Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 9 maja 2021

Od Nikolai cd. Shain'a

Patrzyłem na niego przez chwilę, był całkowicie poważny. Zwężyem na niego oczy, wiedząc, że próbuje zmienić temat. Nie planowałem tego zostawiać w ten sposób, ale chłopak odmówił udzielenia odpowiedzi. Nie czekałem też z radością na naukę, ale wiedziałem że mimo wszystko nie można było nic na to poradzić. Spojrzałem na niego bez wyrazu, myśląc o nadchodzącym teście.   
- Naprawdę nie chodzę na zajęcia, ale myślę, że powinni mieć jeden w przyszłym tygodniu. Ale wiesz, możemy po prostu robić co innego, nie musisz mnie uczyć. - miałem nadzieję, że się zgodzi. Ale on tylko spojrzał na mnie trochę rozczarowany.
- Nie, czuję się zobowiązany wobec nauczyciela, więc muszę cię uczyć. Chicaż na tróje. - powiedział stanowczo, bez miejsca na dalsze próby żeby się z tego wyrwać. Nadymiając policzki, zaakceptowałem swój los. Po wyznaczeniu dla nas dni na spotkanie i naukę na nadchodzący tydzień, robiło się już późno. Wyszedłem na dzisiaj z pokoju Shain'a. Był dość zmęczony i chciał odpocząć po pełnym wrażeń dniu.  
Wróciłem do swojego dormitorium, zauważając na drzwiach notatkę, żebym natychmiast odwiedził recepcję. Myśląc, że znowu będę miał kłopoty jak zawsze, wydałem pokonany dźwięk i leniwie odwróciłem się, by tam iść. Ale kiedy tam dotarłem, ku mojemu zdziwieniu było coś zupełnie innego. Zostałem poinformowany, że mój brat chciał ze mną porozmawiać i jutro rano powinienem wracać do domu. Ponieważ jest zawsze zajęty, w ogóle się nie widzieliśmy ani nie rozmawialiśmy ani trochę. Byłem zaskoczony, że się ze mną skontaktował, ale myśl o powrocie samemu mi się nie podobała. Szybkim krokiem wracałem pod drzwi Shain'a, mając nadzieję, że wciąż nie śpi. Na szczęście dla mnie chłopak jeszcze nie spał, właśnie szykował się do łóżka. Nie czekając, podzieliłem się wiadomościami.
- Nie jestem pewien, jak długo mnie nie będzie, nie powiedział, czego ode mnie chce. Chodź ze mną, nie chcę iść sam. - mówiłem szybko bez przerwy - wtedy obiecuję, że będę się zachowywał, kiedy będziemy się uczyć. Po jakimś czasie próbując przekonać kitsune, w końcu się zgodził. Zadowolony, oznajmiłem mu że przyjdę po niego jutro rano, po czym pobiegłem z powrotem do swojego pokoju.

***
W delikatnym biało-złotym świetle nowego dnia odcienie mojej sypialni przechodziły od impresjonistycznych pasteli do wspaniałego pop-artu. Z westchnieniem wstałem i wskoczyłem pod szybki prysznic. Nawet nie zawracając sobie głowy suszeniem włosów, przebrałem się, chwyciłem plecak i worek krwi, wychodząc. Nie omijając ani chwili, zapukałem do drzwi towarzysza podróży. Otworzył drzwi, witając mnie ziewnięciem.
- Dzieńdoberek! Gotowy? - mój umysł wciąż na wpół śpi, ale popijanie krwi powoli mnie budziło. Widziałem, jak skinął głową i odwrócił się, wchodząc do pokoju. Nie czekając na zaproszenie, poszedłem za nim.
- Nadal nie wiem, czy warto z tobą jechać.- powiedział, ścieląc łóżko. Usiadłem na krześle przy biurku, patrząc, jak kończy się przygotowywać.
- Chodź, to może być zabawne. Poza tym w pewnym sensie stałeś się teraz za mnie odpowiedzialny. - kończąc śniadanie, wyrzuciłem pusty pojemnik. - jadłeś już? - po usłyszeniu odpowiedzi postanowiliśmy złapać coś po drodze. Zdobywając jedzenie na stołówce, udaliśmy się do głównego biurka w szkole tak samo, jak wczoraj. Kobieta powiedziała nam, żebyśmy się odsunęli, gdy stworzyła portal, który wyglądał jak drzwi do przejścia. W ten sposób było wygodniej i zaoszczędziło nam czasu i wysiłku na podróż do dworu nocy. Z trochę przerażającym uczuciem złapałem chłopaka obok mnie za nadgarstek i przeszedłem przez portal. Po chwili znaleźliśmy się przed dużym budynkiem. Był bardzo stary, pokryty szarymi ścianami i nawet starszymi posągami po obu stronach wejścia.
- To jest biblioteka naszej rodziny. Cóż, teraz należy do mojego brata bardziej niż ktokolwiek innego.- poinformowałem - oczywiście, że tam jest - parsknąłem głośno. - jak myślisz, pierwsze wrażenia? -
moje oczy powędrowały z budowli na niego.
- Niby nie ukrywa nic cennego ale w ścianach i w historii jest bardzo cenny. Jest unikatowy pod tym względem. - powiedział, wpatrując się w kamienne ściany. Wydałem cichy dźwięk, gdy usłyszałem komentarz.
- Nie mogę powiedzieć, że się mylisz. W takim razie, do środka! - nie czekając dłużej, weszliśmy do środka. Wewnątrz było jak zwykle śmiertelnie cicho, z tonami regałów otaczających aż do sufitu. Można było zobaczyć kilka osób wędrujących pomiędzy, wykonujących swoją pracę. Gdy jeden z nich mnie zauważył, poszli za regały, jakby kogoś szukali. Po kilku minutach zobaczyliśmy zbliżającego się do nas mężczyznę. Górzył nad nimi obojgiem, jego wzrok spoczywał na książce którą trzymał, prawie jakby nas tam nie było.
- Co tam, braciszku? - powiedziałem z kpiną w głosie, odzywając się jako pierwszy, ponieważ tego nie zrobił. Moja głowa zwróciła się do miejsca, w którym był Shain, który spojrzał na mężczyznę z zaciekawieniem. Prawdę mówiąc, nie wyglądaliśmy podobnie. W przeciwieństwie do mnie, włosy i oczy mojego brata były ciemne, a jego twarz nie była podobna do mojej ani trochę. Zalety bycia tylko przyrodnim rodzeństwem.
- Ah, przedstawię was. To jest mój brat Alastair, a to mój puchaty przyjaciel, Shain. - uśmiechnąłem się do chłopaka.
- Miło cię poznać.- powiedział cicho. Być może bardziej interesowały go otaczające nas książki niż ich właściciel. Ten za to wreszcie podniósł głowę do góry.
- Również. Nikolai, nie powiedziałeś, że kogoś ze sobą zabierasz. Nieważne, nie mam czasu, aby usłyszeć wyjaśnienia. Chodźcie. - nie czekając, odwrócił się i zaczął wychodzić, spodziewając się, że za nim pójdziemy. Po wejściu do czegoś, co wyglądało na biuro, usiedliśmy na kanapie, która tam była. Siedząc na krześle, Alastair wziął głęboki oddech, jakby starając się coś powiedzieć.
- Ktoś ukradł książkę. Cenną, zresztą z zamkniętego pokoju. Nie wiemy kto i jakim cudem im się to udało. Wiemy tylko, że był to ktoś z waszej szkoły. Nie możemy po prostu prosić o pomoc, więc chciałbym, żebyś jej poszukał. I zwróć w moje ręcę. - jego twarz wyglądała, jakby bolała go po wypowiedzi tych słów. Usłyszałem, jak Shain wydaje zdziwiony dźwięk, podczas gdy patrzyłem na niego oniemiały. Sytuacja była dla mnie zbyt niesamowita. Musiałem się zastanowić, upewniając się, że dobrze go usłyszałem. na mojej twarzy pojawiło się rozbawienie, po którym nastąpił szeroki uśmiech.
- Prosisz mnie o pomoc? Oh, jak mogę zawdzięczać tę przyjemność. Myślę, że to pierwszy raz, kiedy słyszę, jak te słowa wychodzą z twoich ust i skierowane do mnie. - powiedziałem, lekko się śmiejąc - muszę umieścić to w swoim kalendarzu i przypominać sobie rocznicę każdego roku. -
jego wyraz twarzy zmienił się w irytację.
- Wystarczy. Nie mam innego wyboru, to wszystko. Nie myśl o tym. - Spojrzałem na Shain's z nieśmiałym uśmiechem.
- Wydaje mi się, że korepetycje muszą poczekać. Mamy coś męczącego do zrobienia.
 
Shain? 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow