Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

wtorek, 16 czerwca 2020

Od Darumy do Luciena - Bal

- Darumo, czy masz ochotę towarzyszyć mi na balu? 
Wstrzymałem oddech na dźwięk wypowiadanych przez Luciena słów. W pierwszej chwili odpowiedź była dla mnie oczywista - nie ma mowy. Widząc jednak wzrok stojącego przede mną młodzieńca, zwątpiłem. Nie widziałem żadnego powodu, przez który powinienem pojawić się na tym przyjęciu. Na samą myśl czuł nieprzyjemny skurcz w żołądku. On? Na balu? 
Moje nogi zaczęły delikatnie drżeć, odwróciłem nieznacznie głowę w bok, a policzki rozpalił gorący rumieniec. 
- Skoro chcesz - odparłem niby bez większego entuzjazmy. Tak naprawdę, trochę cieszyłem się z propozycji. 
***
Nastał dzień balu. Nie miałem pojęcia, dlaczego się zgodziłem. Za kilka godzin miałem spotkać się z Lucienem, z którym wspólnie mieliśmy udać się na przyjęcie. Kompletnie nie wiedziałem, jak mam się zachować. Ręce przez cały czas trzęsły mi się, przez co nie liczyłem, ile razy coś upadło mi na ziemię. Nawet Axel zauważył moje nietypowe zachowanie. Było to dosyć dziwne, bo mój stan nie obchodził go raczej nigdy. Porozmawialiśmy chwilę o nadchodzącym balu, kiedy postanowiłem przygotować się na to nieszczęsne przyjęcie. 
Odrobiłem zaległe lekcje. Wydarzenia z wojny między nami a orkami sprawiły, że sporo zajęć miałem do nadrobienia. Usiadłem nad książkami, aby uspokoić nerwy. Nie mogłem się jednak skupić na ciągłym tekście podręcznika. Stukałem palcami o pulpit, co chwilę delikatnie wzdychając. Nie potrafiłem odnaleźć dzisiaj spokoju, tak jak całą poprzednią noc nie mogłem zasnąć. 
Powoli zbliżała się godzina balu. Kręciłem się po pokoju. Co miałem założyć? Chociaż zostało mi tylko jedno poroże, dalej nie miałem możliwości założenia jakiegokolwiek ambitnego ubrania. Postawiłem ostatecznie zarzucić na pozostały róg i szyję kilka złotych łańcuszków. Przeczesałem włosy, poprawiłem założoną biżuterię i pożegnawszy się ze swoim współlokatorem, ruszyłem na bal. Czułem, jakby miał zaraz umrę na zawał. 
Pod wejściem do akademika czekał już na mnie Lucien. Wygądał wyjątkowo zjawiskowo. Założył ciemnoniebieski, zdobiony żakiet, z którego zwisała podłużna peleryna. Z górą kontrastowały białe, eleganckie spodnie. 
Chłopak uśmiechnął się na mój widok. Kąciki moich ust również uniosły się mimowolnie ku górze. Przywitaliśmy się i wspólnie skierowaliśmy się w umówionego miejsca balu. Przez całą drogę rozmawialiśmy, w międzyczasie mijając inne ładnie ubrane pary. Wszyscy wyglądali na niezwykle podekscytowanych balem. Miałem dziwne wrażenie, że wszyscy mnie obserwują. Wbiłem wzrok w ziemię, na chwilę milknąc. Nie czułem się dobrze, jednak chciałem umilić ten wieczór chociaż Lucienowi.
Stanęliśmy przed wejściem na salę. Wymieniłem z ciemnowłosym szybkie spojrzenie. Stojący w drzwiach elegancko ubrany żołnierz z delikatnym uśmiechem zapraszał wszystkich do wejścia. Z Lucienem u boku po chwili znaleźliśmy się na sali. Wtedy też rozbrzmiało głośne:
- Lucien Vanserra z Dworu Nocy oraz Daruma Vardbar z Dworu Światła. Witamy.
Poczułem nieprzyjemny dreszcz, kiedy wszyscy spojrzeli w naszym kierunku. Stawiając krok dalej, potknąłem się delikatnie. Na szczęście z pomocą mojego towarzysza szybko odzyskałem równowagę.
- Nie martw się - powiedział pokrzepiająco Lucien, uśmiechając się.
- Postaram się - westchnąłem, jednak odwzajemniłem gest. Rozejrzałem się po ostentacyjnie przybranej sali. Będzie dobrze, zrób to dla niego. Wiedziałem jednak, że to będzie długi wieczór. 

Lucien?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow