Tablica

Nadeszła zima, jakiej nawet nasi dziadkowie nie widzieli. Zapasy powoli się kończą, państwa patrzą na siebie coraz bardziej podejrzanym wzrokiem. Uczniowie muszą siedzieć w zimnych i rzadko ogrzewanych pokojach, bo akademię robią wszystko by nie zamknąć swych wrót przez brak pieniędzy. Ludzie w miastach wspierają się jak tylko mogą, jednak nawet to nie pomaga w wyżywieniu rodziny. Wcześniej ludzie nie zwracali uwagi na dziwne zachowanie zwierząt, jednak być może był to zwiastun czegoś nowego? Może ptaki przestały migrować, a stworzenia leśne zbierać zapasów na zimę z powodu jakieś większej sprawy? Pomimo ciężkich warunków, zimy i głodu, niektórzy chcą znaleźć przyczynę całego tego chaosu i szaleństwa. Próbują dotrzeć do miejsca, w które zdaje się, idą wszystkie magiczne stworzenia zamieszkujące nasz świat. Czy jednak jest to bezpieczne?

niedziela, 2 maja 2021

Od Hyo cd Shain

Gdy byłem dzieckiem, wydarzył się pewien wypadek. Byłem głodny, łaknąłem krwi. Moje oczy zmieniły swą barwę na złoty, wówczas wyłapuje woń lepiej. Mogę ją znaleźć i wypić. Wtedy też tak było, przypadkowe zranienie, niewiadomego pochodzenia. Ranne człekopodobne coś. Krwawił. Wtedy nie przejmowałem się barwą krwi. Opowiadano mi o czerwonej, błękitnej, zielonej i czarnej.Czerwona jest zwyczajna. Błękitna rzadka. Czarna niespotykana. Zielona... Nie pamiętałem, jaka ona była. Może po prostu mnie nie było na tej lekcji albo po prostu spałem. Teraz by się ta wiedza przydała, jednakże nie mogłem czekać. Moje ciało nie chciało, wyrwało się do przodu i polizałem ranę istoty. Zielona krew wypływała z niej, sączyłem ją. Nawet jeśli ofiara próbowała się wyrwa, jej gardło zostało rozerwane. Krew, zielona krew stała się uzależnieniem, łaknąłem jej więcej i więcej.
Atakowałem wszystko i wszystkich na swej drodze, byleby dostać krwi. Czułem się jakbym, został zamknięty w pomieszczeniu, sam głęboko w czeluściach ciemności. Chciałem się wydostać, ale nie mogłem, gdyż ciało mnie nie słuchało.
Pamiętam, że babcia mi bardzo pomogła, moi wampirzy i demoniczni przyjaciele. Strzegli i podawali zwykłą krew, ale to nie pomogło. Błękitna była dobra, ale po niej kaszlałem krwią oraz czułem, jak słabnę. Wtedy też zakapturzona postać przyniosła mi fiolkę. Była ona z czarną krwią.
Gdy babcia wróciła, leżałem na łóżku, zagłębiony we śnie. Nie pamiętałem prawie nic, ale gdy się zraniłem moja krew, była ciemnoczerwona, czasem nawet czarna. Nigdy więcej nie widziałem zielonej krwi, aż dotąd.
***
Obudziłem się zdyszany, obok mnie siedziała Driada. Ucieszyła się i pobiegła po kogoś. Spojrzałem w stronę okna, niebo przybrało nietypowy kolor. Zastanawiało mnie, czemu Shain ma zieloną krew. Chciałem się podnieść, ale ponownie się położyłem, gdyż nie miałem ochoty się ruszać.
Poczułem zapach, który należał do strażnika i kogoś jeszcze. Znajomy zapach. Zerwałem się i spojrzałem w tamtym kierunku. Była tam Reizes. Zmarszczyłem brwi i wziąłem co miałem pod ręką, by rzucić w jej kierunku. Złapała to. Prychnąłem i obdarzyłem ich lodowatym spojrzeniem.
- Czego chcecie. - warknąłem.
- Takumi chciał, bym się zjawiła. Pojawiła się zielona krew. - powiedziała. Pewnie usiadła na łóżku. Odsunąłem się od niej, a moje spojrzenie padło na strażnika.
- Dawno temu, gdy byłeś młodszy, zabiłeś rannego strażnika. Jego krew także była zielona. Każdy strażnik albo jego następca, jego krew zaczyna być zielona. - powiedział strażnik.
- Takumi, zielona krew nie działa na istoty z czarną krwią. - powiedziała Reizes.
- Czarna krew jest tylko mitem. - powiedział do dziewczyny.
Westchnąłem i rozgryzłem sobie palec, by mu pokazać, jak czarna krew kapie do miski z wodą i szmatką. Rana szybko się zagoiła, dlatego też zlizałem resztkę.
- Czarna krew neutralizuje działania zielonej. - powiedziałem. Reizes wstała i klękła, kłaniając się mi. Nie wiedziałem, czemu to zrobiła, ale nawet sam strażnik patrzył się na całą tę sytuację, próbując ją najwyraźniej zrozumieć. Sięgnąłem do szuflady, by wyjąć z niej fiolkę. Reizes podniosła się i spojrzała na strażnika. Wymieniali swoje spojrzenia. Wypiłem krew z fiolki i poczułem się jak nowo narodzony. Mogłem wstać i się przeciągnąć, by rozprostować kości.
- Unikaj Shaina. - powiedział strażnik. Spojrzałem na niego. Chciałem się już odezwać. Jednakże przeanalizowałem to, przez co przeszedł. Może być tak znacznie lepiej.
- Jeśli tak chcesz. To się nim zajmuj. - powiedziałem.
- Zainteresował cię Takumi. Czyżby to też dlatego, że chcesz, zobaczyć co zrobi w takiej sytuacji Shain. - powiedziała Reizes.
***
Tak też zakończyła się podróż. Wraz z Reizes wróciłem do akademii. Towarzyszyła mi jako nowy uczeń. Mamy długą historię, która wydawać by się mogła niczym wielkim. To nie istotne, że byliśmy wrogami i staraliśmy się nawzajem zabić. Jednakże potem pewne czynniki zmieniły to, choć nie do końca. Podczas przerw, przechadzałem się po korytarzu. Przy moim boku była ona. Długie niebieskie włosy, lisie uszy, oczywiście dwa ogony w śnieżno purpurowym kolorze. Odetchnąłem głęboko i minąłem chłopaka. Tak jakby nie był mi ani trochę znany. Uśmiechnąłem się do dziewczyny, która zachichotała. Robiła to tylko dlatego, by rozproszyć mnie od tego całego zamieszania.
- Wiesz, że on się nim zainteresował. Po tym, co widziałam. Shian jest smutny, jego aura była taka jakby, chciał podejść, ale jednocześnie nie był na tyle odważny. - powiedziała. Dlatego też nie zjawiłem się na reszcie zajęć. Powędrowałem do swojego pokoju. W nim miałem wszystko. Przytulny jest i po prostu mogłem skupić się na swojej pracy, Reizes była szpiegiem, który informował mnie, co robi Shain i strażnik.
- Reizes jesteś zazdrosna o Shaina, za to, że spędza czas z Takumim. - stwierdziłem, chociaż mój ton był jakbym, zdawał pytanie. Właśnie wchodziła do mojego pokoju z jedzeniem, nie odezwała się jednak. Usiadła i w ciszy zaczęła jeść. Gdy usłyszałem, jak ktoś plącze się pod moim pokojem. Wstałem i ruszyłem otworzyć. To, co zobaczyłem, zbiło mnie z tropu. Dziewczyna także się pojawiła. To wyglądało tak dziwnie. Po prostu zamknąłem drzwi i wróciłem, by zająć się swoimi sprawami wraz dziewczyna.
Żadne z nas się nie odezwało. Westchnąłem i po prostu zająłem się sobą, nie widziałem sensu się mieszać w to bardziej. Dlatego też wraz z dziewczyną po zjedzeniu i wyjściu z pokoju, ruszyliśmy, by to wyjaśnić i mieć z głowy. Wolałem to zakończyć, nie potrzebuje tego kłopotu.
- Przyszłam tutaj powiedzieć, że wyjeżdżam, jeśli chcesz spędzać czas ze Shainem, rób to dalej. Hyo nie chce mieć z wami nic wspólnego, ma dość tego problemu. - powiedziała, w moim imieniu. Czekałem na nią kilka kroków dalej. Zanim jednak do mnie podeszła, najpierw zrobił to strażnik. Nie miałem o czym z nim rozmawiać. Słyszałem szelest, tak jakby dziewczyna dała chłopakowi jakichś liścik. Niedługo potem dołączyła do mnie.
Zacząłem iść z dziewczyną, jednakże strażnik nie chciał opuścić. Sam w takim razie poszedłem, do miejsca, z którego miałem dobry widok na wszystko. Nawet gdybym chciał się zabić to przecież i tak już nie żyje. Znalazłem wygodne miejsce w dosyć ukrytym lesie. Na samym środku polany była kopuła, która wyglądała jak głaz. Jednakże tak nie było, było to zaczarowane miejsce, do którego przychodziło się, by pomedytować.
***
Potrzebowałem czasu na medytacje i wyrzucenie zbędnych emocji i myśli. Nie potrzebuje tego, teraz jedynie zachciało mi się pić oraz dotknąć tego małego liska.
Dlatego też wybrałem się do miejsca, w którym się znajdował jego zapach. Jakiś domek w środku lasu. Dziwne miejsce, ale teraz nie na to czas. Pojawiłem się jak jakiś włamywacz. Przez otwarte okno, ciemność panowała w pomieszczeniu. Nie trwało to długo, aż zobaczyłem chłopaka. Nie pozwoliłem mu się nawet odezwać. Szybko i dziko wbiłem kły w jego szyję i sączyłem krew. Smak zielonej krwi jest dziwny, ale to mi nie przeszkadzało. Mogłem miętosić jego ogon oraz dotykać gdzie tylko chciałem.
Łapczywie łaknąłem krwi i dotyku, pochłaniając je jak narkotyk, ale zarazem coś, czego mi brakowało. Puściłem dopiero po długich minutach chłopaka, oblizałem usta i zlizałem krew z rany. Uniosłem jego podbródek i uśmiechnąłem się, siadając wygodnie na kanapie.
- Jak to możliwe? - zapytał zdziwiony.
- Jak mnie pocałujesz, uzyskasz odpowiedź na pytanie lisku. - mruknąłem i oblizałem wolno wargi. Może teraz się przełamie, a jeśli nie to się nie dowie.

Shain?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Szablon
Pandzika
Kernow