Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

czwartek, 27 maja 2021

Od Eny cd. Hyo

Gorąc ogarnął moje ciało. Osunąłem się na ziemię, uwalniając się z uścisku Hyo. W mgnieniu oka okryłem się teraz już pomiętą szatą. Nie miałem pojęcia, co zrobić. Pierwszy raz w życiu coś takiego mi się przydarzyło. Wstrzymywałem oddech na tyle długo, że wdech wziąłem prawie w momencie utraty przytomności. Tego było za wiele nawet jak dla mnie! 
Z twarzy Hyo nie znikał uśmiech, kiedy ocierał dłonią kąciki ust. Patrząc na niego czułem się zapędzony w kozi róg. Chłopak zdecydowanie nie chciał zrobić mi krzywdy, urazić mnie czy przestraszyć. Jednak nie potrafiłem odebrać tego gestu w pozytywny sposób. W myślach przeklinałem to, że akurat dzisiaj przyszedłem do biblioteki. Gdybyśmy tutaj nie utknęli, do niczego by nie doszło. Muszę się stąd wydostać i to jak najszybciej. 
Hyo wykorzystał moje rozproszenie i nachylił się nade mną, przyklękając na podłodze. Złączył nasze usta w pocałunku, nim w ogóle zdążyłam zareagować. W pełnym szoku odsunąłem się, kolejny raz z trudem łapiąc oddech. Za dużo, za dużo. 
- Nie rób tak nigdy więcej... - powiedziałem cicho, odwracając wzrok. Nie potrafiłem spojrzeć Hyo w oczy.
W odpowiedzi usłyszałem delikatny śmiech.
- W porządku, w porządku. Następnym razem poczekam aż poprosisz.
Zachłysnąłem się powietrzem. Następnie odkaszlnąłem głośno. "Następnym razem"! Wydany odgłos chyba był zbyt nagły. W głównej sali zapanował mały ruch. Musiałem przypadkiem zdradzić naszą pozycję. Hyo od razu przybliżył się, od razu zatykając mi usta dłonią, zmuszając do zachowania ciszy. Doskonale wiedziałem, jak mam się zachować! Nie musiał mi o tym przypominać. Ściągnąłem z twarzy natrętną dłoń. Wstałem też z miejsca, poprawiając zmierzwioną szatę. Zająłem miejsce przy drzwiach, jakby oczekując ataku. Nic jednak nas nie zaskoczyło. Dźwięki ucichły, a ja dalej byłem uwięziony w składziku wraz z Hyo. W aktualnych okolicznościach wolałem chyba wydostać się na zewnątrz, nawet jeśli oznaczałoby to walkę. 
Szybko podjąłem decyzję. Nie wiedziałem, jak daleko mógłby posunąć się Hyo. Aktualnie stykaliśmy się ciałami, wypełniając całą pozostałą nam przestrzeń. Tutaj zdecydowanie było za mało miejsca. Odwróciłem się twarzą do chłopaka, podnosząc spojrzenie.
- Musimy się stąd wydostać. Teraz - zdecydowałem. Pośpiesznie zacisnąłem dłoń na rękojeści. Skoro nie mogę opuścić tego miejsca pokojowo, wywalczę sobie drogę. 
- To może być niebezpieczne - przypomniał Hyo. - Zostańmy i poczekajmy na rozwój wydarzeń. 
Chociaż nie było to do mnie podobne, wyjątkowo nie chciałem go słuchać. Sam nie wiedziałem, co się ze mną dzieje. Ogarniała mnie dziwna niepewność na samą myśl spędzenia tutaj choćby minuty dłużej.
- Nie bój się - zapewniłem, zmuszając się do lekkiego uśmiechu. - W razie cię ochronię. 
Nie mówiąc nic więcej cicho opuściłem składzik. Obejrzałem się, że Hyo za mną podążą. Na szczęście tak było.
Wyciągnąłem ostrze, będąc już gotowym do możliwego ataku. Zmysły miałem wyczulone. Nic nie mogło mnie zaskoczyć. Z tego też powodu chwilę po tym, jak usłyszałem cichy dźwięk od razu stanąłem do walki. Ku mojemu zaskoczeniu nie natknęliśmy się na żadne zjawy, duchy czy inne potwory. 
Spotkaliśmy kilku uczniów Corvine, którzy nie mogli pohamować swojej radości na widok Hyo. Jakimś cudem udało nam się wydostać z biblioteki. Miałem wrażenie, że wszelkich chętnych oponentów w jednej chwili odgoniła moja wroga wszystkiemu aura. W tym momencie już nawet jej nie kontrolowałem. Demoniczna strona wzięła nade mną górę. Stoicki, typowy dla mnie spokój zniknął bez śladu. A z równowagi wyprowadził mnie właśnie Hyo. Dalej nie wiedziałem, jak miałem interpretować wcześniejsze wydarzenie. W mojej głowie panował chaos. 
Zimne nocne powietrze ogarnęło mnie, lekko uspokajając. Zamknąłem oczy, biorąc głęboki wdech. Pozwoliło mi to choć na chwilę uporządkować myśli. Muszę to wszystko wyjaśnić z Hyo. Czy to właśnie o to mu chodziło mówiąc, że jesteśmy sobie przeznaczeni? 
Nie miałem ochoty się z nim nawet żegnać. Wiedziałem, że to niezwykle niekulturalne, ale nie miałem na to siły. Chciałem się jedynie znaleźć w moim pokoju. Pragnąłem odpoczynku. 
***
Gorąca kąpiel stanowiła spełnienie moich marzeń. Wśród gorącej wody poczułem się naprawdę dobrze. do tej pory miałem wrażenie bycia brudnym. Nie wiem, ile czasu ta czynność mi zajęła. Nie chciałem szybko przerywać kąpieli. Siedziałem w wodzie dopóki ta całkowicie nie wystygła.
Założyłem zwiewne szaty do snu. Kątem oka dostrzegłem leżącą na stole kartkę papieru. No tak. Wyjazd do rodziny. Na samą myśl o zobaczeniu bliskich poczułem się lepiej. Już nie mogłem doczekać się spotkania z braćmi. Bardzo za nimi tęskniłem. 
Wtedy też przypomniałem sobie, że zaprosiłem Hyo. Zastanawiałem się, czy po tym wszystkim chłopak będzie chciał mi towarzyszyć. To nie tak, że nie chciałem go widzieć. Wręcz przeciwnie. Na ostatnim spotkaniu źle go potraktowałem. Nawet nie pokwapiłem się, aby się pożegnać. Czułem się okropnie z tego powodu. Chciałem go znowu zobaczyć. 
***
Dnia wyjazdu piękna kareta podjechała pod szkołę. Doskonale rozpoznałem woźnicę i pojazd. Rodzina jak zwykle chciała zabłysnąć i się popisać. Westchnąłem cicho, widząc ten ekstrawagancki popis. 
- Witaj, paniczu - przywitał się woźnica. - Jesteś już gotowy? 
Odpowiedziałem krótko na przywitanie eleganckim kiwnięciem głową. 
- Muszę jeszcze na kogoś poczekać - odparłem. - To nie problem, prawda? 
Mężczyzna uśmiechnął się. Zaczęliśmy spokojną rozmowę do czasu pojawienia się Hyo. Jednak przyszedł! Przyznam się, że nawet ucieszyłem się na jego widok. Nie mogłem się doczekać, aż pokażę mu mój dom.
Po dłużącej się drodze dotarliśmy do niewielkiego, nadmorskiego miasteczka. Na jego obrzeżach leżał nasz dworek. Już z daleka przywitała mnie znajoma okolica. Nie potrafiłem oderwać wzroku od przyjemnych widoków. Co chwila zerkałem na Hyo, ale on nie wydawał się być równie zachwycony tutejszą florą.
Na tle zieleni i kolorowych kwiatów malował się pokaźnej wielkości biały dworek. Zatrzymaliśmy się właśnie pod nim, na brukowanym podjeździe. Tam wysiedliśmy z pojazdu. Wyskoczyłem z karety i od razu skierowałem swoje kroki w stronę domu. Wtedy na ganku pojawili się moi bracia, którzy najpewniej usłyszeli, że dotarliśmy do celu.
Po wesołym przywitaniu i przedstawieniu Hyo udaliśmy się do środka. Tam zastaliśmy resztę rodziny. Wspólnie spożyliśmy kolację, po której zaprowadziłem wampira do przeznaczonej dla niego sypialni.
- Odpocznij, spotkamy się później - pożegnałem się. 
Pokój gościny znajdował się na tym samym piętrze, co moja sypialnia. Ucieszyłem się na widok znajomego pomieszczenia. Przywitały mnie jasne ściany i meble. W środku pokoju znajdowało się duże białe łóżko z baldachimem. Niemal od razu się na nim położyłem, korzystając z wygody. Naprawdę miło było wrócić na te trzy dni do domu. Mam nadzieję, że Hyo się tutaj spodoba.

Hyo?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow