Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

wtorek, 16 czerwca 2020

Od Beverly do Castora - Bal

Szłam korytarzem obserwując rozbieganych uczniów przygotowujących się do balu. To już dzisiaj. Ta informacja do mnie nie docierała. Szczególnie, bałam się, że będę musiała się nacieszyć swoim samotnym towarzystwem podczas tego wydarzenia. Szybszym krokiem znalazłam się przed drzwiami mojego pokoju. Pukałam kilkakrotnie czekając na reakcję współlokatora. Po chwilowym czekaniu, otworzył mi, najprawdopodobniej przerwał swoje szykowanie. 

- Nie przeszkadzam? - zapytałam stojąc w drzwiach, obserwując pomieszczenie. 
- Skądże, wchodź. - powiedział elf, raz po raz patrząc na swoje miejsce w pokoju.  
- Z kim idziesz? - nurtowało mnie ów pytanie, więc pospiesznie je zadałam.
- Właściwie to... Beverly, chciałabyś wybrać się ze mną na bal? - oznajmił uśmiechnięty współlokator, a ja sama nie wiedziałam na początku co o tym myśleć. Szczerze wątpiłam, że chciałby spędzić ten wieczór z kimś takim jak ja. Jestem mało obeznana w temacie bali. Dodatkowo, mój charakter również z tym nie współpracuje. Nie ukrywam jednak, że te słowa z jego ust mocno mnie ucieszyły. 
Nie chcąc pokazać tego po sobie, odparłam po chwilowej ciszy:
- Pewnie. 


Wymieniliśmy się kontaktem wzrokowym, po czym zajęliśmy się każdy swoim wyglądem. Chciałam wyjść dość ładnie i dostojnie, jako iż wybieram się na bal. Nie bardzo wyróżniająco, ale wystarczająco dobrze. Prześledziłam wzrokiem moją szafę, zastanawiając się nad najlepszym wyborem. Spędziłam sporo czasu, przyglądając się każdej sukni, aż wybrałam jedną, długą niebieską. Doszłam do wniosku, że to jest to najlepsza opcja ze wszystkich. Rzuciłam ją sobie na ramie, nawet nie zastanawiając się co robi Castor i weszłam do łazienki. Odświeżyłam się, wykonałam typową pielęgnację, rozczesałam włosy odgarniając pojedyncze kosmyki oraz założyłam biżuterie, po czym doszłam do wniosku, że jestem praktycznie gotowa. Wystarczyło przebrać się z mundurka na długą suknię.

Skierowałam się do łóżka, koło którego znajdowały się granatowe buty na płaskiej podeszwie. Dopełniały resztę odzieży, a co najważniejsze były wygodne. Odetchnęłam i spojrzałam na Castora. Chłopak wydawał się wykańczać swój zaskakujący strój. 

Ja poprawiłam całość, pokazując tym samym, że jestem gotowa. Elf poprawiał na swojej twarzy charakterystyczne gwiazdy, w między czasie dobierając biżuterię. Usiadłam przy biurku, wpatrując się na książki. Zaległości też będzie trzeba nadrobić. Chciałam się nawet z początku za coś wziąć, ale szybko to odrzuciłam. Pod wpływem emocji, nie mogłam się wystarczająco skupić, przez co nauka nie byłaby efektowna. 


W końcu oboje mogliśmy skierować się przed Corvine. Pospiesznie zamknęliśmy pokój. 
W oka mgnieniu zeszliśmy, tym samym znajdując się przed naszą akademią. Obserwowałam bacznie inne piękne pary. Zapowiada się ciekawie. Czekaliśmy na naszą kolej w wejściu do dorożki razem z innymi uczniami. Każdy wyglądał zaskakująco na swój sposób. 


- Wyglądasz... ciekawie Castor. - zaśmiałam się, gdy znaleźliśmy się w środku.  
- Twój strój również niczego sobie. - odparł, po czym również się uśmiechnął. 

W czasie drogi nadal spoglądaliśmy na otoczenie, co jakiś czas wymieniając się zdaniami. Droga dla mnie, dłużyła się niesamowicie. Może dlatego, że już chciałam się znaleźć na Zamku Królewskim. Mijałam wzrokiem każde drzewo. Pojazd zaczął się zatrzymywać. Oznaczało to tylko jedno - jesteśmy na miejscu. Podekscytowana wyszłam z dorożki, poprawiając suknię oraz włosy. Zaraz po mnie mój towarzysz na balu. 
Rozglądaliśmy się na otaczającą nas naturę. Zastanawiałam się, co ciekawego się wydarzy, żeby móc upamiętnić cały bal. Fakt, iż tu jestem, nawet nie sama już powodował we mnie radość, ale również zdziwienie. 


Po chwilowym wpatrywaniu się na najbliższy teren, skierowaliśmy się z Castorem w stronę wejścia. Miałam nadzieję, że czegoś na siebie - a tym bardziej na kogoś nie rozleję, nie potknę się czy cokolwiek innego. Byłoby zabawnie, ale wolę tego uniknąć. Nie zapominajmy, że jestem dość wstydliwa i nieśmiała, nie chciałam się aż tak pokazywać w tłumie. 

Gdy przekroczyliśmy wspólnie próg drzwi wejściowych, rozległ się głośny dźwięk.

- Beverly Alvares z Dworu Zimy oraz Castor aén Fidháil z Dworu Świtu, bawcie się dobrze!


Rozejrzałam się po sali, co rusz patrząc na chłopaka, nie wiedząc co ze sobą teraz zrobić. 



Castor?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow