Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 14 czerwca 2020

Od Aniena cd. Rowana [18+]


Dopiero po dobrej chwili, kiedy już uspokoiłem oddech, zacząłem zastanawiać się, czy przypadkiem nie jesteśmy za głośno. Jednak szybko odrzuciłem tę myśl, nie chcąc jak zwykle zepsuć sytuacji. Dziwiłem się sam sobie, ale byłem pewien moich czynów. Chciałem tego, chciałem Rowana, bez względu na wszystko. Zeskanowałem go wzrokiem, po czym podniosłem się lekko i zsunąłem jego bieliznę. Zastanawiałem się, jak mu powiedzieć, że po prostu chcę, żeby mnie przeleciał a potem przytulił i nie puścił, ale na szczęście sam domyślił się, co chodzi mi po głowie. Oparł się na rękach i spojrzał mi w oczy z zawahaniem. Zanim zdążył coś powiedzieć, pokiwałem głową, na znak, że napewno chcę, napewno nie wrobię go potem w gwałt czy inne świństwo. Chociaż w głębi duszy nie byłem pewien decyzji, ze względu na to, że był to ten cholerny pierwszy raz i bałem się, że coś schrzanię, albo zareaguję w dziwny sposób i to zniszczy atmosferę. Zielonooki wyraźnie wyczuł moją niepewność.
- Nie musimy tego robić, jeśli nie chcesz, wiesz o tym? - spytał, cały czas patrząc mi w oczy.
- Ale ja chcę. - powiedziałem po chwili. Chłopak jeszcze chwilę wpatrywał mi się w oczy, jednak po chwili ponownie wpił się w moje usta. Oddałem się tej chwili, ciesząc się, że w ogóle do niej doszło. W końcu poczułem w sobie jego członka, przez co głośno jeknąłem mu do ust, ponownie zaciskając dłonie na pościeli. Zaczął się we mnie poruszać, co za każdym razem wywoływało u mnie ból. Mimo wszystko był to przyjemny ból i dosyć szybko się do niego przyzwyczaiłem. Z każdym - jak zauważyłem, ostrożnym - pchnięciem, zarówno ze mnie jak i z Rowana wydobywały się coraz głośniejsze jęki. W końcu blondyn doszedł we mnie, nie dając mi tej możliwości. Potrafi być wredny.

~*~
Podniosłem się z łóżka i założyłem swoje ubrania, przez chwilę zastanawiając, co powinienem zrobić. Rowan uczynił to samo, jednak szybko powrócił do swojego łóżka. Wyjrzałem za okno. Było już ciemno.
- M-mogę u Ciebie z-z-zostać? Trochę się b-boje iść sam. - skłamałem. Nie bałem się ani trochę, po prostu czułem wewnętrzną potrzebę przytulenia się do jego torsu i uśnięcia. Tak po prostu.
- Pewnie. - odrzekł, udając obojętnego, jednak dało się dostrzec, że w głębi duszy ucieszyło go moje pytanie. Uśmiechnąłem się i bez większego zastanowienia wpakowałem obok niego pod kołdrę. Szybko przemieściłem się z jednego końca łóżka na drugi, klejąc do ciepłego ciała mojego...ukochanego? Chyba mogłem go już tak nazwać. Przez chwilę leżał sztywno, jednak po kilku minutach zaczął głaskać mnie po głowie, co jakiś czas delikatnie roztrzepując włosy. Zacząłem mruczeć pod nosem i przymknąłem oczy, a szybko po tym usnąłem.

~*~
Do moich oczu zaczęły docierać jasne promienie słoneczne, co o dziwo przestało mi się podobać. Spróbowałem nakryć się kołdrą, jednak kiedy i to nic nie dało, chciałem schować się w ramionach chłopaka. Oczywiście moje roztargnienie rano mi to uniemożliwiło i sturlałem się z łóżka, z hukiem upadając na podłogę. Zacząłem się śmiać sam z siebie pod nosem, kiedy obok mnie znikąd pojawił się zmartwiony Rowan.
- Nic Ci nie jest? - kucnął przy mnie, gorączkowo oglądając tył mojej głowy.
- Nie, wszystko w porządku. - zaśmiałem się i spojrzałem mu w oczy. Chwilę nie wiedziałem, co zrobić z niezręczną ciszą pomiędzy nami, więc podniosłem się praktycznie do siadu i delikatnie pocałowałem zielonookiego. Po kilku sekundach oderwałem się od niego i odchrząknąłem, wstając z ziemi. Usiadłem na łóżku, idąc wzrokiem za chłopakiem po wodę. Zacząłem machać nogami, patrząc w podłogę. Zaczęło nurtować mnie jedno, istotne pytanie. Jeszcze znaim je wypowiedziałem, zdążyłem się zarumienić. Schowałem dłonie w rękawach bluzy i zrzuciłem sobie włosy na twarz, aby jak najmniej było widać moje rumieńce.
- Rowan, wiem, że to brzmi dosyć dziwnie, ale...c-czy my jesteśmy r-r-r-razem?


Rowan? Jesteśmy?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow