Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

wtorek, 16 czerwca 2020

Od Luciena - cd. Darumy - Bal

Nie miałem żadnych oporów by zaprosić Darumę na bal, musiałem przyznać, że była to jedyna osoba w całej szkole, z którą rozmawiałem i cokolwiek o niej wiedziałem. Lecz widziałem, że mój pomysł nie przypadł mu zbyt do gusty, zawahanie w jego głosie, podczas gdy się zgadzał, utwierdziło mnie w tym przekonaniu. 
Lecz skoro na to przystał, musiało istnieć coś jeszcze czego nie mogłem zrozumieć. Może dowiem się tego później? Miałem przynajmniej taką nadzieję, gdy zakładałem ubranie uszyte na Dworze Nocy. Wtuliłem twarz w delikatny materiał, dopiero wtedy zdając sobie sprawę jak tęskniłem za domem - za naczekaniem Amreny na nasze zachowanie, doczepkami Kasjana, który zawsze próbował mnie zdenerwować, w czym pomagała mu Mor, czy też za Rhysem, który swoim spokojem zawsze pomagał mi to wytrzymywać, choć czasem jego zachowanie nie było wcale lepsze. Wygładziłem materiał, który idealnie na mnie leżał, był całkowicie od skórzni, które nosiłem na co dzień, lecz wcale nie przeszkadzało mi - piękny szew wyglądał tak pięknie, że nie mogłem oderwać od niego wzroku, widząc pewnie, że książę zamówił mi go specjalnie na tą okazję. Uśmiechnąłem się na samą myśl - Kasjan pewnie wręcz pękną ze śmiechu, gdy dowiedział się, że j a będę musiał założyć eleganckie ubranie, gdy nigdy tego nie zrobiłem.
Zaczesałem powoli włosy, próbują jakkolwiek je ułożyć, nie wypadało wyglądać jak bezdomny. Niewiele zdziałałem, ale zawsze lepsze to niż nic. Próbowałem się śpieszyć wiedząc, że jeśli tak dalej pójdzie, spóźnię się na spotkanie z Darumą, czego bardzo bym nie chciał. Miałem nadzieję, że sprawię, że tego wieczora będzie szczęśliwy, nie rozumiałem dlaczego aż tak bardzo tego pragnę, ale czego się nie robi dla dobra innych?

~*~

Samo wejście na salę było dość stresujące. Kamerdyner wykrzyknął nasze imiona na tyle głośno, jakbyśmy byli co najmniej książętami jakiejś nowo poznanej krainy. Wzdrygnąłem się delikatnie na jego głos, lecz gdy Daruma potknął się, w sekundę znalazłem się obok niego, by go podtrzymać. Nie zwróciłem mu na to uwagi, zrzucając jego zachowanie na stres, który teraz najpewniej czuje, dlatego też szybko wtopiłem nas w tłum i przeszedłem na tyły sali, na których było dość luzu by spokojnie porozmawiać. Mój wzrok od razu padł na stół władców, którzy jak na razie w ciszy przyglądali się nadchodzącym gościom. Kasjan, stojący obok Rhysanda wyglądał na nieco spiętego, jakby spodziewał się jakiegoś ataku, co mnie nie dziwiło - rzadko zdarzało się by wszyscy książęta wraz z Celeaną siedzieli przy jednym stole i nawet te rzadkie spotkania nie rzadko kończyły się jakimś kwasem. 
Gdy tylko poczuł na mnie swój wzrok, posłałem między nami cień, który zwrócił jego uwagę. Ponad głowami kilku głów spojrzał na mnie, podnosząc brew na widok Darumy. Czyżby coś mi zarzucał? Jego dłoń dotknęła ramienia naszego władcy, który podążył za jego wzrokiem, wysyłając mi leniwy uśmieszek. Prychnąłem cicho, odwracając się do Darumy, w końcu dzisiejszy wieczór mam spędzić z nim a nie z nimi.
- Chciałbyś się czegoś napić? - zapytałem by przerwać ciszę między nami. Poruszył delikatnie głową, na znak zaprzeczenia. Kamerdynerzy zapowiadali kolejne to osoby, jednak lista szybko się skończyła, sala wcale nie było zapełniona jak mi się na początku wydawało. Mój cień rozlał się niepostrzeżenie po sali, chcąc wybadać znajdujących się tu gości, lecz po chwili poczułem drugi, zmuszający mnie do wycofania. Rhysand spojrzał na mnie z błyskiem w oku. Nie rób tego na razie, niech książęta się uspokoją. Wiedziałem, że gdybym był nie uważny, a oni poczuli cokolwiek z mojej strony, oskarżyli by nas o atak, dlatego też wypełniłem jego rozkaz. Wkrótce Celeana wstała od stołu i podeszła na podest tak by osoby znajdujące się na hali mogły ją widzieć. Nie słuchałem niestety co miała do powiedzenia, wiedziałem, że był to bal, który był podziękowaniem od książąt i od niej za pomoc w walce z wrogiem, tyle mi wystarczyło. Gdy jej przemowa dobiegła końca, do moich uszu doleciała melodia, która zapewne była zaproszeniem do tańca dla znajdujących się tu par. Jednak gdy zobaczyłem Rhysa przeciskającego się przez tłum razem z tym przerośniętym nietoperzem, szybko o niej zapomniałem. 
- Ale żeś się odstroił - Kasjan jak zwykle nawet nie umiał się grzecznie przywitać. Zmarszczyłem nos na jego słowa, wygładzając materiał na ramionach
- Przynajmniej ja i Rhys mamy jakiekolwiek pojęcie stylu - mruknąłem, ale musiałem przyznać, że on również nie wyglądał źle. Jego ubranie było zbliżonego do mojego, lecz pozbawione peleryny oraz zdobionych guzików, natomiast książę w swoim czarno-fioletowym kubraku wyglądał niczym bóg, co ja gadam, on zawsze tak wyglądał. 
Nagle przypominając sobie o moim towarzyszu, przywołałem go dłonią, nieco niepewnie do nas podszedł, na początku trzymając dystans od nieznajomych.
- To Daruma - powiedziałem, przedstawiając go - Mój...przyjaciel.
Rhysand uśmiechnął się i mrugnął do niego.
- My już się znamy.

Daruma?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow