząc to, wyglądał na bardziej uspokojonego, z napięciem opuszczającym jego postawę - dowiemy się, kiedy nadejdą wyniki. -
skinął głową ze świadomością.
- Tak, do tego czasu miejmy nadzieję. - wstał z pozycji siedzącej, prostując kończyny. Podążyłem za wstawaniem, robiąc to samo. Zaczęliśmy kierować się z powrotem do budynku, a ja w tym czasie cały czas wpatrywałem się w jego policzek. Nie mogłem dłużej się powstrzymać, bo w końcu chciałem zobaczyć jego reakcję i nie czkeać aż zauważyłby to dopiero swoim pokoju.
- Hej Shain. - spojrzał na mnie czekając, aż będę kontynuował - zrób tak- powiedziałem, zaczynając pocierać palcem policzek. Spojrzał na mnie z powątpiewaniem, ale mimo wszystko to zrobił. Atrament poplamił jego palec.  
Widząc to i zdając sobie sprawę, co zrobiłem, nadął policzki zirytowany. Powietrze opuściło moje ciało niczym balon, tworząc świszczący śmiech.
- Nie mogłem się powstrzymać. - powiedziałem, moje słowa rozchodziły się między śmiechem.

 

Shain?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow