Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

sobota, 1 maja 2021

Od Shain'a cd. Nikolai

Wiedziałem na kogo wpadł to był Yeu. Dwaj jego towarzysze odciągnęli mnie na bok, ale dokładnie słyszałem o czym Yeu mówi.
- Widocznie trzeba ci trochę podsmażyć włoski lub coś innego byś zrozumiał - warknął wściekły.
- Zabolało to co powiedziałem ? - uśmiechnął się Nikolai.
To tylko pogorszyło sprawę rzucił nim o ziemię. Podszedł do niego i nadepnął na jego klatkę piersiową przyciskając go do ziemi. Uśmiechnął się szyderczo.
- Panienki jak wy powinny siedzieć cicho - warknął.
Nie wiedziałem co robić. Nie umiałem przeciwstawiać się, a jeszcze bardziej walczyć. Jedyne co potrafiłem to uciekać. Bardzo się bałem cały się trząsłem. Yeu podpalił swoją dłoń i zaczął przystawiać ja bliżej twarzy chłopaka. Wiedziałem, że będzie go to boleć. Nikolai próbował się wyszarpywać, więc koledzy Yeu przytrzymali mu ręce i nogi. Ja tylko skuliłem się i patrzyłem na to wszystko. Gdy przypalił mu lekko policzek zaczął go bić po twarzy. Chłopaki zaś po żebrach. Nie mogłem na to patrzeć więc zakryłem rękoma oczy. Słyszałem ciche krzyki boleści Nikolaia. Może nie mogłem walczyć.. Ale nadal mogłem uciec. Wstałem, a moje oczy zalśniły niebieskim blaskiem. Zmieniłem się w lisa o ośmiu ogonach. Byłem dość duży, bodajże około 2,5 metra. Na nogach miałem łańcuchy, zaś po dwóch stronach uszu dzwonki, oraz taśmy jedwabiu. Syknąłem na nich, a oni się odwrócili w moja stronę.
- Łapcie go ! - odparł Yeu.
Jego koledzy rzucili się na mnie, a ja rzuciłem na nich łańcuch. Może wydawał się, lekki, gdyż chodziłem z nim normalnie, nawet biegałem. Lecz był lekki tylko dla mnie. Dla innych ważył bardzo wiele. Gdy byli przygnieceni łańcuchem podbiegłem do Yeu. Nie bał się mnie, w oczach miał złość. Wahałem się.. Wiedziałem, że nie odda Nikolaia bez walki. Patrzyliśmy sobie przez chwilę w oczy.
- Oddam ci go lecz pamiętaj.. masz dług - warknął i zszedł mi z drogi.
Spuściłem wzrok i zabrałem na grzbiet rannego chłopaka. Ruszyłem do lasu. Tam gdzie czułem się najbezpieczniej i gdzie lubiłem przesiadywać. Postanowiłem, pobiec do domku, który był mój. Znajdował się trochę daleko poza miastem, ale nie przeszkadzało mi to ważne, że miałem miłe stworzonka koło siebie mieszkające jako sąsiedzi, oraz las.. Dom kupiłem kiedyś na aukcji.. Nikt go nie chciał bo był w strasznym stanie i dlatego, że właśnie różne magiczne istoty się tam kręciły. Ja go kupiłem i wyremontowałem. Istoty magiczne nawet w tym mi pomogły, były takie miłe.
Położyłem Nikolaia na łóżku. Poszedłem rozpalić w piecu i nagotować wodę, by zrobić mu herbatę ziołową oraz okłady. Gdy wróciłem do niego, zdjąłem mu koszulkę, by mieć dostęp do jego ran i siniaków. Przyłożyłem rękę do ran, na jego buzi był lekki grymas, na szczęście był nieprzytomny. Uleczyłem go na żebrach oraz policzku. Poczułem jak leci mi znów zielona krew z nosa, poszedłem na dół zrobić sobie opatrunek.

Nikolai?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow