Wyjaśnienia Hyo sprawiły, że wiedziałem mniej, niż wcześniej. Leżałem bez ruchu na łóżku, próbując wszystko powoli sobie poukładać w głowie. Dowiedziałem, że wampir napotkał pewien problem związany z buntem. Właściwie nie było to coś, co w jakikolwiek sposób tyczyło się mnie. Oczywiście mogłem pozostać niewmieszany w tę sprawę do momentu, w którym zostałem Hyo nie poprosił mnie o odgrywanie roli swojego partnera. Modliłem się do wszystkich znanych mi bóstw czy innych wierzeń, aby moja rodzina się o tym nie dowiedziała. Spędziłem w Ardem naprawdę niewiele czasu, a zdołałem się już wplątać w niezliczoną ilość kłopotów. Czy pobyt moich braci w akademii wyglądał podobnie? Zmarszczyłem brwi. Nie, zdecydowanie tak nie było. Westchnąłem zmarnowany. Zdobyłem chociaż doświadczenie i historie, którymi w przyszłości będę mógł się podzielić z potomkami. Oczywiście jeśli nie spróbuję o tym zapomnieć z zażenowania, co jest bardzo prawdopodobne.
Ciągle nie potrafiłem wyrzucić z myśli podejrzanego rytuału, do którego udziału zostałem przekonany. Nieprzyjemny posmak krwi pozostawał mi na języku. Wprawdzie, nie był to pierwszy raz, kiedy ją piłem. Zwykle jednak tego unikałem. Uznawałem, że coś takiego w pewien sposób uwłacza mojej osobie i psuje łagodny wizerunek.
Z jakiegoś powodu nie chciałem wyrywać się z uścisku Hyo. Chłopak wydawał się być zdenerwowany obecną sytuacją. Uznałem więc, że może potrzebować czyjejś bliskości. Jeśli to ma go uspokoić, zniosę przyjazny uścisk. Nie potrafiłem jednak zmrużyć oka. Mimo wszystko tak bliski dotyk był mi całkowicie obcy. Zwykle unikałem kontaktów z innymi. Za każdym razem, jak chłopak zmieniał pozycję swoich dłoni, moje ciało przeszywał nieprzyjemny dreszcz. Chłopak zdecydowanie nic nie robił sobie z mojego dyskomfortu - przez sen wtulał się jeszcze mocniej. Miałem wrażenie, że okalające mnie mocne ramiona zaraz pozbawią mnie tchu. Dzielnie znosiłem jednak niecodzienną pieszczotę. Pozwoliłem sobie nawet położyć dłoń na jego plecach, aby zapewnić sobie więcej miejsca. Miałem nadzieję, że pozycja ta nie będzie przeszkadzać chłopakowi. Nie chciałem w żadnym wypadku naruszać jego przestrzeni osobistej (o ile to było możliwe, patrząc na to, że leżeliśmy wtuleni w siebie).
***
Zasnąłem dopiero nad ranem. Kiedy się obudziłem, Hyo już nie było koło mnie. Musiał wstać i wrócić do załatwiania swoich spraw. Przyznam, że lekko się zawiodłem. Chłopak najpewniej zniknął na cały dzień, a ja musiałem pozostać w pustym pokoju. W normalnych okolicznościach cieszyłbym się z samotności. Spędzanie czasu samym ze sobą sprawiało mi dużo przyjemności. Teraz jednak nie miałem nawet w co włożyć ręce. W całkiem obcym pomieszczeniu mogłem jedynie medytować. Oczywiście, nie była to żadna zła opcja. Ostatecznie uznałem, że podobne wyciszenie zdecydowanie mi się przyda i ukoi szargane nerwy.
Usiadłem na ziemi i przyjąłem odpowiednią postawę. Dzięki medytacji czas na pewno minie mi szybciej. Wystarczy, że poczekam na powrót Hyo.
Korzystając z chwili porządkowania myśli, zacząłem się zastanawiać, co wampiry mają do demonów. A właściwie "specjalne wampiry" do "specjalnych demonów". Wyglądało to na całkiem zawiłą i skomplikowaną relację. A mi udało się w to wplątać. Z moim szczęściem naprawdę najwyraźniej było coś źle. Pech towarzyszył mi niemal od samego początku pobytu w akademii. Miałem nadzieję, że szybko się on skończy i w końcu uśmiechnie się do mnie szczęście.
Usłyszałem kroki. Były znacznie głośniejsze niż kroki Hyo. Mimo tego, osoba zbliżała się do pomieszczenia, w którym się znajdowałem. Chwilę później drzwi otworzył wampir. Owiała mnie znajoma woń. Kal. Otworzyłem powoli oczy, aby spojrzeć na młodzieńca. Nie poruszałem się jednak z miejsca, obrzucając przybyłego spokojnym spojrzeniem.
- Nie ma go tutaj? - rzucił, rozglądając się po pomieszczeniu. Nawet się nie przywitał. Westchnąłem cicho i posłałem mu łagodny uśmiech.
- Czyżby chodziło o Hyo? Nie, nie ma go. Wyszedł rano.
Na słowa "wyszedł rano", brew Kala drgnęła. Szybko domyślił się, gdzie i z kim jego była miłość sądziła noc. Wydawał się być znacznie bardziej zirytowany niż wcześniej. Podszedł do mnie, obrzucając mnie wrogim spojrzeniem.
- Kim ty myślisz, że jesteś?! - warknął.
- Nikim - odparłem spokojnie, poprawiając włosy. - Nikim istotnym, nikim ważnym.
Chociaż moje słowa miały na celu go uspokoić, najwyraźniej przybrały odwrotny skutek. Kal pchnął mnie na ziemię i zawisł nade mną. Z jego wzroku wnioskowałem, że mam kłopoty. Znowu.
Uśmiech zniknął z mojej twarzy, ustępując miejsca zimnej powadze.
- Czy mógłbym ci w czymś pomóc? - zapytałem, unosząc brwi.
Kal nie odpowiedział, a jedynie schylił się w wiadomym celu. Ostatnio za dużo wampirów mieszało w moim życiu. Szybkim ruchem odbiłem jego brodę. Młodzieniec cofnął się zaskoczony. Wymierzyłem kolejny atak, tym razem był to mocny kopniak w podbrzusze. Wampir nie spodziewał się mojej nagłej zmiany postawy. Przyjął każde z obrażeń, zataczając się lekko.
- Czy mógłby w czymś pomóc? - powtórzyłem pytanie, prostując się i stając na równych nogach. Kal dalej nie wydawał się być zbyt chętny do rozmowy.
- Cholerne czystokrwiste demony! - splunął na podłogę. - Zawsze mają się za lepsze!
Posłałem mu łagodny uśmiech.
- Nie jesteśmy lepsi, po prostu ty jesteś kiepski - odparłem spokojnie. Zwykle nie bawiło mnie droczenie się z innymi. Unikałem nieprzyjemnych słów, obawiając się, że mógłbym nimi kogoś zranić. Mowa to potężny, ale niedoceniany oręż. W tym jednak momencie to Kal był agresorem. Zaatakował mnie bez słowa. Nie miałem więc ochoty patrzeć na niego przychylnie.
Słysząc moją wypowiedź, wampir przeklął głośno i skierował się do wyjścia.
- Jak Hyo wróci, powiedz mu, że go szukałem - rzucił na odchodne.
- Przekażę - obiecałem, dalej się uśmiechając. Kiedy młodzieniec opuścił pokój, powróciłem do medytacji. W ciszy czekałem na powrót swojego towarzysza.
Hyo?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz